niedziela, 26 grudnia 2010

Straż Miejska — Straż Wiejska



Tannenbaum Schutzpolizei Abteilung Murano


Z okazji przemijania (z naciskiem na przemijanie Świąt)
Życzy dobroci (i nie załamywania rąk)
Zawsze czujny 
Ta.SchP.  (Muranów Abt.)



I tak oto na ulicy Niskiej — przyszłym zapleczu Muzeum Historii Żydów Polskich — staropolski zwyczaj zaduszkowy spotyka się z Bożym Narodzeniem.


czwartek, 23 grudnia 2010

Chłodalizacja.mp3

W ciepłej atmosferze przedświątecznej miłości, w blasku święta światła,
nie odbiegamy pomyśleniem od wolskich urzędników. Nie pozwalamy o nich zapomnieć.
Po hymnie ku czci wolskiego systemu identyfikacji wizualnej, obniżamy lekko temperaturę — popatrzmy teraz w ulicę Chłodną.

Bez obaw. Nie mamy zamiaru nic roztrząsać i drobiazgowo analizować. Temat jest już wystarczjąco roztrząśnięty po sieci — o kontrowersyjnej rewitalizacji chłodem można poczytać wszędzie.

Chcieliśmy więc — dla równowagi — zobserwować coś o jej stronie niekontrowersyjnej. Najbardziej oczywistym stronnictwem skupiającym niekontrowersyjną stronę jest strona — strona rewitalizacyjna wolskiego urzędu, oczywiście. Czeka nas więc wejście do jaskini samego źrodła..

Wchodzimy ostrożnie, buty zostawiamy w sieni i pukamy delikatnie
w pierwszy link:

Cisza.

Pukamy w drugi:

Cisza..

Coraz bardziej nerwowo pukamy się w następne:

Cisza... 
Cisza... 
Cisza... 
Cisza... 

Możliwości pukające już się wyczerpały, oglądamy się więc wstecz i podążamy ścieżką linku "fajlnotfaunda". A nóż, gdzieś tam po drodze ukryły się te zagubione plany niekontrowersyjnej rewitalizacji?...
Przechodzimy przez wszystkie poziomy (niestety bez oczekiwanego efektu). Lądujemy w koncu na poziomie zero. I dopiero tutaj wszystko staje się jasne. Stajemy oko w oko z esencją rewitalizacji...

Możemy wreszcie odetchnąć z ulgą: Te kilkanaście milionów przeznaczonych na rewitalizację na pewno będą pieniędzmi wydanymi w szczytnym celu.


środa, 22 grudnia 2010

Flegmatyczne logo


W dzień pogańskiego święta swiatła, zwanego w czasach postpogańskich "najkrótszym dniem w roku", zatoczymy się w małe kółeczko w temacie
loga dzielnicy zachodniej.


Obserwatorzy poddali dzisiaj bezdenną głębokość tego znaku drobiazgowym badaniom. Poniżej wnioski oraz oświadczenie komisji katastralnej Lokalnego Obserwatorstwa.

1. Synteza poprzez analizę — użycie w charakterze logo mapy Woli dyskryminuje i oszczerza mieszkańcow następujących dzielnic: Bemowo, Żoliborz i Ochota.

2. Tej pierwszej rąbnięto kawałek ulicy Dźwigowej (kradzież dot. posesji nr 51, 61 i 53), następnie dwa zbiorniki mazutu na terenie ciepłowni przy Połczyńskiej, zaś dalej na północ — kilkanaście ogódków działkowych pomiędzy ulicami Dywizjonu 303 a Ks. Bolesława oraz kawałek Fortu Bema.

3. Mieszkańcom dzielnicy inteligentów & intelektualistów zabrano kilkadziesiąt nagrobków na Powązkach Wojskowych, końcowkę Elbląskiej
i kilkusetmetrowy odcinek po płn. stronie ul. Duchnickiej.

4. Najbardziej poszkodowana została Ochota. Odebrano jej ok. 2 km pasmo po płd. stronie Al. Jerozolimskich, część Spiskiej, Sękocińskiej i Grzymały, odrobinę Chylońskiej i szczyptę, modnej ostatnio,  Na Bateryjce.

5. Środmieście i Ursus, rownież trochę straciły, ale obie te dzielnice jakoś sobie z tym na pewno poradzą (Środmieście jest na tyle bogate, że stać go na mały uszczerbek na Alei JP2, zaś Ursus jest dzielnicą na tyle świeżą
i nieopierzoną, że i tak się nie połapie).

