Pokazywanie postów oznaczonych etykietą malatura. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą malatura. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Wolska 67 > szczytowanie ścienne

Szczytuje się od zachodu. Murala ma tam w trakcie organizacji na ścianie
od Poznania.


Za malunek wzięło Gutlukinstudio, które robi się w różnych obrazkach po murach, niektórych ładnych, niektórych burych. Tym razem to będzie potwór wawelski, niszczący kolejki mazowieckie niczym godżilla.
A w łapce ma trzymać czerwony sprej, hej!

Podajemy link do slajdu muralistów z twarzobuka, który odzwierciedla produkt finalny, profesjonalny.

A na końcu pomyślimy kolejny raz, że bardzo ultra nie przepadamy za farbowaną wypowiedzią w takiej skali. Można przecież użyć kartki z zeszytu w przestrzeni własnej, można miast ołówka użyć nawet spreja, ale ku czemu ma się to rozprzestrzeniać w przestrzenie publiczne i kaleczyć stare cegły? Po co ma to wchodzić aż w taką rozmiarowkę?
Po za tem, stare powinno być stare — błyszczeć łuszcząco, odpadająco, wiekowo pachnieć i zaświadczać.
Jeśli zrobi się za stare, należy dokonać remont, w skrajnym przypadku eutanazję, a nie przyprawiać starości nos wawelskiego klauna.

W dodatku wypowiadanie to nie dzieje sie polską farbą! Gdyby to był emolak lub polifarba w kolorze biało-czerwonym.. ale nie: to dulux! Już jeden się okrutnie zduluksował na Okopowej i to aż nadto wystarczy za wszystkie kolorowe dewastacje dzielnicy.
Wolska 67 patrzyła na kolumny wypędzanych warszawiaków w '44 roku, widać ją na prawie każdym zdjęciu z tych wydarzeń. A co na nas popatrzy, gdy znowu nas będa wypędzać?..

W prawdziwym zakończeniu tej refleksji życzliwej krytycznie nadmieniamy, iż godżillą zamalowano Wolskiej 67 jedno z jej autentycznych świadectw
i cudów... — zamalowano Wolskiej Polskę.


sobota, 26 maja 2012

Obserwator Lokalny #3

 #3.   26.2012.

Koniec maja miał dobry początek termiczny, sprawa pogody klaruje się w stronę słońca, w czerwcu gorączka. Pobudzamy ze snu Lokalnego Obserwatora, aby móc mu wrzucać krótkie migawki i nie robić oddzielnego halo, wuala!
.

PŁOCKA 
Dziewczęta z wystawy na JP2 zamieniono w telewizor i nie można już z nimi wymieniać subtelnej stróżki popatrzenia, ale można za to przykuć oczy w patrzącą wystawę Salonu Garderoby Używanej, Płocka 23.



ŚWIERCZEWSKIEGO 
Zwinnie ogłasza się tam cyklinowanie upapranych farbą, starych desek.



PŁOCKA róg DWORSKIEJ 
Mijają lata, epoki i style — we wszystko to można przekrojowo spojrzeć
na ścianie mięsnego o im. Mięs-Hub.



PŁOCKA róg WOLSKIEJ 
A nasza ulubiona gablotka reklamowa clirkanału zabłysła ostatnio czernią.

.

Następne sensacje wkrótce. Stej w nasłuchu!

środa, 16 maja 2012

Kolej na torach schludu

Po zagładzeniu szuwara, deratyzacji tunela zachodniego i egzekucji historycznych budynków, kilka dodatkowych spojrzeń na paniczne porządki na kolei.
Po kolei: klasyka neonu pod internacjonalnego gościa, świeżo zamalowane królewskim błękitem HWDP Wola, lśniące alabastrową bielą śmietniki tamże oraz trawa radosną żółcią malowana, wuala!


sobota, 31 marca 2012

Słówko od kibiców


Przemówili w tradycyjnym zaułku wymiany myśli na ul. Niskiej, na przeciwko Umschlagplatzu.

