[Czysto informacyjnie]
Znane i lubiane mediolańskie monidło typu SD 80, gnijące na Czystem
od wieków, zmieniło kamuflaż oraz miejsce pobytu: aktualnie przycupnęło na peronie nieistniejącego dworca.* chała i szybka flegma dla MK za cennik (ze wskazaniem na pstrykanie fotek)
Plus uzupełnienie świeżymi, dziejszymi nocnikami, czyli jak fala sobie blękitnieje nocą.
Plus, korzystając z okazji, że na antenie nadaje Błękitna Fala — kilka archiwalnych slajdów z początków epoki cyfrowej i początków epoki malatury (czyli kiedy ciapciaki w spodniach z krokiem do kolan odkryły,
że za granicą sprejuje się wagony i jak to się rozwinęło na przykładzie biednego błękitka).
że za granicą sprejuje się wagony i jak to się rozwinęło na przykładzie biednego błękitka).
I upierzenie finalne, chyba najczęściej rejestrowane, z zeszłego roku.
Bezdyskusyjnie, najprzelegendarniejszym błękitkiem Odolan był błękitek pod specjalnym nadzorem — wóz załogi tzw. Pogotowia Technicznego.
To on był podstawowym narzędziem slużacym do zamiatania pobojowisk
po katastrofach kolejowych. Teraz głównie wystepuje w cyrku,
na kolejowych festynach.
Jego załoga mieszkała, a jakże, w wagonie załogi, także a jakże, koloru błękitnego. Zaś w razie potrzeby — przy katastrofach trudnych i szczególnie nieprzyjaznych — załoga mogła zapuścić błękitnego żurawia.
Błękitna fala powróci w eter wraz z końcem remontu. Będziemy się
z pewnością zachwycać. Póki co, zatrzymujemy kciuki.
O, Błękitna Fala! Nie pamiętam ile razy w tym roku byłam obok niej, w niej itp. Jakoś często było po drodze :)
OdpowiedzUsuńNajbrudniejsza ozdoba Czystego. Trochę szkoda, że ją przetoczyli (załapałem to dopiero z pierwszym śniegiem), ale jeśli doprowadza ją do pierwotnej — błękitnej i sexownej formy — będzie gites!
OdpowiedzUsuńSuper przycupnięte. Buziaki.
OdpowiedzUsuńhanula1950
Możesz nieco rozwinąć przypis?
OdpowiedzUsuńWejdź na MK — http://www.muzeumkolejnictwa.waw.pl/pl/Kontakt.aspx i sam zobacz. A jak chce Ci się grzebać głębiej, to możesz ściągnąć pełny cennik w pdfie (np. ile kosztuje fota z użyciem statywu wewnątrz, ile flesz, itede itepe i tak dalej..), żebyś nie był zaskoczony po fakcie ;-)
OdpowiedzUsuńMogą sobie te cenniki w d..uże poważanie schować - fotografowanie w muzeach jest z mocy prawa dozwolone i bezpłatne. Co innego statyw i flesz, ale też coś mam wrażenie, że mogą się cmoknąć.
OdpowiedzUsuńA propos Fali i samego muzeum - czy oni się aby nie mieli już ostatecznie zwijać? Oby to nie było podzwonne...
A jak ostatnio tam byłem, to fotografowałem wszystko w środku i na zewnątrz i nikt ode mnie nie chciał żadnej fleg... żadnego paragonu.
OdpowiedzUsuńTo pójdę tam dzisiaj z największa możliwą ilością maneli do robienia zdjęć i jakby coś ode mnie chcieli, powołam sie na Ciebie, ok? ;-)
OdpowiedzUsuńAjem Aju > dyskusje o tym co można focić a co nie przewalają się ciągle po sieci i właściwie nigdy nie zobaczyłem jakiegoś Swiętego i Niepodważalnego Wyniku tych dysykusji.
Np. w zeszlym roku, po oświadczeniu kogoś tam, ze zakaz fotografowania nie obowiązuje nawet w wojsku, plus wypowiedzi kogoś tam najważniejszego od kolei, że focić można wszystko mialem dość radykalną pogawędkę z sokistami.
Czyli klasyka: wszyscy wiedzą, że nikt nic nie wie i trzeba ciąglebawić sie w partyzantów.
Co do muzeów, to 2 tyg. rozmawialem z urzędniczką z wydz. kultury urz. miasta i autorytatywnie, z pełnym przekonaniem stwierdzila, że w państwowych muzeach można focić wszystko (na zwenątrz, wewnątrz — hulaj dusza!).
