Pokazywanie postów oznaczonych etykietą żołnierze. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą żołnierze. Pokaż wszystkie posty

sobota, 20 listopada 2010

Latający Cyrk Reduty Ordonówny

  z cyklu    listopadowa turystyka pasożytnicza 


DZIAŁ SPRAWOZDAWCZOŚCI.
Z okazji listopada i przywołanej przedwczoraj dni temu Nabateryjki wychylimy się śmiało w emocjonującą wycieczkę w dzielnicę za torami do Wiednia — w Ochotę.
Dość trudny będzie tylko sam początek — moment przejścia tunelu gazującego (2 minuty) i Ronda Zesłańców Syberyjskich (45 min.). Reszta to już przysłowiowa pryszcza z masłem. *

Po dokonaniu powyższych trudności śmiało wkraczamy w Aleję Bohaterów Września, mijamy plac budowy Ośrodka Kultury Muzułmańskiej (1 min.
+ 2 min. na konsumpcję ekumenicznego hasła)
i już po chwili patrzymy
w kamienicę nr 19
 (1 min.) — potencjalną ofiarę obiektywu faszystowskiego najeźdźcy ze zdjęcia "Warschau West".


Dochodzimy do wniosku (20 sek.), iż faktycznie to owa kamienica występuje w kadrze; odgrywa rolę drugoplanową, nawet nie załapała się na odpowiednią przysłonę, ale zawsze. — To ta z prawej strony okupowanego zdjęcia — najwyższa i najniewyraźniejsza. Co prawda w tamtych czasach nie stała jeszcze w żadnej alei, Bohaterów Września tym bardziej, lecz na ul. Bema. Nieżyjący generał przebiegał wtedy dystans od Wolskiej aż do Opaczewskiej. Kamieniczka jasna (już nie istniejąca, z lewej) stała przy dość efemerycznej ul. Józefa Szujskiego (na króciutkim odcinku łączącym Bohaterów z Zesłańcami **; nieco dalej — przy Szczęśliwickiej — równie krótki Szujski odradza się ponownie).

_______________________
  * Można także przejść tunelem pod Zachodnią, ale ze względu na obecne tam stałe zagrożenie bakteryjno-mykologiczne należy traktować ten wariant jako ostateczność.
** Alternatywy opis połączenia: łączą się Bohaterzy z Bitwą Warszawską 1920.




DZIAŁ LIKWIDACYJNY.
Teren w rejonie Bohaterów Września, ulicy Żwirowej i Na Bateryjce swoją specyfiką, i tajemniczym, pierwotnym klimatem dorównuje niemalże temu czym można się odurzyć pielgrzymując na Odolany, Kozią Górkę, czy w rejony obwodowe. Jest kwintesencją postkolejowej apokalipsy w miniaturce. Właśnie z racji maciupkiej przestrzeni, dodatkowo dorżniętej od zachodu Blumiastem, nie ma tam takiego rozmachu jak na bliźniaczych terenach po drugiej stronie torów. Stare podkłady już tu się nie wonią *, elektrowozy nie wymiatają z szyn roztargnionych miłośników kolei **, ale ten wyjątkowy, narkotyczny zapach czasów odległych, parowozów dymiących i ludzi zaprzeszłych — jak najbardziej (co najmniej 300 minut).

Domki na baterie: powyżej w 1995 r. i dwa wczorajsze.
Nabateryjka to 200 metrów polnej drogi i kilka czegoś na kształt domów. Tylko dwa z nich
są przedwojenne: narożna ruina nr 2 i dom
pod 10-ką (najbardziej zadbany i sympatycznie uczłowieczony). Na wojnie straciły dachy i tzw. wyposażenie wnętrz, pozostały tylko wypalone mury. Ogień jest dość powszechnie występującym żywiołem a podczas wojny upowszechnia się on
w szczególności***.



