Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wola. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wola. Pokaż wszystkie posty

środa, 10 marca 2010

Początek

Miałem dość głęboką awarię siebie ostatnio + czeka mnie jeszcze cumowanie w szpitalu. Za dużo pomysłów się ostatnio ze mnie wylewało, w maleńkości słuchałem zbyt ponurej muzyki, przegrzałem się to teraz mam za swoje ;)
Musiałem sprzedać kolekcję starych, pięknych rzeczy ulubionych, popsuła mi się karta w aparacie, nie mogę jej zareklamować, bo tylko tego jedynego paragonu nie mogę znaleźć (z doświadczenia, iż wszystko teraz się psuje, szczególnie zaraz po zakupie, zacząłem zbierać wszystkie możliwe kwitki). Zrobiłem kopię karty z plasteliny, ale nie chce działać. Rozwaliła mi się czołówka niby-dobrej-firmy, nie mogę jej zareklamować, bo kupiłem ją w niby-dobrym-sklepie, który niedawno się zwinął.
Ruda kobieta w klaustrofobicznym sklepiku tytoniowym na Solidarności, w którym kupuję bibułki jest tak agresywna, aż strach tam w ogóle chodzić..
Piękna Weronika, moja przeulubiona fryzjerka, zamknęła zakład na Płockiej i odeszła w Marszałkowskie.
Zniknął nawet warzywniak na dole (ale nikt nie dawał mu dużej szansy na przetrwanie).
Pracy nie ma. Rachunki rosną.
Pickelhauby już nie ma. Jest Aniołek.



To tyle tych osobistych lamentów, ale jestem lekko przedenerwowany tym wszystkim.. Poza tym będę musiał kupić piżamę i kapciuchy (a oba te elementy garderoby są wyjątkowo niefajne :)...

A propos laczków i lekkiej czkawki po ofiarach morderców w plenerze przestrzennym...


A to taki subtelnie podsumowujący to wszystko akcent, fascynujący mnie z resztą od pewnego czasu (o czym wspominałem np. tutaj ). Pewnie któregoś dnia te plakaty będą miały swoją fascynującą i boki zrywać puentę, ale ja ze swoją kartą SD z plasteliny tego już nie utrwalę.

środa, 24 lutego 2010

Pan Piotruś

Z pewnością na każdym podwórku jest taki ktoś, kto balansuje na krawędzi, kto chce być wyżej i bliżej.
U mnie takim ktosiem jest pan Piotruś. Piotrusia pana ewidentnie korci zewnętrze, do parapetu korci, do gzymsu i od czasu do czasu lubi uciąć sobie po nim przechadzkę.
(Tym razem z asekuracją).


Pan P. miał na dole tłum wiernych kibiców ("Skacz Piotruś, skacz!"), dmuchane miękkie lądowanie straży ogniowej i kilku paparazzich, którzy zapewne zeskanowali policyjne częstotliwości i pojawili się niczym diabeł z pudełka.
Pan Piotruś nie dał się jednak namówić i nasyciwszy się zainteresowaniem gromady istot dolnych, dał się, jak zawsze, odosobnić Albowiem to już nie pierwszy raz mistrz parapetu dostarcza wrażeń naszemu podwórku: za pierwszym razem był parapet, nóż i groźba, że się potnie, drugi raz przegapiłem, trzeci to ten powyżej, czwarty - przegapiłem (zdążyłem tylko na koniec: wyprowadzanie, okrutne wycie, karetka, zastrzyk).

Nadchodzi wiosna, niechybnie rozpoczyna się sezon spacerów po gzymsie..


xxx


niedziela, 21 lutego 2010

Czarna ręka

Na marginesie pokłosia, pogłosia, echa rezonansu morderców gtwb: czarna ręka z ulicy Wolskiej z dziś.


ps. Ja tez znam i lubię Lajtruma! :D I wszyscy powinni go poznać.
No tak.. tylko, że jak wszyscy go poznają, to wszystkie pixle będą wtedy wyglądały podobnie..
Tak, czy siak jest tam kilka fajnych suwaków, w które łatwo popaść, w których łatwo się zatracić.

Dziewięć-cztery-siedem

Pojawiły się te malunki jakiś czas temu. Niedaleko, na Hrubieszowskiej, koło centralnego i (za co 947-owcy powinni ekstremalnie odpokutować) zniszczyli piękne sgraffito na budynku d. "Visa" przy Kasprzaka. Oczywiście 947 nie umywa się do niegdysiejszych "zagład Polaków" i "kata Polaków Armena Papazjana", ale nie da się ukryć, że zjawisko istnieje.
O co chodzi malarzom cyferek, co chcą przekazać? - nie wiadomo.. Może piętnują? Może upamiętniają datę urodzin Fenyanga Schanzhao, chińskiego mistrza chao ze szkoły linji? Pewnie tak.. - Pozwolić warszawiakom zapomnieć o Fenyangu to przecież grzech!
Tylko szkoda, że robią to na wyjątkowo fajnych budynkach! (Za to dobrze, że różową farbą i wałkiem, bez sprejowania i bazgrania).
Może koś zna genezę tajemniczego upamiętniania?




