Pokazywanie postów oznaczonych etykietą grzybki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą grzybki. Pokaż wszystkie posty

środa, 16 marca 2011

Galeria pod grzybem


Znany i lubiany kolejowy wykwit, brzegowa ozdoba Woli i Ochoty, największy ze stalaktytów w tunelu pod Zachodnią zyskał nową oprawę.
Wszyscy już do niego przywykli, a tak mozna z powrotem skupić na nim uwagę (i na obrazku stojącym najwyżej; jest całkiem niezły).

Rośnie szybko.
Tak wyglądał 2 lata temu



a tak rok wcześniej:



W połowie zeszłego roku zrobiło się trochę nerwowo, gdy decydowały się losy kolejowych fejsliftingów i upiększeń na okoliczność Euro, ale na szczęście PKP podjęło śmiałą, proekologiczną decyzję, że Dworzec Zachodni remontowany nie będzie i grzyb pozostanie na miejscu.
Będą za to organizowane łapanki na turystów, którzy nieopatrznie zabłąkają się w okolice dworca. Taka metoda będzie znacznie tańsza i będzie dawać
o wiele więcej tradycyjnej, staropolskiej radości.


wtorek, 21 grudnia 2010

Doroczna rekrutacja grzybów

Rownież tej zimy odbył się nabór. To jedna z zalet dzisiejszego nocnego spaceru. Wieczorem konsumpcja i odrobina lekkiego niepokoju,
czy wszystko się jakoś ułoży.

Boczniaki sa tu od stuleci. Grzybnię przywlokło rycerstwo elekcyjne oraz wołki zbożowe. Mają w sobie odrobinę królewskiego pierwiastka i delikatną nutę poszumu skrzydeł wolskich wiatraków.

Niestety istnieje prawdopodobieństwo, że podczas zagęszczania
i uprzemysławiania dzielnicy, które trwają tu nieprzerwanie od końca XIX stulecia, boczniaki złapały także dużo pierwiastków niepożądanych.
Te najbardziej zbójcze pojawiły się, o dziwo, w ostatnich kilkunastu latach, wraz z masowym rozprzemysławieniem dzielnicy — najazdem bankierów, ubezpieczycieli, developerów i innego stock exchange-kolesiostwa zza rogatek.

No, ale jak to mowią: co nas nie zabije, to i tak zabije nas coś innego.
Trzeba sobie jakoś radzić na przednówku.

wtorek, 21 września 2010

Okolice Woli > Fort iks (Henrysin)


Dość przypadkowe trafienie, przy okazji pobliskiej cegielni i grzybów. Zachęcająca była przydrożna tabliczka kierująca do fortu z modnym symbolem "X" w nazwie.

Jak wiadomo, grzyb najlepiej rozwija się w wilgotnych, chłodnych, zaniedbanych pomieszczeniach a w opuszczonych fortach w szczególności (liczyliśmy co najmniej na pieczarki).
Proszę więc sobie wyobrazić nasze gigantyczne rozczarowanie, gdy znaleźliśmy się na równie gigantycznym terenie, zadbanym, schludnym, trawka równo przystrzyżona, wszystko równo poukładane,  z gustownym domkiem przy podjeździe do fortu. Można by pomyśleć, że rzuciło nas w Wielkopolskie, gdyby nie świadomość, że jesteśmy w centrum Kongresówki..

Żadnej tabliczki, żadnego zakazu, że to teren prywatny i wejście jest równoznaczne z karą śmierci...
Były za to psy, całe stado ogromnych, wściekłych jak osy siedmiometrowych pitbuli, ze 40 sztuk co najmniej.. i to one, z nieukrywaną przyjemnością, oprowadziły nas po terenie fortu nr X.



Miejsce jest arkadyjskie, wyjątkowe! Pomimo dominującego wokół betonu militarnej przeszłości emanuje tak pozytywną energią, że właściciele tego miejsca mogliby nią spokojnie doenergetyzować pobliską Warszawę (jakimś kablem podziemnem, rurociągiem, etc..). Spędziliśmy tam kilka godzin przez nikogo nie niepokojeni, ze stadem wściekłych psów w charakterze przewodników. 
Patrzyliśmy w górę i pod spodem, widzieliśmy podziemne konie mieszkające w domku na armatę, bażanta na drzewie (którą bardzo chciał zjeść jeden z psów, obszczekiwał ją dopóki się nie zziajał, czyli dość długo), widzieliśmy też pająka namawiającego do zerwania z nikotyną, pod siarczystym hasłem "Rauchen Verboten".

Spotkaliśmy również torbę maślaków, mnóstwo kani oraz - wracając do pojazdu - właścicieli Fortu X, ludzi niezwykle niezwykłych.

Z Wielkopolski.

 Informacje praktyczne 

Fort X znajduje się w strefie X , w pobliżu Zakroczymia. Dojechać można tam łatwo i prędko szosą na Gdańsk, zbaczając z niej w lewo w stronę Płocka. Zwiedzanie fortu nie powinno nastręczać większych trudności, pod warunkiem, że przeszło się kurs rozbrajania min pułapek (tip: Uwaga na kanie, maślaki są spoko) i posiada umiejętność rozmowy z czterdziestoma rozwścieczonymi psami równocześnie (tak naprawdę, to właściciele zdradzili nam, iż psów jest na terenie znacznie więcej - około sześciu tysięcy. My ich nie widzieliśmy, ale one nas owszem. Podobno dyskretnie obserwowały nas z czubków drzew).

środa, 2 grudnia 2009

Dziewczyna z grzybem

Jak nazwa wskazuje boczniaki rosną najczęściej na bocznicy.
Dzisiejszy spacer po nasypie obwodowym wśród dzikich torowisk i boczniaków znalezienie. Warszawskie kolejowe powietrze im najwyraźniej służy, bo duże (ponad 30 cm) i dużo (kilka kilo).

Niedawno skonsumowanie. Obecnie trawienie i nasłuchiwanie wszelkich podejrzanych szmerów z brzuszków wnętrza.
Oby ta kolacja nie skończyła się kolejną tragedią na torach!


Czy wiesz, że..?
Czy wiesz, że dzisiejsze boczniaki są drugimi w świecie boczniakami rosnącymi najbliżej Pe-Ka-i-eN? Pierwsze miejsce należy do grzybów rosnących na starym, nieistniejącym już niestety od dwóch lat drzewie, przed komendą policji na Karolkowej.
Również zostały skonsumowane.