6. Padła także mijanka z prawdą na kolorach.
Według buka stylów, zamieszczonego na stronie urzędu, ciężar kolorystyczny loga wynosi: Cjan=100, Madżenta=80, Yeloł & Blek=0.
Lokalni zalustrowali piptką iż podane tam próbki kolorów, wykazują w istocie : C=85,88, M=73,33 (Y & K są prawdziwe). Uśrednione kłamstwo CMYKacyjne wynosi aż 10,395 procenta!


***

Do wnioskowania załączmy wykresy, na bazie których oparliśmy nasze popatrzenie.

zał. A. Obrys granic Woli zaczerpnięty
z najdokładniejszej obecnie mapy — z urz. miasta (kolor zielony), dodatkowo pogrubiony do rozmiaru linii z loga (kol. czerwony).

Zał. B. Oryginalne logo Woli (kol. niebieski) plus nutka zieleni
z urz. miasta.



Zał. C. Zieleń, czerwień i błękit na jednej kupie, precyzyjnie naświetlające łupieżcze podboje błękitnej (onegdaj czerwonej) dzielnicy.

***

Niestety, jeśli wprowadza się do obiegu tak nowatorski logotyp — nowatorski nie tylko od strony logiki, inwencji, estetyki, przedefiniowania pojęcia "SYNTEZA", ale też zwykłego instynktu samozachowawczego — należy się liczyć z tym, że ktoś się nim wreszcie porządnie zachwyci
i przejedzie wykrywaczem kłamstw.
Akurat w redakcji Lokalnych są tysiące miłośników map i logotypów, poszukiwaczy prawd i proporcji — stąd ta skromna notka.

Było dać sam napis — słowo "wola" ma wystarczająco dużo uroku, przemawia krótko i treściwie, i nie potrzebuje dalszych ozdóbek, obróbek.

Było dać wiatraka.

Było dać obrys Reduty Sowińskiego, skoro koniecznie już musiało być konturowo. Poza tym plan reduty jest o wiele bardziej seksowny, niż ta niebieska flegma, a i samo miejsce odegrało kiedyś znaczącą rolę.. Na prawie każdej mapie Wawy od połowy XIX w. nazwa "Wola" stawiana była właśnie w tym miejscu (niezależnie, czy była to mapa ruska, niemiecka, czy polski WIG).
Bylo wziąć starą mapę, bo tam czekał gotowy znak.


No, ale nie byłoby wtedy nowatorsko, nie byłoby synergicznie:
nie byłoby e-loga!


Bardzo ładne


(Jest kółeczko, ale nie związane z kręceniem ogólnym)

Ta suszi-witryna baardzo nas zatrzymuje i cieszy ilekroć idziemy ulicą Kasprzaka. Prosta jak japońska kuchnia i odskakująca estetycznie
od otoczenia o lata świetlne.
Bar istnieje od zeszłego roku i już raz zdążyliśmy się na serio przestraszyć,
że gruba ramka pod "grubą rybą" została zdemontowana (że znowu jak coś jest ładne, to ktoś się musi przyczepić), ale myk polegał na tym, że całość rozkwita w pełni dopiero wieczorem, w dzień jest niezauważalna.

Ładne 2


Niezwykle miło nam się zatrzymać i zaskoczyć plakatem, którego zorganizatorem jest urząd Wola-dzielnicy.
Miłe zaskoczenie wisi w Al. Solidarności Karola Świerczewskiego i jest to niestety jedyny jego egzemplarz.

Jak donosi wolska gadzinówka w swoim ostatnim nrz-e:
W pierwszej połowie grudnia Urząd Dzielnicy Wola z portalem Warsawsun.pl zorganizował projekt „Wolny Billboard”. Efekty można było zobaczyć na wolskich ulicach.
W ciągu 3 dni 3 artystów namalowało 3 billboardy. Mieszkańcy mogli przyglądać się pracy streetartowych ekip w „Chwila Da Klub” przy Ogrodowej oraz pomagać w tworzeniu plakatów.
Zadaniem było stworzenie wielkich, bo rozmiarów billboardów, dzieł o tematyce Woli. W ten sposób powstały: „Wolna Wola bez telewizora”, „WolnaWola” oraz „Siła Woli”, autorstwa: Simpsona, Raspazjana oraz Good Looking Studio. Plakaty trafiły na billboardy, gdzie można je było oglądać
do 15 grudnia.
Organizatorzy mają już podobny pomysł, który chcieliby zorganizować na wiosnę... oczywiście na Woli!
Kurier Wolskinr 69 z 16.XII.2010,
art. "Wolny Billboard – street art na Woli".