Nic dziwnego, bo Euro już tuż, cyrkowy namiot na Pradze otwarty, na Łazienkowskiej świeci nowoczesne centrum fizycznej kultury, więc kibice promienieją, wdzięcznieją, wdzięcznie szczytują po szczytowych ścianach.

wtorek, 20 marca 2012

gtwb 53 > autobus mknie


Zimą mknął, bez szansy na widoki. 
Czarny, ale i tak czerwonych już nie ma; są te żółci na bazie wątroby, co jest zbrodnią wszech czasów na urodzie warszawskiej komunikacji.

wtorek, 3 stycznia 2012

Chłodne sny

Na zakończenie mini-patrolu noworocznego — wizyta na Chłodnej (na jej niewitalnej części), gdzie zobserwujemy lokalnie mieszkańca, odsypiajacego trudy sylwestrowej nocy. Wuala!


Mieszkaniec jest miłośnikiem Floty Federacji >

Warte odnotowania są także oniryczne freski
towarzyszace jego pełnomorskim marzeniom.


czwartek, 29 grudnia 2011

Evil dick



piątek, 23 grudnia 2011

Ślepa fasada

Żegnamy inwentryzację stritarta. Ostatnią, która nas zwróciła i poruszyła jest emanacja mularska na fasadzie Polskiego Związku Niewidomych na Konwiktorskiej.



Oczy, zawsze przykuwają uwagę — szczególnie, gdy patrzą w nas oczy niewidome. Niby wiadomo, że nie widzą, ale wydaje się, że o wiele więcej
o nas wiedzą, że prześwietlają do najciemniejszego zakamarka. A tutaj mamy zmasowany atak takich spojrzeń. I nie dajmy się nabrać, że obserwują tylko mecze Apolonii.

Tym razem sprawcy są znani: Dariusz Paczkowski & Mateusz Biele-
niewicz.
Właścicielami oczu, które namalowali, są członkowie PZN, zaś sfotografował im je artystycznie p. Sikora (tutaj można przeczytać opis całego przedsięwzięcia).
Pomimo, że i tak nie będziemy przepadać za kolejnymi produkcjami powyż-
szych autorów, to na Konwiktorskiej zrobili coś bardzo wartościowego.
Bez kombinacji, bez konkursu długości pędzla, oraz jakiegoś — mocno szem-
ranego — "autentycznego głosu młodzieży w ważkich sprawach" za pomocą spreju. To tylko czysta dekoracyjność.
I takie, zdaniem redakcji, powinny być murale — możliwie o jak najbardziej neutralnych formach. Przez to treści, które tam istnieją (o ile w ogóle tam istnieją), są o wiele bardziej czytelne. I potrafią zatrzymać. I ucieszyć oczy, nomen omen. Jest już wystarczajaco dużo bełkotu w mieście.

Ukłony dla mularzy, dawców narządów i wszystkich ociemniałych!

czwartek, 22 grudnia 2011

Trzynastaczaszka

W cieniu masowej dezinformacji i chyru na mazanie po murach, zupełnie ukryła się czacha w Alei Prymasa, jeden z najmroczniejszych wolskich jasnych punktów. Ciągle zapominamy ją donieść, bo warto, bo wartościowa.
Tak więc oto włala!


Zauważona została rok temu, ale pojawiła się być może wcześniej. W każdym razie trwa i świdruje nieprzerwanie (jedynie niedawno ktoś ją pochlastał żyletką). Chcieliśmy pogratulować autorowi, bo jego czaszka jest urokliwa strasznie — wśród tysięcy czaszek straszących redakcję, najbardziej szpiku-
jąca kości.