A to rzeczony kat Armen. Fota sprzed pięciu lat co najmniej. Te napisy pojawiały się głównie na Bielanach. Ponizszy był na murze wojskowych Powązek. Kim jest ---> Armen?


sobota, 20 lutego 2010

Koniec: Drugie starcie

Dalszy ciąg końca.
Ten Pan Krasnolud gdy minął plakat, przeszedł na drugą stronę Płockiej, błyskawicznie obezwładnił jeden z ekologicznych śmietników i zaczął popołudniową, aluminiową ucztę. W tym samym czasie, Pan Czyściciel parę metrów dalej zaprowadzał karczerem higienę w toj-toju.
Wokoło piętrzyły się hałdy czarnego śniegu. Do kanałów spływała zima. Życie toczyło się dalej swoim spokojnym, radosnym rytmem.





A dzisiaj (tj. 20.02) zaobserwowałem krasnala na żerowisku w rejonie Żelaznej. Pchał wózeczek i rozmawiał przez komórę. Miałbym fajne zdjęcie, ale urządzenie rejestrujące odmówiło akurat współpracy. 
Tylko to udało mi się "chycić".. --- >


Upadek makaronów

Dzisiaj po południu zawalił się fragment fabryki makaronów "Nałęcz". Od wczoraj miasto płynie, więc "Nałęcz" też trochę odpłynął. Wypadek przejrzyście odzwierciedla strategię dzielnicy w stosunku do starych budynków: najpierw wysiedlenie lokatorów, pustaki w oczy i usta, kilka smotnych zim przegryza się z mrozem, w końcu się zawala i mamy wolną działeczkę.
Na samej Płockiej takich budynków stoi w kolejce kilka: oficyna Płocka 27a, zakłady kotlarskie braci Dmowskich Płocka 20, rzeczony "Nałęcz" pod tym samym adresem (właściwie: Wolska 54), fabryka piór stalowych Wasilewskiego Płocka 29, fabryka wyrobów drzewnych Węgłowicza Płocka 33 (chociaż budynek jest częściowo użytkowany przez zakład szklarski) i piękny - choć strasznie zaniedbany - dom właściciela garbarni Kowalskiego - pana Kowalskiego (Płocka 11).
Całkiem nieźle jak na jedną ulicę..


Dzisiaj makarony zostały schludnie opłotowane, pojawiły się tabliczki zakazujące wszystkiego, a ludziom mieszkającym na "hrabiowie" zablokowano dostęp do śmietnika. Cegły z zawalonej przybudówki pływają do góry brzuchami jak śnięte ryby i świecą cegielnianymi stemplami, śmieci porzucane są w bramie.






piątek, 19 lutego 2010

Koniec.

Od dwóch dni obracanie, przyglądanie, kręcenie się obok siarczytego słowa "koniec", które wyrosło na poursusowej ziemi (róg Płocka/Wolska). Koniec jest wieloznaczny, rozne ma konteksty. Jest trochę obok tematyki rzeźniczej, opisuje temperaturę Woli i temperturę w ogóle (zima się kończy), zakrzywia przestrzeń przechodniom, katapultuje ich w inny wymiar i jest absolutnie bezwzględnie słowem ostatecznym.
Jest to też perfekcyjny przykład słownej witryny propagandowej - że miastu brakuje prostych słów, wszystko jest przkomplikowane. te AMsy chyba cienko teraz przędą, stoją puste. A mogłyby w czasie międzyplakatowym puścić czasem jakieś proste słowo (np. "tak", "nie", "dom", "słoń", "itd", "itp" etc.). Najprostszy font, proste tło i byłoby fajnie, elegancko by się wszystko pozakrzywiało.
Kiedyś były podobne próby billboardowe, ale skonczylo się raczej na autoprezentacji, niestety..







wtorek, 16 lutego 2010

28. konkurs psychopatycznych morderców gtwb

Szkic pomysłu, wyszło z grubej rury, temat ponury, sugerujący tematykę rzeźniczą.

Miejsca-pomniki pamięci narodowej, których na Woli jest ogromna ilość*, uderzająca na odlew abstrakcja liczby ofiar: 10 tysięcy, 7 tysięcy, 12 tysięcy.. To niesprawiedliwe, że oni wszyscy zostali sprowadzeni do wymiarów jednego pomnika, zrównani jednym mottem. Sprawiedliwie i logicznie byłoby gdyby wymiary pomników były proporcjonalne do liczby ofiar, byłyby wtedy przeskalowane w górę (Woli przybyłoby wtedy drapaczy chmur) i w dół (służące np. jako domki dla ptaków).
To jest budynek stojący w miejscu gdzie zamordowano 7 tysięcy osób (ul. Wolska, róg Płockiej, teren byłej fabryki "Ursus"). Każdy, kto czytał "Verbrennungskommando Warschau" lub zeznania świadków, którym udało się przeżyć (np. w "Zbrodniach okupanta") musi patrzeć na ten dom pod dość specyficznym kątem..