W 1939 r. pod 10-tką było stanowisko naszego ckm-u. Nacierających wzdłuż Al. Jerozolimskich faszystów siekliśmy długo i tysiącami do czasu.. gdy Niemce nie zaszły naszych żołnierzy od tyłu (od Bema) i bohaterska załoga obrońców domu nr 10 została wzięta do niewoli.
Na krótko, bo parę chwil później Niemcy zmodyfikowali koncepcję
i postawili jeńców pod murem. Dla towarzystwa spędzili jeszcze kilkunastu mieszkańców okolicznych ulic. Wszystkich rozstrzelali.

Powiernikiem tego ponurego epizodu jest właściciel domu nr 10 — pan W.
Przy odrobinie szczęścia, jeśli umiemy i lubimy patrzeć, możemy zobaczyć od niego tą opowieść osobiście (co najmniej 300 min.).

Przez 5 kolejnych lat Niemce udoskonalali przytoczone powyżej techniki sztuki wojowania. Np. największym postrachem okolicy był bahnschutz
o ksywie "Panienka" (Karl Schmalz), dowódca posterunku policji kolejowej na Dw. Zachodnim. Specjalizował się w polowaniu na kradnących węgiel z wagonów. Ponieważ tym zajęciem trudnili się tutaj niemalże wszyscy, faszystowska "Panienka" miała na sumieniu wiele istnień.
Karierę Szmalca zakończyli czyściciele z Kedywu: na początku marca '44 zdezintegrowali go pozytywnie i efektownie w miejscu pracy ****.
Szkoda tylko, że tak późno zeszmelcowano feldfebla Szmalca..

Fakty zwiazne z wojną nr dwa są gruntownie i szczegółowo opisane. Można dowiedzieć się dużo na ten temat z lektur szkolnych, lektur wspomnień, rozmów z pradziadem etc., także nie odbiegajmy nadto od naszej marszruty. Wróćmy na szlak, i — na chwilę — do teraźniejszości.

_______________________
       * Są tłamszone przez spaliny z Alej, no i oczywiście przez dymy okolicznych
papierosów.
    ** "Tory to nie promenada" — jak mawia kumpel Zenek, maszynista-emeryt
z pokaźną kolekcją gapowiczów zabieranych na maskę elektrowozu.
  *** W czasach pokoju, kult ognia niezmordowanie krzewią rodzimi projektanci obrazków na pudełkach zapałek. W lecie zapałki miały okładkę zatytułowaną "Lato", z krotochwilnem rysunkiem stóp wystających z płonącego namiotu, zaś obecnie na topie jest pudełko bez namiotu, bez nóg i bez tytułu, ale ze względu na ponadnormatywną ilość płomieni fabryka zapałek powinna zatytułować tą serię "Piekło".
**** Przebieg tej akcji skamerował Janusz Morgenstern w 2. części "Kolumbów"
z '70 roku (w "Żegnaj Baśka").
Za to instrukcją obrabiania węglarek rozpoczyna się arcydzielne "Pokolenie" (1954).




WSTĄPIŁEM NA DZIAŁO...
.. grzmiał, donosił Adam Wieszcz.

Nadszedł czas na dokładne wejście w patrzenie w na Na Bateryjkę.

Po krótkiej chwili analizy całości tekstu wieszczywiersza i po odpoczynku w teraźniejszości (pełny kwadrans 15-minutowy) przenosimy się ze naszym spacerem w część centralną baterii, tam gdzie plus ściera się z minusem *
a z nagromadzonej się wtedy energii powstają czasoprzestrzenne turbulencje, zaś w umysłach czołowych varsanazistów epoki internetu otwierają się dziury czarne.
Wejdźmy zatem w samo jądro — tam gdzie w proch prochem wybuchł Ordon Julian Konstanty, etatowy podporucznik artylerii lekkiej Królestwa Polskiego i tam gdzie kilka chwil później — nim na ziemię dotarły cząsteczki Wielkiego Wybuchu (poniżej 0,001 sek.) — z prochu tego powstał nadporucznik, Nadjulian, etatowy celebryta historii Polski kalibru ciężkiego. Mistrz w sztuce kamuflażu.
Mason i Polak.