I co? Spróbuj wyciągnąć aparat np. w Muzeum Woli. Niby można, ale trać czas na użeranie się z pracownikami muzeum, że można, skoro oni i tak wiedzą lepiej (czyli że nie można).
Żyjemy w czasach totalnej aberracji chromatycznej.
A propos zabawy w partyzantow, przyszło mi do rozumu, że może to nie jest zła metoda — trzeba tylko zawsze nosić na ramieniu biało-czerwoną opaskę z AK (Aperture Kommando) i wszystko będzie na legalu.
OdpowiedzUsuńŻaden sokista nie odważy się zadzierać z AK.
Fajnie, że odrestaurowują ten wagon motorowy, ale jeszcze lepiej byłoby, gdyby przywrócony został do pełnej sprawności. Niestety Muzeum kojarzy mi się bardziej z trupiarnią, dlatego nie bardzo lubię tam chodzić. Nie do porównania z Wolsztynem. Dobrze, że chociaż jest parowóz na chodzie w Sochaczewie. A ceny za fotografowanie - masz rację - bliskie rozboju.
OdpowiedzUsuńA prosiem bardzom - http://tiny.cc/o_zakazie_fotografowania - można, co oczywiście nie znaczy, że nie będzie się użerać z patafianami.
OdpowiedzUsuńByłam tam sto razy i nikt mnie nie gonił. Tylko w pobliskiej szopie czasem rezydują bezdomni. Teraz zimno, to pewnie nie. Poza tym to jest poza terenem muzeum. Jak się pójdzie dalej w kierunku zachodniej to się znajdzie jeszcze 2 wagony.
OdpowiedzUsuńWiesz Wiktorze, jakbym tak strrrasznie sie przejmował tym, czy kto ma do mnie jakies "wąty" :) o robienie zdjęć, to ani nie zrobiłbym ich na Dworcu Centralnym, ani w kryptach kościoła św. Krzyża, ani na ulicy Promyka (!), ani w kościele św. Aleksandra(!) Tak, ostatnio (Marcin-wczoraj-i-dziś świadkiem) pan kościelny zgłosił swoje roszczenia co do moich zdjęć z kościoła. Że niby robię je nielegalnie, bo trzeba mieć zgodę proboszcza, a potem insynuował, że pewnie chcę coś ukraść, albo zniszczyć. Pan został przez nas spuszczony na drzewo.
OdpowiedzUsuńNa peronie wisi tabliczka "Teren Poczty Polskiej". Rozmawiałem wczoraj z ochroniarzem pocztowców. Był zaskoczony, że to ich teren i nie miał nic na przeciwko pstrykaniu "jakiegoś tam pociągu". Z drugiej strony, wspomniał, że chodzą tam "ich" patrole (ich, czyli posokistów).
OdpowiedzUsuńDzieki za link Aj'm aju. Skoro jest precedens, to może coś się zmieni.
Przekładając to na nasze tempo: musi wymrzeć tylko parę pokoleń muzealników i fotografujących ;-) Nie trzeba być specjalnie bystrym, żeby wyczuć klimat tego artykułu: "jak dostanę bezpośredni rozkaz to się podporządkuję" a na razie wszystko po straremu.
Poza tym, wyrok zostawia muzealnikom furtkę wielkości wrót od stodoły — to "musi być zgodne z zasadami bezpieczeństwa zbiorów i wymogami konserwatorskimi" :) Czytaj: "Z przyjemnością udzielilibyśmy zgody, żeby pstryknąl pan ten stary obrazek, ale, niestety, zagroziłoby to jego bezpieczeństwu. Zawsze może pan kupić nasz folderek, tam jest ten obrazek (i jeszcze kilka innych, równie fajnych. Okazja! jedyne 50 złotych!)".
Plus klasyczna mątwa związana z użyciem flesza.. Chciałbym kiedyś zobaczyć jakiekolwiek badania, które wyjaśniłyby raz na zawsze tą kwestię. Bo, nie wiem, może faktycznie jest uzasadnione, że dużo światła w 1/250 sekundy powoduje trwałe okaleczenie eksponatów,
że tam się jakieś mikroeksplozje odbywają...
Rozumiem: papier, ale np. lokomotywa?
I wracając płynnie do MK i niedawnej rozmowy w wydz. kultury, to brak zakazu dotyczy tylko muzeów PAŃSTWOWYCH. A Muzeum Kolejnictwa to panstwowe już chyba nie jest.. — przecież nie ma już PKP.
