Pokazywanie postów oznaczonych etykietą analogie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą analogie. Pokaż wszystkie posty

środa, 19 grudnia 2018

Twoja twarz brzmi znajomo



To straszne, ale naprawdę grzmi znajomo i nic na to nie można poradzić! :D Niczem wyklęta powstań kroplo wody, po prostu.
Kubek w kubek.
Toczka w toczke.
Unisono.

niedziela, 24 czerwca 2018

I am Batman


Daleko, przy torach do tamtąd. Tak, tak, do właśnie tam.
Polska, dawaj!

piątek, 21 czerwca 2013

Demarczyk '66

Nous sommes amoureux! Si, łi, to prawda! Cała siła naszego post-młodzień-
czego serca wpompowała się w rok 1966 i Ewę De!
Ten błysk! ten gest i eksplozja temperatur! ta demoniczna urodziwość, ikra
i gołosowa prądnica! Wszystkie redakcyjne członki zmieliło od pierwszego zasłyszenia.




W czasach maleńkości, lirycznych błędów i obłędów, dość często penetrowa-
liśmy Demarczyk, ale nie było nam dane usłyszeć opowieści o cudownych narodzinach, nie było tego na żadnej płycie. Sytuacja jest więc świeża poznawczo, a skok chemicznego ciśnienia zwielokrotniony zaskoczeniem.

Tekst Anonima Galla, muzyka Zaryckiego Andrzeja plus nie mrygająca oczami pieśniarka doszła nas do wniosku, że oto patrzymy w punk rock
czystej postaci. I to na długo przed różnymi prekursorami nurtu typu Niujorkdollsi, Ramonsi czy Pistolsi. Nawet pierwsza plyta Velvetów Undergroundsów wykazala się dopiero rok później (w 1967).
I nikt już nigdy nie był tak piękna jak Ewa Demarczyk w roku 1966, aaach..

Niestety, rózne natłoki uniemożliwiają nam przerzut afektu w Piwnicę pod Baranami, docelowo — w naszą pankową Demarczyk '66. Ale pracujemy nad tym. (Zaczęliśmy od ćwiczeń areobowych cofających życie i oddalających ryzyko przerzutu w Jugosłowianina ze Zlatar lub żabę z obcemi mózgami).

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Prezentowany entuzjastycznie klip z "Balladą o cudownych narodzinach B. Krzywoustego" pochodzi z dokumentu p. M. Kwiatkowskiej pt. "Bal w P. Skale", nakr. w 10 rocz. PPB i wypr. w WFDiF.

Z tego samego okresu lecz z innego filmu pochodzi równie punk-wybitnie-rockowy kawałek "Jola, Jola" (i także będący dla nas nowością).




Nie lubimy transsmitować o muzyce, bo i tak każdy slyszy to co chce. Tutaj jednak sytuacja jest i sercowa, i wybitna, pomnikowa wręcz. Absolutnie nie można było nad tem zaciągnąć klapek. Sytuacja jest bardzo ważna.
B a r d z o  b a r d z o  w a ż n a, kpw, okej?

Na tak przygotowanym gruncie prześlizgniemy jeszcze kwałek o Izraelu pt. "Izrael", bo nam się jakoś śpiewające panie skojarzyły. Pierwsza Ewa - matka punk rocka i druga mama - Susan, czyli Siouxie Sioux. Specjalnie pomijamy mamę Ninę, bo to Niemka (ale możemy puścić, jakby ktoś chciał).

W słuchanym za chwilę Izraelu należy się zwrócić na najwybitniejszy w historii muzyki moment przejścia pomiędzy dwoma światami — światem Święta wiosny Strawińskiego a dudniącym basem Siouxie and the Banshees, włala!
I niech ta cholerna burza się wreszcie wyburzy, wykrzyczy, bo łagodność obyczajów jest już nie do zniesienia.

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Inhibitor wychwytu zwrotnego Andrzeja i Elizy

Tknęło nas dotkliwą sprawą wzięcia nieswoich obrazków na zagraniczną wystawę, czyli nawet nie plagiatem, ale złodziejstwem zwykłem, pomimo że zagranicznem.

I natychmiast przerzucamy się z tą sytuacją na niedawną muzykę z fajnego filmu o obłąkanych pt. "Silver linings playbook". Tam dźwięcznie przewodzi Stevie Wonder z 1973 roku, zatytułowany "Don't juworry bałt eting", ale halo, hola! to nie takie oczywiste, bo czyż melodii tej nie skopiował z naszych — późniejszych o 5 lat — Andrzejów i Elizy? ("Czas nauczyćśię"; 1978).

Mix dla ułatwienia odsłuchu, włala!

 
Andzeje z Elizą zapewne myśleli, że Stivi tego nie zobaczy. Nawet to latynoskie dziamgolenie ma u nich krajowy odpowiednik. Lecz na razie:

środa, 10 kwietnia 2013

Hommage à K.