_______________________
  * Plus to Aleje J., minus Al. B.W. (lub odwrotnie, zależnie od preferowanej orientacji)



[Depesza z kabiny pilota]
Jeśli ktoś z użytkowników wycieczki czuje się teraz lekko zagubiony, zboczony ze ścieżki lub oszołomiony potokiem słów, porządkujemy:
a. akcja: Na Bateryjce, Ochota, Warszawa, Ziemia.
b. bohaterowie: Ordon., Września
c. czas akcji: listopad, rok 2010, rok 1831.

Znajdujemy się wewnątrz Klubu 54 **.
Innosłowem: SIEDZIMY JUŻ W TEJ REDUCIE PO USZY!

_______________________
  ** Niestety jest to lokal dla niepalących wędrujących. Cóż poradzić? takie czasy.. Poza tym duchowy patron tego miejsca — Ordon Julian K. — był zapiekłym wrogiem tytoniu. Kiedyś sam palił nałogowo, ale od 6 września 1831 roku i wybuchu w prochowni nie zapalił już ani jednego papierosa.



****

Czas antenowy dobiega końca. Redakcja musi się teraz zająć tzw. sprawami.
Dalszy ciąg ekspedycji powróci kiedy indziej lub (tradycyjnie) nie powróci
w ogóle.
Tak, czy inaczej planowane jest jeszcze więcej prawdy, odniesień, myśliników, dygresji, didaskalii, "brania w klamerki", itd.!
Planowane jest także przywrócenie  o d p o w i e d n i c h   p r o p o r c j i ...

W programie przewidziany jest również pierwszy w kraju pokaz fabryki miotania flegmy w kierunku varsavianistów, zaś specjalnie pod kątem anonimowych komentatorów (typ Anita) odbędą się pokazy lania żółci, woltyżerki zawiści i żonglowania zazdrością.
Spokojnie.. — nie zapomnimy także o konkursie mierzenia podpisów autora! Czyż to nie cudownie? :D
Przez cały czas otwarty będzie polowy bufet, będą serwowane posiłki regeneracyjne (kawałki świeżej cegły okraszone delikatną posypką ceramiki Dziewulskiego, dreny a la Roniker w ciepłej polewie majolikowej zakładów Asterbluma i wiele, wiele innych). Wszystkie ingredienty pochodzą z najlepszych, starannie wyselekcjonowanych, glinianek okolic Warszawy!

I jeszcze, na koniec, już poza anteną, jedna z map, z której będziemy korzystać podczas dalszego ciągu spacerowego. Bez mapy nie ma mowy
o celnym miotaniu flegmy. Wuuala!



niedziela, 7 listopada 2010

Dia de los muertos.

Dzień pierwszy. Przygoda pierwsza — z przyrodą.

1 listopada, redaktorki pojechały odwiedzić familię mieszkającą na Cm. wawrzyszewskim i zapalić niebieską lampkę. Wracając zwiedziły odruchowo wykop ciągnący się wzdłuż Wólczyńskiej. Znalazły:  dwie ciekawe cegiełki i wielką bryłę czegoś, co po pobieżnym oczyszczeniu okazało się gąsiennicą, zaś po dalszej identyfikacji trzema ogniwami gąsiennicy Panzer IV.


Pomimo, że redakcja z grubsza jest niezaskakiwalna to znalezienie kawałka niemieckiego czołgu w Warszawie 2010 jest jednak dość zaskakujące. Obok tłumy ludzi zmierzające na cmentarz, na przeciwko Leklerk a poniżej czołg.

Następnego dnia, redaktorki ponownie stawiały tam lampki i przy okazji poszły zerknąć, czy na Wólczyńskiej nie ma czołgu dalszego ciągu. Niestety, z lekkim żalem stwierdzono, że dół jest zasypany i czołg w nocy odjechał..



 DANE TAKTYCZNO-TECHNICZNE 

Taki sam typ gąsiennic — Kgs 61/400/120 — używało wiele faszystowskich pojazdów skonsumowanych na bazie Pz.Kpfw IV, np. Stug, Jagdpanzer, Hummel, Brummbär, itd, także może to być niekoniecznie pamiątka po Panzer IV. Np. Brummbär szalał po Warszawie w sierpniu 44, Stugi też.