Ostatnimi laty, na kolei odbyło się tak gigantyczne spółkowanie, orgia podziałów, przetasowań itp., że nawet gdybyś chciał, to nie dojdziesz czyje to muzeum ;-)
Temat mglisty, niejasny, irytujący, na swój sposób zabawny.
Wiesz H_Piotrze, tu nie chodzi o straszne przejmowanie, bo to kwestia indywidualna. Właściwie, żyjąc w Warszawie, trzeba posiadać niezwykłe umiejętności adaptacyjne, partyzantem jest się tutaj zawsze i zawsze można z tych umiejętności skorzystać.
OdpowiedzUsuńW moich chodzeniu chodzi o coś innego ;-) O przywracanie odpowiednich proporcji. Skoro jest jak jest — to globalne nikt nic nie wie — to lepiej najpierw zapytać, porozmawiać, wystąpić o jakieś Super Ważne Pozwolenie itede.
Po pierwsze: rozmawianie zawsze jest fajne, zawsze inspirujące i potrafi przynieść nieoczekiwane efety, przygód moc, itepe — i to niezależnie, czy temat dotyczy robienia zdjęć, czy sposobu pichcenia zboczniaka.
Po drugie: partyzantem można być zawsze. To taki błogosławiony bekap jesli nie ma nikogo "do porozmawiania" lub odmowa będzie dla nas wyjątkowo bolesna.
Absolutnie cudowna instrukcja obsługi pociągu, którego nie można "spychać... i odrzucać" :D :D
OdpowiedzUsuńTak podsumowując, to oczywiście jak w każdej instytucji parapaństwowej musi wymrzeć obecne, a może i przyszłe pokolenie urzędasów. Nie mniej jednak, jeśli więcej z nas będzie się upierać przy swoim prawie do robienia zdjęć, tym szybciej dotrze to do niektórych zakutych :)
OdpowiedzUsuńMK w Warszawie to trupiarnia, graciarnia i umieralnia starych pociągów.
OdpowiedzUsuńI zakaz na zakazie...
Ps. MK Podlega ono władzą samorządowym Mazowsza (PKP xyz nie ma nic do niego ), czyli jest państwowe :-d.
Czyli pięć statywów, plecak aparatów, 2 halogeny i do muzeum? Extra! :D
OdpowiedzUsuńJa tam lubię to muzeum za to, że jest jakie jest. Że nasze — rodzime
i odpowiednio syfiaste (czyt.: kolejowe). Czułbym się nieswojo w jakimś hajtekowym MK, w czymś na wzór MPW lub CNK. Poza tym, wiadomo,
że chodzi o pieniądze. Jak się nastawi ucho na odbiór opowieści muzealnych dziadków, to — uwierz mi — na prawdę mają niewesoło..
AjemAj > Jak się będziemy za bardzo upierać to skończy się na rękoczynach. Oczywiście, w tym też się można odnaleźć, ale zważywszy na liczebną przewagę przeciwnika może to być droga zbyt ryzykowna (jeśli mówimy tylko o Soksakersach to zazwyczaj atakują co najmniej parami).
A tak w ogóle, to możemy odnotować już pierwszy sukces: na skutek naszych powyższych rozważań Tusk kazał wczoraj dyscyplinarnie wyskoczyć z pociągu Samemu Najwyższemu Od Kolei! No i on, proszę Ciebie, posłusznie wyskoczył! (chociaż, znając życie, z pewnością się zaraz podczepi pod jakiś inny skład).
Ale teraz to już na pewno coś się zmieni!
Na pewno.
Witam! Trafiłam na ten tu front przypadkiem - świetny blog. Odwiedziłam MK z dziećmi - taka to atrakcja w dobie samochodowej. A tam lisy grasują.
OdpowiedzUsuńDziękuję za coming out Don Diego (pisałem ostatnio o Tobie, ale nie sądziłem, że jesteś niemężczyzną ;-)
OdpowiedzUsuńTo nie są lisy grasujące. To są lisy pokazujące się.
O mnie? Czy o Donie? Co do płci: tera równouprawnienie (tak mówią). ;-)
OdpowiedzUsuńO przybyciu znaku.
OdpowiedzUsuńaż się serce kraja widząc jak ludzie zaniedbują niektóre miejsca ktore mogłyby bardzo ładnie wyglądać i być ozdobą miasta, same zdjęcia super :)
OdpowiedzUsuń