Symbolika, którą umościł tam autor, zadowoli zaś każdego, nawet najbar-
dziej wybrednego, badacza; dostarczy mu wieloletnich przygód. Mamy tutaj ogólne memento mori, memento dla podrożujących, czarną rękę, kryształo-
wych Majów, Masonów, Maorysów, Muna & Suna, kolory wczesnego Tytusa de Zoo i płonące spojrzenie z rysunków Mroza do Cyberiady. Nad wszystkim dominuje as pik, oraz — nasz ulubiony kawałek — trzynastka (albowiem kolekcjonujemy również 13-stki)*.
Nie możemy tylko zdeszyfrować szczęki, czyli "Still high, yeah" — czy chodzi tu również o ezoter, czy o powstające równolegle do MHP i MHŻP, Muzeum Narkomanii.


Oprócz tego, czaszka przejawia różne krystalizacje i wybarwienia nocne. Może to wynikać z nieodległego sąsiedztwa mniej lub bardziej nieudanych stritartów komunikacyjnej mandali im. św. Tybetu, albo zwiastuje przyszło-
rocznych Majów, gdy wszystkich 13 kryształowych czaszek połączy się i trafi w jeden szlak, pt. The End.

___________________
* Niebawem przedstawimy ową kolekcję. Zaś powyższa 13stka już dawno by ją zasiliła, gdyby nie b. dobry klej, którym autor malował i każda próba skończyła-
by się zdegeneracją dzieła.


sobota, 19 listopada 2011

Jedna na milion!


Nie odjeżdżamy się zbytnio po klepkach, albowiem taka twarz zdarza się niezwykle rzadko. Wręcz, w ogóle już się nie zdarza. Raz w nią spojrzawszy, można w niej utkwić na zawsze i polubić serdeczną przyjaźnią. Można z niej wyczytać echo dawnych czynów bohaterskich, podbojów lądów stałych
i nienazwanych archipelagów, usłyszeć zaś można słonomorski ryk oceanu
i mew ciągnących za fregatą, i bryzę podczas przyboju, szamoczącą się o klify w pasmie Montezumy. I wszystkie ożywcze prądy Orinoko, i świst latających lotek, zatrutych paciorków. Usłyszeć można proch, szpadę i cynamonową tęsknotę.
Tą twarz malowali niderlandcy mistrzowie i niemieccy rytownicy.
Za takie oblicze, Quentin zapłaciłby miliony, oby tylko móc je ściagnąć
do El Ej i kręcić.

Nic się jednak na to nie zanosi, albowiem właściciel twarzy jest w pełni krajowy, nasz — mazowiecki
i funkcjonuje jako skromny wicemarszałek Leszek Ruszczyk.

O własnym życiu opowiada z godną szacunku powściągliwością: "urodzony w 1959 roku, ekonomista, absolwent WSI w Radomiu, radny województwa mazowieckiego 2006-2010, przewodniczący KRGIPB, współzałożyciel i członek radomskiej PO" oraz, że "każdego dnia pracuje", zaś "najsurowsze recenzje wystawiają mu przyjaciele i rodzina".

Po szczegółowej analizie witryny pana marszałka, ustaliliśmy dodatkowo, iż preferuje, aby go utrwalać jedną 125-tą sek.,
w kanonie typu 5D Mk. II *, w profesjonalnej rozdzielczości 4416 x 3393 (pozwalającej nie tylko na dokładne zbadanie dna oka, ale również najmniejszej łupinki we fryzurze).

Dodatkowo, niezwykłe i bardzo dynamiczne informacje, padają także
ze strony tamtejszej trzyzdjęciowej galerii.
____________
* Flash did not fire.


Będziemy szczerze ściskać i kibicować p. Leszka, bo jego wizerunek działa
na redakcję z hipnotyczną życzliwością.
Tjune!

Exposé


Niektóre elementy ekspozycji premiera są datowane na okres późnego renesansu i udostępnione do dyskusji w Muzeum Narodowym.
Uchylony jest tam rąbek chwili narady z córą, nad odebraniem 50-cio procentowych kosztów uzysku części najmniej zarabiających artystów.
Aby lajf im make easier.
Ów moment, uwieczniła olejnie lombardzka fotograf Sofonisba Anguissola, ukrywająca się także pod pseudonimem "?".