***

Dzień drugi. Przygoda druga — Decoy.

2 listopada, w Todos Santos, redaktorki wybrały się także na cmentarz kalwiński, niosąc niebieskie światełko dla Kazika G.
Ze względu na to, że ostatnie piniądze z redakcyjnej kasy poszły na znicze, redaktorków skręcał dojmujący brak nikotyny (redakcja pozbawiona oparów dymu papierosa to żadna redakcja). Idziemy jednak twardo Młynarską, dumamy o braku dymu, myślimy o pustce w płucach. Modlimy się po cichu o hojność nałogowych ewangelików.

Wtem! — jak mawia Tytus — na chodniku pojawia się calutka paczka Winstonów!


O Wszyscy Święci! O Kazimierzu Gie! Aż na taką hojność nie liczyliśmy!
Mogliście co prawda wyczarowywać Kamelelajty a nie mentole, ale i tak Wasza cudowna przesyłka jest radością nieocenioną!
Natychmiast zapalamy fajkę, bierzemy pierwszego, głębokiego macha i dostajemy gwałtownego ataku kaszlu.. Z pośpiechu zapaliliśmy filtr. Bierzemy następną fajkę i.. to samo! Przyglądamy się uważnie papierosom. Okazuje się, że mają filtry z obu stron, właściwie to jeden długaśny filtr owinięty w bibułkę. Cała paczka to atrapa, złośliwy decoy, drwina z uzależnionych.
A już na skutek tego cudownego, odgórnego wstawiennictwa redaktorki chciały wrócić na łono..
Zabraliśmy je do redakcji jako cudu świadectwo.

***

Dzień drugi. Przygoda trzecia — burger.

Wieczorem poszliśmy w intrtesach na getto. Po uzupełnieniu zapasu nikotyny poszliśmy przy okazji spojrzeć w Muzeum Historii Żydów. 


Historia Żydów pnie się w górę, intrygując i ciekawiąc. Na tym etapie przypomina jeden z lewelów Quejka, co przyjęliśmy życzliwymi oklaskami.

Przy Pomniku Bohaterów Getta znaleźliśmy pożydowski artefakt — pohamburgerowe pudełko z pierwszej dekady XXI w. Wzięliśmy je jako egzotyczną ciekawostkę i kontrapunkt dla naszej kolekcji szczątków getta XX-wiecznego.



niedziela, 5 września 2010

Glizdy


Te potworne glizdy to faza międzymotylowa ślicznej i popularnej rusałki - rusałki pawik. Cała ich armia zżera pokrzywy w twierdzy Modlin. Obecność gąsiennic w tym miejscu jest kontynuacją chlubnej tradycji oręża polskiego, albowiem przed wojną, w Modlinie mieściła się Szkoła Podchorążych Broni Pancernej a gąsiennice od tankietek można zobaczyć na tutejszym cmentarzu.

Połówka fazy ostatecznej pawika (zdekompletowana przez pająka).
Gąsiennica na cmentarzu.


wtorek, 10 sierpnia 2010

Wakacyjny atak defekacyjny

To niezwykłej rangi zdarzenie miało miejsce na kościelnym murze w Lesznie k/Warszawy [52°15'29″N 20°35'27″E], gdzie nasza ekipa badała zwyczaje stworzonek odżywiających się cegłami. Zdradziecki strzał nadleciał z kierunku anusa larwy mimas tiliae, ledwo zdążyłem uskoczyć z oczami. Myślałem, że fotografuję jej łepek...


Po poddaniu zdjęć dalszej analizie, agresywny odbyt Nastrosza lipowca został zdemaskowany: zagnieździł się w nim złośliwy, leśny herubin, który całkowicie przejął kontrolę nad sterowaniem urządzeniem wydalania motylka.
O tym, że pasożytnicze demony analne potrafią być niezwykle groźne dla życia nosiciela wiadomo nie od dziś. Nowością jest to, że potrafią już atakować ludzi...
Akurat ta larwa miała zaledwie 65 centymetrów, ale są przecież i gąsiennice mierzace 3, 3 i pół a nawet 4 metry! Co wtedy? Jak się obronić przed kupą lecącą z V=200 m/s i o średnicy przeciętnego okrągłego samochodu..?


