środa, 22 grudnia 2010

Bardzo ładne


(Jest kółeczko, ale nie związane z kręceniem ogólnym)

Ta suszi-witryna baardzo nas zatrzymuje i cieszy ilekroć idziemy ulicą Kasprzaka. Prosta jak japońska kuchnia i odskakująca estetycznie
od otoczenia o lata świetlne.
Bar istnieje od zeszłego roku i już raz zdążyliśmy się na serio przestraszyć,
że gruba ramka pod "grubą rybą" została zdemontowana (że znowu jak coś jest ładne, to ktoś się musi przyczepić), ale myk polegał na tym, że całość rozkwita w pełni dopiero wieczorem, w dzień jest niezauważalna.

Ładne 2


Niezwykle miło nam się zatrzymać i zaskoczyć plakatem, którego zorganizatorem jest urząd Wola-dzielnicy.
Miłe zaskoczenie wisi w Al. Solidarności Karola Świerczewskiego i jest to niestety jedyny jego egzemplarz.

Jak donosi wolska gadzinówka w swoim ostatnim nrz-e:
W pierwszej połowie grudnia Urząd Dzielnicy Wola z portalem Warsawsun.pl zorganizował projekt „Wolny Billboard”. Efekty można było zobaczyć na wolskich ulicach.
W ciągu 3 dni 3 artystów namalowało 3 billboardy. Mieszkańcy mogli przyglądać się pracy streetartowych ekip w „Chwila Da Klub” przy Ogrodowej oraz pomagać w tworzeniu plakatów.
Zadaniem było stworzenie wielkich, bo rozmiarów billboardów, dzieł o tematyce Woli. W ten sposób powstały: „Wolna Wola bez telewizora”, „WolnaWola” oraz „Siła Woli”, autorstwa: Simpsona, Raspazjana oraz Good Looking Studio. Plakaty trafiły na billboardy, gdzie można je było oglądać
do 15 grudnia.
Organizatorzy mają już podobny pomysł, który chcieliby zorganizować na wiosnę... oczywiście na Woli!
Kurier Wolskinr 69 z 16.XII.2010,
art. "Wolny Billboard – street art na Woli".


Kończymy cytat i komplementy dla urzędników (bilbord wydrukowany
na drukarce? — czemu nie? Trochę toneru i ze ćwierć ryzy papieru musiało
na to pójść).
Rozpoczynamy komplementy dla autora plakatu: Plakat jest ładny.
W ładności fajny. W bardzo przez nas kiedyś lubianym stylu "twardo ciętym", szablonopodobnym, ekspresyjnym, lekko faszyzującym.
Podpisu autora nie mierzyliśmy, bo plakat spoko i na to nie zasłużył.
Poza tym — ładnie i marketingowo rozsądnie z jego strony — ukrył się pod linkiem Goodlookig.pl.
Warto tam zajrzeć. Na razie jest tylko pdf z portfolio, ale za to z zawodowym portfolio.

Niestety, nie widzieliśmy dwóch postałych plakatów. Albo urzędowi skończył się toner albo Obserwatorzy patrzyli nie tam gdzie trzeba.

***

I jeszcze drobna uwaga natury ogólnej..
Na jak długo wystarczy jeszcze inwencji dzielnicowym kopirajterom na obracaniu we wszystkich kierunkach pojęcia "wola"? Już większość zbitek
na licealnym poziomie się zużyła (np. "wolna Wola", "dobra Wola", "triumf Woli", "spcerkiem po Woli", czy powyższa "siła Woli").

Obserwatorzy bardzo lubią słowne młynki, ale co będzie, jak jedynym hasłem, które pozostanie będzie coś w typie "Wola-srola"?...
To podobne pytanie do tego jak to "co się stanie z logo dzielnicy, gdy zmienią się jej granice?".

Braki fluidu elastyczności to niestety lokalna bolączka. Horyzont kończy się tutaj wraz z brzegiem biurka.


Kebab

Przykład, który co prawda kółek nie zatacza, ale rownież zatrzymuje
i uruchamia radość: kebabia witryna w Al. JPII!

Tak to wygląda w oryginale, poproszę o slajd..


.. Dziękuję.

Teraz nastąpi szybkie, leciutkie pchnięcie w stronę, którą powędrowaliśmy podczas konsumpcji witryny.

Proszę o kolejne przeźrocze.


Dziękuję bardzo.

Naszym zdaniem, oryginał jest jednak wystarczająco przekonywujący.

*

Smacznego!