Należý mieć takżé baczność na fakt, iż to nie pierwszé exposé Donaldá
w szacowných klepkách MN.


poniedziałek, 14 listopada 2011

Czaszka z zasadami

Rozpatrując rany z czegoś co kiedyś nazywało się Świętem Niepodległości, stawiając pytania, szukając odpowiedzi, szukając zaś w prasie z magicznego roku 1918 znajdujemy następującą notkę:

Wypadek profesora. Eligiusz Niewiadomski, profesor, zam. Krucza nr 5, jadąc tramwajem wczoraj wieczorem, linią Nr 9 w Alejach Ujazdowskich wypadł na jezdnię i uległ uszkodzeniu czaszki. Niewiadomskiego odwiózł dorożką do szpitala Dr. Jezus, przechodzący podówczas posterunkowy.

Pan Eligiusz to artystyczny zabójca prezydenta Narutowicza (tak, to ten słynny prezydent od placu), oraz ikona organizatorów piątkowego maszerowania, określany przez nich jako "człowiek zasad".


Konfrontując wiedzę płynącą z kroniki wypadków z wydarzeniami, które nastąpiły 4 lata później na schodach Zachęty, zaczynamy świtać, iż tramwaj numer dziewięć, mógł tutaj odegrać bardzo istotną rolę. Że wraz z czaszki uszkodzeniem, w głowie poczciwego prof. Eligiusza N. mogła zrodzić się owa zbrodnicza zasada, która w przyszłości uczyniła go człowiekiem, a Gabriela Narutowicza pozbawiła życia i prezydentury.

Trauma pourazowa, może ujawnić się po wielu latach i przybrać się
w skrajnie nieoczekiwane skutki; wystarczy spytać każdego lekarza pierwszego lepszego kontaktu.
Tak że, aby rozwiązać do końca zagadkę pierwszego zabójstwa politycznego
II RP, trzeba by starannie spojrzeć w rentgena lub tomografię pana Eligiusza. Tylko tą drogą będzie wiadomo, czemu Niewiadomski uległ
i co   t a k   n a p r a w d ę   d o z n a ł   podczas wypadnięcia.


Być może ten fakt był już analizowany, już wszedł do podręczników serwisowania zabójców, ale jeśli nie, to prosilibyśmy historyków, lekarzy
oraz personel Dzieciątka Jezus o stosunek i epikryzę. Policji sugerujemy, przesłuchanie posterunkowego, zaś wszystkim spragnionym idei zachęcamy do odwiedzenia zasadowej strony edukacyjnej.

Odbiór! Ołwa.

niedziela, 11 września 2011

Brutalny cios w środowisko twórców


Tytuł alternatywny: Polityka kulturalna.
Czy ktoś ze słuchaczy widział już coś takiego?
Co mają teraz począć biedni malarze, literaci oraz "ci co naklejają"? Jak oni teraz na chleb zarobią, skoro Ka Wu 63a na nich grozi?!! 
A co się teraz pocznie ze staropolską tradycją malowania pisanek?..

Niebawem zapłoną stosy — zupełnie jak w Monachium, w '33 roku.

niedziela, 26 grudnia 2010

Legiunia na ciepło

Chcielibyśmy ocieplać! 

Ocieplać, niczym wolski urząd rybą w herbie, niczym Prezes
z Rosją stosunki i jak ZTM zimowe tramwaje.

Dzisiaj, za pomocą dwóch kropek i mazaka ocieplimy wizerunek
Legii Warszawa.


W wielu listach, które przychodzą lokalnie pod redakcję Obserwatora, poruszana jest oburzająca bolączka niszczenia elewacji budynków literą "L"
w kółeczku, często łączona z wizerunkiem korony, hasłami oraz napisami
w brzydkim, wrogim języku.