Katastrofa rośnie nam jak na drożdżach — ma już 3 lata!
Z okazji urodzin, skrótowy omaż dla upłyniętego, wymaz zapisów z czarnej skrzynki biało-czerwonej.


Gdy sięgamy się w tamte trzy lata temu, to leżymy na oddziale z okazji neuronów. W zdarzenie patrzymy pod kroplówką i na papierosach.
Vłala.



Całe szczęście, że sukcesywnie wzrasta liczba osób, które przeżyły.
Za rok będą to już 4 osoby.


piątek, 5 kwietnia 2013

Void


Drzwi do próżni w służbie zdrowia. Zarazem plakat do drugiej części "Enter the Void", filmu, który nas kiedyś ruszył kolorami. Będziemy mogli w nim śledzić dalsze przygody bohaterów w pustce.

sobota, 11 sierpnia 2012

Nastroje


(z życzeniami zdrowia odbytującemu aktualnie chorobę na cały kraj
członkowi Ichtroje)

wtorek, 24 lipca 2012

Pan Aśia, pani Nosowska

Czasami można przefajnić z nazwologią. Poniżej obserwacja z Towarowej.


Jeśli kogoś sushi (hahahah), to pan Asia urzęduje w budynku d. Mleczarni Wolskiej pod nr-em 30.

*

Płynąc tropem surowej ryby w głębiny Towarowej ulicy, nie omieszkamy ukazać plakata pani Nosowskiej podczas pamiętnego zachodzenia tarczy 16 lipca.


Ech.. jaka piękna ta Nosowska.. Pięknie śpiewa, zrobiła sobie "Sushi" i inne ładne melodie, jest powszechnie akceptowalna, ma szacunek i jest wyjątko-
wo samodzielna. Dlatego zupełnie nie możemy pojąc, po co z tyłu dostawili jej tego dziada w kapeluszu.

Z powodu, że redakcja składa sobie kolekcję Nosowskich z plakata, wyświet-
limy teraz wczorajszy nabytek: w nałogowym zestawie z p. Pągowskim ©.



czwartek, 17 maja 2012

Głowa Rity


Przeglądając annała "Tajnego D.", można się zetknąć na ogromnie natężone opisy sprawy Gorgonowej. To jeden z pierwszych popkulturalnych procesów wolnej Polski — nagłaśniany bulwarowo, nie schodzący
z masowego usta i zawyrokowany tłumnie przed wyrokiem. Ritę Gorgon pogrążało już samo nazwisko; odrąbanie potworowi głowy wydawało się być kwestią oczywistą.
Nie uczyniono jednak za dość mitologicznym analogiom i domniemaną zabójczynię skazano na cywilizowaną śmierć pt. "hang by the neck until dead", która i tak nie doszła do skutku, bo zamieniono ją w życie
w kazamatach.

Nasuwa się współcześnie niedawna sprawa Mamymadzi i jej medialny rozkład na czynniki pierwsze. I tu i tam pies pogrzebany ten sam. W tym samym Tupolewie.

O procesie Gorgonowej szumi wiele źródeł, więc można się głębić nie tylko "Tajnym De" (mającym jednak fajniejsze obrazki).

środa, 16 maja 2012

Haliłosie

Zatrzymamy się z powrotem na Mirowskiej Hali i doniesiemy dużo nowych cegieł z cegielni "Łosie" w Łosiach pod Radzyminem. Mają one posłużyć renowacji halicegieł starych, dziurawych i rozstrzelanych.


Zauważmy także, iż bardzo nas cieszy, że nie zniknęła do lamusa tradycja stemplowania cegieł. Im możesz zaufać!

Z rozpędu zajrzyjmy również na stronę remontu wykonawcy, spółki AMP (aka Alpine Mayreder Polska lub Alpine Bud Sp. z o. o.), tej samej, która zrobiła wielobarwny lifting hali strony zachodniej oraz m. in. przebudowę basenu dla hipopotamów w warszawskim ZOO, ogrodowe osiedle w Wilanowie, dach na Królewskim Zamku, wioski kinder SOS-ów, żelbety na Słomińskiego za 12 237 340 zet i tysiące innych prac na krajowym i międzynarodowym froncie budowlanym. Wszystkie te przygody można znaleźć na stronie z referencjami AMP-a. Imtakżemożesz zaufać!

Kontynuując strumień świadomości halowej, przenieśmy się kilka kroków dalej — do Hali zwaną Gwardii — gdzie onegdajszy Niemiec Losse wydrapał na murze zapowiedź nadejścia Łosi.