Skitim

Koniec roku, w życiu naszem wpisanem w ruch okrężny, wiąże się zawsze z zamykaniem jednego okręgu, zaczynaniem nowego, przedłużaniem kredytu dla okręgów znanych i sprawdzonych lub definitywnej  rezygnacji
z ich obłych usług.
I tak w kółko i na okrągło, jak na karuzeli.

Dla redakcji, kółka ostatnie były niezwykle emocjonujące i pełne niespodzianek. O zagrzybieniu pisaliśmy wcześniej, teraz naświetlimy drobną instalację reklamową, która kolejnego już roku — wraz z globalnym ociepleniem — zatrzymuje nas w miejscu. Zatrzymuje i uśmiecha.


To obfite opady mikrometeorów śnieżnych tak ładnie dopełniają reklamę Skitimu "Twojego ulubionego sklepu narciarskiego" na rogu Karolkowej/Wolskiej.

Uwaga techniczna: To nie jest nasz ulubiony sklep narciarski! 
Ani narciarski, ani sportowy, ani w ogóle. Po każdej wizycie w tym sklepie, redakcja ma wrażenie, że Ski-załoga zbyt optymistycznie podchodzi 
do kwestii cen — ilości zer, które są tam dodawane do ceny czegokolwiek.

Slajd z zeszłorocznego ocieplenia klimatu.


wtorek, 21 grudnia 2010

Doroczna rekrutacja grzybów

Rownież tej zimy odbył się nabór. To jedna z zalet dzisiejszego nocnego spaceru. Wieczorem konsumpcja i odrobina lekkiego niepokoju,
czy wszystko się jakoś ułoży.

Boczniaki sa tu od stuleci. Grzybnię przywlokło rycerstwo elekcyjne oraz wołki zbożowe. Mają w sobie odrobinę królewskiego pierwiastka i delikatną nutę poszumu skrzydeł wolskich wiatraków.

Niestety istnieje prawdopodobieństwo, że podczas zagęszczania
i uprzemysławiania dzielnicy, które trwają tu nieprzerwanie od końca XIX stulecia, boczniaki złapały także dużo pierwiastków niepożądanych.
Te najbardziej zbójcze pojawiły się, o dziwo, w ostatnich kilkunastu latach, wraz z masowym rozprzemysławieniem dzielnicy — najazdem bankierów, ubezpieczycieli, developerów i innego stock exchange-kolesiostwa zza rogatek.

No, ale jak to mowią: co nas nie zabije, to i tak zabije nas coś innego.
Trzeba sobie jakoś radzić na przednówku.

38. gtwb > Przycupnięcie uboczne


[Czysto informacyjnie]
Znane i lubiane mediolańskie monidło typu SD 80, gnijące na Czystem
od wieków, zmieniło kamuflaż oraz miejsce pobytu: aktualnie przycupnęło na peronie nieistniejącego dworca.


_________________________________
* chała i szybka flegma dla MK za cennik (ze wskazaniem na pstrykanie fotek)

Plus uzupełnienie świeżymi, dziejszymi nocnikami, czyli jak fala sobie blękitnieje nocą.



Plus, korzystając z okazji, że na antenie nadaje Błękitna Fala — kilka archiwalnych slajdów z początków epoki cyfrowej i początków epoki malatury (czyli kiedy ciapciaki w spodniach z krokiem do kolan odkryły,
że za granicą sprejuje się wagony i jak to się rozwinęło na przykładzie biednego błękitka).



I upierzenie finalne, chyba najczęściej rejestrowane, z zeszłego roku.

Plus bonusowy, wyprztykanie zamykające, czyli podążamy błękitnym śladem w stronę odolańską.

Bezdyskusyjnie, najprzelegendarniejszym błękitkiem Odolan był błękitek pod specjalnym nadzorem — wóz załogi tzw. Pogotowia Technicznego.


To on był podstawowym narzędziem slużacym do zamiatania pobojowisk
po katastrofach kolejowych. Teraz głównie wystepuje w cyrku,
na kolejowych festynach.

Jego załoga mieszkała, a jakże, w wagonie załogi, także a jakże, koloru błękitnego. Zaś w razie potrzeby — przy katastrofach trudnych i szczególnie nieprzyjaznych — załoga mogła zapuścić błękitnego żurawia.