Więcej o nastroszu lipowcu, który w fazie wyklutej przypomina bombowiec B-2 w kamuflażu, np.  tutaj  lub  tutaj 

____________________
Okazało się właśnie (tj. 08.09.10), że kiedyś już miałem spotkanie z tym stworkiem. (to było kilka lat temu, za starego aparatu). Vłala!



wtorek, 3 sierpnia 2010

Postanie



Hej Polaku stołeczny i zamiejscowy! Czy Ty także poszedłeś pójść stanąć o przedwczorajszej 17stej? Zatrzymać się hołdując i rozpamiętując okrągłą - sześćdziesiątą szóstą rocznicę? Następna taka rocznica - dziewięćdzisiąta dziewiąta - będzie dopiero za lat 33! (także ten kto nie stał przedwczoraj musi się uzbroić w cierpliwość).
Ja np. stałem na odległym Kawęczynie, pierwszy raz od kilkunastu lat wsłuchując się w sierpniowy syreni śpiew, popularnie zwany wyciem. Ale tam jest elektrociepłownia, także ma odpowiednie rezerwy mocy, aby syreny były wyraźnie słyszalne.
W ogóle, to najlepiej byłoby z wycia syren uczynić oficjalny hymn stolicy - pasowałby i ikonograficznie, i historyczno-martrologicznie. Jutro złożę stosowną inicjatywę do Urzędu Hymnów i Melodii.

Trochę w dygresję pobiegłem, a chciałem głównie powiedzieć, że Powstanie nie miało sensu, bo skończyło się porażką. Gdyby jego wynikiem była nieporażka to sens by miało.
Co prawda miasto odrodziło się niczem Feniks z popiołów, ale to już nie był ten sam Feniks, jakiś mutant raczej polepiony z wędrówki ludu pracującego i cegieł rozbiórkowych.
Z drugiej strony jest oczywiste, że Powstanie musiało buchnąć, bo młodość ma swoje prawa i musi się wyszumieć a większość powstańców wspomina okres zabijania Niemców jako najpiękniejszy w ich życiu. Czyli musieli bawić się wyśmienicie a robiąc demolkę w skali miasta musieli się czuć prawdziwie wolnymi.
Widać zresztą jak współczesna chuliganerka spod znaku Legii i Polonii darzy niezwykłej intensywności szacunkiem ustawkę z roku '44. Moim zdaniem, kryje się pod tym zwykła zazdrość, że nie mają możliwości aż tak się rozbujać jak ich dziadki i pradziadki. Co najwyżej zdemolują jakiegoś solarisa lub ikarusa, ewentualnie zakłócą ciszę nocną.

Ale pomimo tych antyrefleksyjnych myśli jeśli jakiś Niemiec by mi kolbą załomotał, to odłomotnąłbym mu z podwójną siłą.

Coż... Poki co na żadną zadymę się nie zanosi. Chyba, że PiS wypowie wojnę Rosji w odwecie za Tupolewa. Ale wtedy nie będzie zbyt dużo czasu na powstanie. Lepiej będzie się od razu położyć.


xxxx


Na Płockiej oficjalne czczenie Powstania odbyło się rano. Gazikiem przyjechała grupa szturmowa złożona z dwóch harcerek z warkoczami i czterech panów o zróżnicowanym typie owłosienia. Motorem Ural z koszem, w kurtce moro i hełmie wz. 67 przybył pan z wąsem. W koszu przywiózł dziecko.
Były znicze, kwiaty i chorągiewki. Poczcili chwilę i pojechali.



sobota, 26 czerwca 2010

Wojna

Najlepiej rozwiązała pojęcie, że coś jest przed- lub powojenne gazeta Fakt, ustalając, że wojna wybuchła 20 czerwca 2010 roku. Numeru wojny nie podano, a ponieważ zacytowała usta ministra Becka, można podejrzewać, że raczej chodzi o kolejny wybuch wojny nr 2.
W ten oto prosty sposób, jednym pociągnięciem, przybyło nam tysiące nowych zabytków a ze sklepów poznikały mąka, sól i cukier.



poniedziałek, 7 czerwca 2010

Konwikt

Paulini jeszcze nie zdążyli jeszcze odsapnąć a już na ring wchodzą
kolejni bracia!
Paanie i Paanowieee! Przed Wami jedyni w swoim rodzaju! niestrudzeni reformatorzy! niepokonani w wierze! Cystersi z Wągrowca!!!