Być może (czyż to nie cudownie?), SSyczący Niemiec Losse był nawet jednym z tych, którzy nas masakrowali i spopielali w pierwszych dniach sierpnia 44,
jednym z tych, o których działalności wspominał p. Klimaszewski
w  "Verbrenungskommando Warschau":

[...] Znowu odliczono tych z przodu i wepchnięto w głąb hali... Krótkie serie strzałów i cisza, a później pojedyncze strzały pistoletu.
Przed nami gęstwa wyciągniętych w górę rąk rzedniała. Nerwy nie wytrzymywały już. Starszy siwy człowiek o twarzy inteligentnej, ale wykrzywionej strachem usiłował wycofać się, wciskając nieprzytomnie między tylne rzędy. W ślad za nim napierali inni, ślepi, nieczuli, aby dalej od fatalnego wejścia. Ludzie z tyłu ścieśnili się jednak, zaparli murem broniąc przejścia. Wypchnięci więc z szeregu stali bezradnie, bo miejsca ich dawno zajęli ci z przodu. Otoczyło ich zaraz kilku esesmanów, spychając do wejścia. Wkrótce znikli w nim, dołączeni do następnej odliczonej grupy. Znowu echo wystrzałów i cisza długa i straszna.
Spod nóg człowieka stojącego przede mną wysunęła się rosnąca długim językiem kałuża podmywając buty stojącego opodal Niemca. Esesman usunął się z obrzydzeniem.
— Weg du Scheissdreck! — wypchnął nieszczęśnika z szeregu gwałtownym szarpnięciem. Ten instynktownie cofnął się do tyłu. W oczach Niemca przemknęło niewyraźne wahanie.
— Weg, verdammt! — powtórzył znowu z wyraźną nutą irytacji i lufa automatu zachwiała się niebezpiecznie.
Człowiek, półprzytomny, cofał się pośpiesznie, aż utknął gdzieś na końcu wyciągniętego szeregu. Niemiec odwrócił się i lufą pchnął mnie do przodu. Odczułem jej zimny ucisk na plecach. Z pochyloną twarzą bezmyślnie  obserwowałem płyty chodnika.
Znowu parę kroków naprzód, drżenie w nogach wzmagało się obejmując całe ciało. Stojące przede mną szeregi wydały mi się przeraźliwie nikłe, całkiem wyraźnie rysowała się wysoka i ciemna framuga bramy. Jeszcze dwa, trzy odliczenia...
[...] Pośrodku budynku, częściowo zniszczonego bombardowaniem, otwierała się szeroka dziura. Bomba, która przebiła tu kopułę dachu, zawaliła także i podłogę, otwierając ogromną głęboką czeluść targowych piwnic i podziemnych magazynów. W jej głębi leżały stosy ludzkich ciał. Światło słoneczne przebijało tu przez kolorowe szybki okien ciemnożółtą poświatą barwiąc upiornie dziesiątki twarzy skrzywionych grymasem bólu. Wokół dołu lepiło się od gęstej mazi krwistego błota, pachniało słodkawo, drażniąco, do wymiotów. Jak okiem sięgnąć, na betonowej płaszczyźnie całej hali czerniały nieruchomo leżące ciała w ciemnych skrzepach krwi.

A płynąc strumieniem na zachód, ujawnimy do kompletu Hessa z ulicy Dworskiej, który dał się zapamiętać na murze tamtejszej gazowni, poczym — w 1941 roku — czmychnał messerszmitowo do Anglii.


Wracamy jednak klamrą do wesołej współczesności i Hali Gwardian, żeby zajrzeć w stanowisko bojowych, gwardyjskich bokserów.


niedziela, 26 lutego 2012

Pociąg do Oświęcimia

Wygląda na głupi żart-kalambur rodem z Bydgoszczy. Niestety, tutaj też byliśmy prekursorami. Nie na taką skalę jak sąsiedzi, jednak koleje toczły się podobną ideą.


Osobne wagony kolejowe dla żydów zaprowadzono na szlaku Oświęcim — Katowice.
Ponieważ w ostatnim czasie zdarzały się częste napaści na podróżujących żvdów, katowicka Dyrekcja Kolejowa wprowadziła osobne wagony dla żydów (na wzór osobnych wagonów dla murzynów w Ameryce) na linii Oświęcim — Katowice. Stanowisko Dyrekcji należy uznać za zupełnie słuszne. Zarządzenie to należałoby wprowadzić w życie na terenie całego państwa. Przeciwko temu zarządzenia strasznie buntują się żydzi. Krakowski organ żydów „Nowy Dziennik" donosi, iż żydzi nie mogą zgodzić się na to zarządzenie, bogiem są w Polsce obywatelami równouprawnionymi z Polakami. Żydzi na dworcu oświęcimskim nie chcieli zajmować tych osobnych wagonów, wobec czego organy kolejowe — jak donosi wspomniane pismo żydowskie — „przemocą wprost usuwały pasażerów żydowskich, broniących się przed tą izolacja". Urzędnicy kolejowi nie pozwalali żydom zajmować miejsc w wagonach dla chrześcian. To zarządzenie władz kolejowych powitane zostało przez społeczeństwo polskie z wielkim uznaniem. Jak się dowiadujemy, przeciwko temu zarządzeniu żydzi wnieśli skargę do Ministerstwa Komunikacji, domagając się jego zniesienia jako rzekomo niezgodnego z Konstytucja, gwarantującej wszystkim obywatelom równe prawa.

Rydz totalny


Śmigła analogia. Goebbels był wtórny i naruszył copyrajta wojny totalnej ©.