Błękitna fala powróci w eter wraz z końcem remontu. Będziemy się
z pewnością zachwycać. Póki co, zatrzymujemy kciuki.


czwartek, 16 grudnia 2010

Przygoda z Czeszką

Szukaliśmy niedawno Czeszki i oto nadesłane via Gogla efekty:


Naturalnie, rozchodzi się o Czeszkę Bohdana, autora biblijnego, wolskiego Pokolenia. Onegdaj mówiliśmy o samym Wajdo-filmie a teraz udało się wreszcie zgłębić w pierwowzór (przygody związane z nieistnieniem tej książki wyjaśniono komentarzem w Czasie Przeszłym, który ją u siebie niesystematycznie naświetla).

Za to tajemnica braku Czeszki Bohdana ostatecznie wyjaśniła się wczoraj! Powodem jest specyficzna wyszukiwarka wolskich bibliotek. Po prostu System uznał, że Czeszko jest nieistotny.


Sprawa to dość przykra i zagadkowa, bo autor Pokolenia pisał fenomenalnie, zaś sam urząd dzielnicy ma raczej nabożny stosunek do lokalnych publikacji. Na przyklad druga wolska biblia — "Wola ongi i dziś"
z 1938 roku — trzymana jest w terrarium przy wejściu do urzędu niczem przerelikwia najświętsza. Oryginał jest pod szkłem, zaś na swobodzie hasa
jej kserówka (przykuta łańcuchem, żeby się zanadto nie oddaliła).


Ta księga jest niewątpliwie powodem do dumy. To jedyna przedwojenna publikacja, która tak obficie i szczegółowo opisuje dzielnicę zachodnią (był jeszcze mały wyjątek: "Rozwój Woli i Koła 1934-38", ale cieniutki był, ledwie 24 strony, i miał mało obrazków). Poza tym na "Woli ongi i dziś" żerowało kilka pokoleń historyków, pisarzy, obecnie — blogerów, odpisując z niej co bardziej pikantne szczegóły a właściwie to przepisując wszystko.

I tutaj kolejny ukłon w stronę urzędu Wola. Otóż kilka miesięcy temu pozwolono "biblii" pobiegać w  sieci i można ją podziwiać także tu:
calameo.com. 

Niestety — tu malutkie flegmiątko — ściągnąć do domu już jej nie pozwolono (choć szybko i łatwo można okrążyć tą niedogodność na obkoło).
Grunt, że można ją sfejsbukować, tweetnąć i jest powszechnie dostępna.*

To tyle z frontu bibliotcznego — jak zawsze bez serca, bez uczuć a ostatnio także bez Lumixa — jednym słowem: tyle od sprawdzonego dostawcy
niusów i minusów.
Niebawem coś znowu nastąpi. Stej!

___________________________________
* Analogowym utopistom polecić mozna wizytę w czytelni varsavianów na Koszykowej,
w bibliotece Muzeum Woli lub np. w czytelni na Solidarności, bo tam owa święta księga Woli dostępna jest od lat i to "do łapy".


Piramida strachu

Redakcja boi się ostatnio tego:


Sam opis wystarczy, aby redaktorki pierzchały w mgnieniu, w przerażeniu, pod biurka z efektem gęsia skórka.
Jeszcze nie odważyły się tego obejrzeć. Strach potęguje obawa, że się rozczarują (lub złe pomiesza im rozumy).

środa, 8 grudnia 2010

Krasnal Jot (typu kolejowego)


Ukłońcie się ładnie krasnalowi.

Krasnal Jot, zasiedla rejon przykolejowy. Jest wieloletnim mieszkańcem,
tak szumnie teraz reklamowanej, 19 Dzielnicy i to na długo przed jej powstaniem. Jest mistrzem survivalu kategorii premium, przy którym formy przetrwalnikowe Kamińskich Marków i Rambo Dżonów to zaledwie szkółka niedzielna.
Jedyne co mu potrzeba do szczęścia to przyjazne śmietniki (czyt. nie zamykane na klucz) i dobra cena za kilogram miedzi (obecnie, wg. średnich notowań giełdy rynku wtórnego to 18 zł/kg). Generalnie, to bardzo zadowolony krasnolud. Krasnolud prawdziwie wolny.


Jeżeli nie natkniecie się na niego w trakcie jego rutynowego obchodu,
to zajrzyjcie do jego norki. Jeśli akurat będzie w domu, to może zaprosi was na pokaz wytapiania izolacji. To najprostsza metoda na rozmontowanie miedzianego kabla. Obecna aura sprzyja teraz ogniskowym klimatom a przy okazji można uwędzić jakiś posiłek.
Nie, i proszę się nie obawiać — J. nie poluje na turystów. Jada tylko zabłąkane, dzikie lokomotywy.