Zazwyczaj redaktor dyżurny przyznaje czytelnikowi rację, ale tłumaczy,
iż jest to wieloletnia tradycja, wpisana na stałe w wizerunek tego gatunku gier zespołowych i nie istnieje żadna skuteczna metoda, aby z tym problemem walczyć — przecież autorzy tych malunków się nie podpisują. Poza tym, sami najwyżsi właściciele stolicy dają temu przyzwolenie, dając pół miliarda na stadion przy Łazienkowskiej, zaś naścienne emanacje kibiców określając mianem graffiti lub street artu (to głównie na Woli).

Jednak — po gorącej naradzie, po burzy wigilijnych umysłów — redaktorki znalazły rozwiązanie: 
Znalazły kropkę! Właściwie, dwie kropki *).


Jest to pomysł na wskroś uniwersalny, prosty w realizacji, ocieplający nie tylko wizerunek dżentelmenów kibiców klubu Legia Pany, lecz — co najważniejsze — przestrzeń miejską, tak gęsto i wulgarnie pomazaną
w ostatnich latach. Poprzmiewa w nim także pomarańczowe echo Alternatywy, czyli czasów, gdy było wesoło.

Wariantów jest bez liku (w zależności od wyniku, nastroju i treści, którą chce się przekazać). Poprosimy w slajdy. 
Vuala! 

Oprócz ocieplania wariantów heroicznych i martyrologicznych, można ocieplać okazjonalnie — w święto 3-ch Króli, z okazji nowego roku, czy też rozpoczęcia nowej kolejki ligowej.


Dla ocieplających ambitnie lub sentymentalnie pozostają warianty złożone.
(Poniżej propozycje ocieplające kultowego Kazimierza Deynę).



Obserwatorzy, pracują obecnie nad kompletnym stajlbukiem fejsliftingu litery "L" w kółeczku (kierując się za przykładem wskazanym przez UDz Wola). Będą CMYKi, pantony i inne gadżety.

Hononrium prosimy złożyć w ofierze redakcyjnemu kontu. Ponieważ cierpimy na permanentne niedofinansowanie, zadowoli nas 1/10 kwoty przeznaczonej na budowę nowego stadionu Legii.

____________________________________
*) Znając życie, ktoś już te kropki dawno wymyślił. Kropka nie nastręcza dużych trudności
w wymyślaniu. Poza tem, jak już wielokrotnie powtarzaliśmy, jesteśmy tylko cieniem tych, co przed nami (a w ujęciu całościowym — jak mawiał Proximo — jesteśmy tylko "shadows & dust").




środa, 22 grudnia 2010

Ładne 2


Niezwykle miło nam się zatrzymać i zaskoczyć plakatem, którego zorganizatorem jest urząd Wola-dzielnicy.
Miłe zaskoczenie wisi w Al. Solidarności Karola Świerczewskiego i jest to niestety jedyny jego egzemplarz.

Jak donosi wolska gadzinówka w swoim ostatnim nrz-e:
W pierwszej połowie grudnia Urząd Dzielnicy Wola z portalem Warsawsun.pl zorganizował projekt „Wolny Billboard”. Efekty można było zobaczyć na wolskich ulicach.
W ciągu 3 dni 3 artystów namalowało 3 billboardy. Mieszkańcy mogli przyglądać się pracy streetartowych ekip w „Chwila Da Klub” przy Ogrodowej oraz pomagać w tworzeniu plakatów.
Zadaniem było stworzenie wielkich, bo rozmiarów billboardów, dzieł o tematyce Woli. W ten sposób powstały: „Wolna Wola bez telewizora”, „WolnaWola” oraz „Siła Woli”, autorstwa: Simpsona, Raspazjana oraz Good Looking Studio. Plakaty trafiły na billboardy, gdzie można je było oglądać
do 15 grudnia.
Organizatorzy mają już podobny pomysł, który chcieliby zorganizować na wiosnę... oczywiście na Woli!
Kurier Wolskinr 69 z 16.XII.2010,
art. "Wolny Billboard – street art na Woli".