I w ten oto niezwykle zgrabny sposób nawiązujemy do bramy na Wilczej 72 i wciąż nie rozszyfrowanego napisu. Albowiem kiedyś spotkałem się z podobną zagadką - z napisem na murze pocysterskiego klasztoru
w Wągrowcu.

Slajd:

zum seminar

Pytanie: Napis o jakiej treści widnieje pod napisem "do seminarium"?


. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .  Czas minął.


Prawidłowa odpowiedź to: Konwikt Arcybiskupi.

konwikt arcybiskupi

I w ten oto sposób, za pomocą magii suwaków, odkryliśmy Polskę w Wielkopolsce, zamalowaną bestialską dłonią najeźdźcy zza Odry.

Tak na prawdę to nie ma pewności kto kogo zamalował.. Konwikt był w Wągrowcu w l. 1920-39. Podczas wojny klasztor był zamknięty - Niemcy urządzili w nim magazyn. W związku z tym raczej wątpliwe by wtedy namalowano fikuśną strzałkę "zum seminar".
Tam jest jeszcze jeden napis, który faktycznie pachnie czymś militarnym - to "Mgl." lub "IIIgl.", ale jego dalszy ciąg zakrywa "seminar".
Czyli, być może, to my - Polacy byliśmy na wierzchu, tylko farbę mieliśmy kiepską.

I tak to się wszystko ładnie ze sobą splata: raz my, raz oni, znowu my, znów oni, aż w końcu kładzie się styropian i jest spokój. (Mam nadzieję, że te napisy są tam jeszcze bo fotka z 2008 roku).

czwartek, 20 maja 2010

Przedwojnny bunkier

/na marginesie 31. akcji/

Podobno mieli się w nim schronić przed wojną (atomów) najbardziej wypasieni dostojnicy PRL-u i stamtąd obserwować rozwój apokalipsy. W istocie była to supertajna baza dowództwa obrony p.lot okręgu warszawskiego. Od ładnych paru lat jest odtajniona, stała się mekką dla wycieczek złomiarzy, p. atomowych grzybiarzy i ludzi - poprzez radio - aktywnych.
Znajduje się w Łomiankach.

Vłala! Oto slajdy:















sobota, 1 maja 2010

Misie przeciwgazowe, czyli pozbywam się masek...

Kategorycznie i nieodwołalnie.
Bardzo bolesne. Już nie będę mógł więcej stosować tekstu "Nigdy nie ufaj kolesiowi, który lubi maski" ;) Już nigdy nie będę się fetyszyzował upojnym zapachem starej gumy. Już nigdy nie będę czyścił szkiełek i obmacywał troczków...
Wszystko poszło na aukcje.. (lub pójdzie niebawem)
Za to są plusy: będę miał na fajki i pozbędę się niepokojącej wizji ataku chemicznego a w tym mnie - przeciwgazowego pasjonata, mającego kilkadziesiąt p. gazek i żadnej sprawnej... bo wszystkie są sprzed '45 roku i dawno się ulotniła ich moc ochronna.. Głupio byłoby ginąć w ten sposób.

Przy okazji powyższego wynikły postatomowe, przeciwgazowe misie. (Za chwilę puszczę slajdy). Po nich nastąpi chwila przerwy a po przerwie pamiątkowa galeria masek.

Misie >



 x ----------------------------------------------- PRZERWA -------------------------------------------------- x


Maski Zebrane >

Gazeria

ZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcie
(kliknij, aby zobaczyć co się stanie..)