Plus — ciągnąc ten wątek poza morderczym konkursem — dwie fotki sprzed kilku lat z Górczewskiej, z miejsca gdzie zgładzono 12 000 osób. Tam wtedy był wykop pod salon automobilowy i skojarzenie ekshumacyjne było oczywiste i wstrząsające zarazem.




To samo miejsce w roku obecnym. Pomnik i krzyż wraz z nadjechaniem nissana, zyskały nowy, pasjonujący background.


* Urząd dzielnicy Wola wydał właśnie przewodnik po miejscach Pamięci. Można z nim zwiedzić wszystkie miejsca kaźni i rzezi w jedno popołudnie. Przewodnik cechują wielobarwne fotosy, mikroskopijna czcionka i bonusowy plakacik ze spaloną Wolą do powieszenie nad tapczanem.

poniedziałek, 15 lutego 2010

Dzielna: Fabryka Szczerbińskiego/Kamlera

Ciemne zdjęcia poza godzinami szczytu wycieczkowego. O fabryce można spojrzeć ---> tutaj.
Podobno kupił ją developer, podobno ma zburzyć i postawić osiedle, podobno był już tam pożar (swąd czuć, śladów nie widać). Okna - jak w innych tego typu dogorywających samotniach - pootwierane na oścież, na zewnątrz śnieg, wewnątrz śnieg. Typowy dla tej dzielnicy obciach i granda.
A mogłyby być fajne lofty lub schronisko młodzieżowe..









Dobranockowy widok z dachu na koniec.

niedziela, 14 lutego 2010

Podziękowanie!

Rzeźby z Kasprzaka, rzeźby z Prymasa, rzeźby z Górczewskiej prosiły o złożenie podziękowań na drodze elektrycznej Magdzie Staroszczyk z TVN Warszawa za się zainteresowanie ich losem i za przejmujący, mądry i niezwykle stabilny ---> artykuł na portalu.

Na Woli pojawiły się także billboardy klikalne (clickboardy) reklamujące to wyjątkowe wydarzenie. Można w nie klikać śnieżką lub myślą.


Niebawem nadciągną do montażu: Hutnikiewicz i Pandemik.

czwartek, 11 lutego 2010

Szopeny wolskie

Trudno przeoczyć, iż rok obecny eksplodował Szopenem.
Mało się jednak mówi, że kompozytor był bardzo związany z dzielnicą Wola. To tutaj przecież - na ulicy Żelaznej - uczył się stawiać swoje pierwsze kroki z fortepianem! Siedział na wierzbie* i płakał się myśląc muzyką. Tutaj też - w legendarnej "żółtej karczmie" - pożegnał się z ojczyzną i skazał na wieczne tęsknienie.
Duch Szopena jest cały czas silnie obecny w Dzielnicy Zachodniej.

Towarowa/Wolska

Płocka/Wolska


Towarowa

Połczyńska. "Żółta karczma" 
("W tym miejscu 2 listopada 1830 r. Fryderyk Ch. 
pożegnał na zawsze przyjaciół... etc.")


Górczewska

Płocka: sensacja!

Przedwczoraj zajechało na Płocką niezwykłe auto! Porsze Kajen!
Wprowadziło dysharmonię na całej ulicy. Bezwstydnie nakłuwało oczy, przygnębiało i odbierało resztki nadziei. Lakier miało czarny - diabelski, tapicerkę czerwoną, też diabelską, miało chromy, opony i felgi zagraniczne. Wyciągało pewnie ze czterysta pięćdziesiąt.
Co spowodowało tą irytującą wizytę za linią okopów Lubomirskiego, trudno powiedzieć. W miejscu gdzie zaparkowało porsche jest tylko społem, sklep dla kalek, lumpex i ja.


Moczydłowiec Szmatłuch

Szmatłuch jest Murzynem.
Jego odmienność jest w pełni akceptowana przez pozostałe rzeźbaki.

Do Niemców ma on stosunek drobiazgowy - poprzez dyskusję utwierdza się w przekonaniu czy eliminacja jest absolutnie konieczna. Styl jego walki jest co prawda dość żmudny, ale pozwala na uniknięcie pochopnych ofiar. Dzięki temu zwany jest alternatywnie Szmatłuchem Selekcjonerem.
Bardzo przydatną cechą jest jego niezwykła umiejętność wtapiania się w tło
i bardzo łatwo go nie zauważyć.
W chwilach wolnych od walki liczy ptaki i nadaje im imiona.

Uzbrojenie = 4
Perswazja = 7
Niewidzialność = 10
Estetyka, uroda = 1

***