Kończymy cytat i komplementy dla urzędników (bilbord wydrukowany
na drukarce? — czemu nie? Trochę toneru i ze ćwierć ryzy papieru musiało
na to pójść).
Rozpoczynamy komplementy dla autora plakatu: Plakat jest ładny.
W ładności fajny. W bardzo przez nas kiedyś lubianym stylu "twardo ciętym", szablonopodobnym, ekspresyjnym, lekko faszyzującym.
Podpisu autora nie mierzyliśmy, bo plakat spoko i na to nie zasłużył.
Poza tym — ładnie i marketingowo rozsądnie z jego strony — ukrył się pod linkiem Goodlookig.pl.
Warto tam zajrzeć. Na razie jest tylko pdf z portfolio, ale za to z zawodowym portfolio.

Niestety, nie widzieliśmy dwóch postałych plakatów. Albo urzędowi skończył się toner albo Obserwatorzy patrzyli nie tam gdzie trzeba.

***

I jeszcze drobna uwaga natury ogólnej..
Na jak długo wystarczy jeszcze inwencji dzielnicowym kopirajterom na obracaniu we wszystkich kierunkach pojęcia "wola"? Już większość zbitek
na licealnym poziomie się zużyła (np. "wolna Wola", "dobra Wola", "triumf Woli", "spcerkiem po Woli", czy powyższa "siła Woli").

Obserwatorzy bardzo lubią słowne młynki, ale co będzie, jak jedynym hasłem, które pozostanie będzie coś w typie "Wola-srola"?...
To podobne pytanie do tego jak to "co się stanie z logo dzielnicy, gdy zmienią się jej granice?".

Braki fluidu elastyczności to niestety lokalna bolączka. Horyzont kończy się tutaj wraz z brzegiem biurka.


wtorek, 21 grudnia 2010

38. gtwb > Przycupnięcie uboczne


[Czysto informacyjnie]
Znane i lubiane mediolańskie monidło typu SD 80, gnijące na Czystem
od wieków, zmieniło kamuflaż oraz miejsce pobytu: aktualnie przycupnęło na peronie nieistniejącego dworca.


_________________________________
* chała i szybka flegma dla MK za cennik (ze wskazaniem na pstrykanie fotek)

Plus uzupełnienie świeżymi, dziejszymi nocnikami, czyli jak fala sobie blękitnieje nocą.



Plus, korzystając z okazji, że na antenie nadaje Błękitna Fala — kilka archiwalnych slajdów z początków epoki cyfrowej i początków epoki malatury (czyli kiedy ciapciaki w spodniach z krokiem do kolan odkryły,
że za granicą sprejuje się wagony i jak to się rozwinęło na przykładzie biednego błękitka).



I upierzenie finalne, chyba najczęściej rejestrowane, z zeszłego roku.

Plus bonusowy, wyprztykanie zamykające, czyli podążamy błękitnym śladem w stronę odolańską.

Bezdyskusyjnie, najprzelegendarniejszym błękitkiem Odolan był błękitek pod specjalnym nadzorem — wóz załogi tzw. Pogotowia Technicznego.


To on był podstawowym narzędziem slużacym do zamiatania pobojowisk
po katastrofach kolejowych. Teraz głównie wystepuje w cyrku,
na kolejowych festynach.

Jego załoga mieszkała, a jakże, w wagonie załogi, także a jakże, koloru błękitnego. Zaś w razie potrzeby — przy katastrofach trudnych i szczególnie nieprzyjaznych — załoga mogła zapuścić błękitnego żurawia.



Błękitna fala powróci w eter wraz z końcem remontu. Będziemy się
z pewnością zachwycać. Póki co, zatrzymujemy kciuki.