Kończymy cytat i komplementy dla urzędników (bilbord wydrukowany
na drukarce? — czemu nie? Trochę toneru i ze ćwierć ryzy papieru musiało
na to pójść).
Rozpoczynamy komplementy dla autora plakatu: Plakat jest ładny.
W ładności fajny. W bardzo przez nas kiedyś lubianym stylu "twardo ciętym", szablonopodobnym, ekspresyjnym, lekko faszyzującym.
Podpisu autora nie mierzyliśmy, bo plakat spoko i na to nie zasłużył.
Poza tym — ładnie i marketingowo rozsądnie z jego strony — ukrył się pod linkiem Goodlookig.pl.
Warto tam zajrzeć. Na razie jest tylko pdf z portfolio, ale za to z zawodowym portfolio.

Niestety, nie widzieliśmy dwóch postałych plakatów. Albo urzędowi skończył się toner albo Obserwatorzy patrzyli nie tam gdzie trzeba.

***

I jeszcze drobna uwaga natury ogólnej..
Na jak długo wystarczy jeszcze inwencji dzielnicowym kopirajterom na obracaniu we wszystkich kierunkach pojęcia "wola"? Już większość zbitek
na licealnym poziomie się zużyła (np. "wolna Wola", "dobra Wola", "triumf Woli", "spcerkiem po Woli", czy powyższa "siła Woli").

Obserwatorzy bardzo lubią słowne młynki, ale co będzie, jak jedynym hasłem, które pozostanie będzie coś w typie "Wola-srola"?...
To podobne pytanie do tego jak to "co się stanie z logo dzielnicy, gdy zmienią się jej granice?".

Braki fluidu elastyczności to niestety lokalna bolączka. Horyzont kończy się tutaj wraz z brzegiem biurka.


Kebab

Przykład, który co prawda kółek nie zatacza, ale rownież zatrzymuje
i uruchamia radość: kebabia witryna w Al. JPII!

Tak to wygląda w oryginale, poproszę o slajd..


.. Dziękuję.

Teraz nastąpi szybkie, leciutkie pchnięcie w stronę, którą powędrowaliśmy podczas konsumpcji witryny.

Proszę o kolejne przeźrocze.


Dziękuję bardzo.

Naszym zdaniem, oryginał jest jednak wystarczająco przekonywujący.

*

Smacznego!


Skitim

Koniec roku, w życiu naszem wpisanem w ruch okrężny, wiąże się zawsze z zamykaniem jednego okręgu, zaczynaniem nowego, przedłużaniem kredytu dla okręgów znanych i sprawdzonych lub definitywnej  rezygnacji
z ich obłych usług.
I tak w kółko i na okrągło, jak na karuzeli.

Dla redakcji, kółka ostatnie były niezwykle emocjonujące i pełne niespodzianek. O zagrzybieniu pisaliśmy wcześniej, teraz naświetlimy drobną instalację reklamową, która kolejnego już roku — wraz z globalnym ociepleniem — zatrzymuje nas w miejscu. Zatrzymuje i uśmiecha.


To obfite opady mikrometeorów śnieżnych tak ładnie dopełniają reklamę Skitimu "Twojego ulubionego sklepu narciarskiego" na rogu Karolkowej/Wolskiej.

Uwaga techniczna: To nie jest nasz ulubiony sklep narciarski! 
Ani narciarski, ani sportowy, ani w ogóle. Po każdej wizycie w tym sklepie, redakcja ma wrażenie, że Ski-załoga zbyt optymistycznie podchodzi 
do kwestii cen — ilości zer, które są tam dodawane do ceny czegokolwiek.

Slajd z zeszłorocznego ocieplenia klimatu.


wtorek, 21 grudnia 2010

Doroczna rekrutacja grzybów

Rownież tej zimy odbył się nabór. To jedna z zalet dzisiejszego nocnego spaceru. Wieczorem konsumpcja i odrobina lekkiego niepokoju,
czy wszystko się jakoś ułoży.

Boczniaki sa tu od stuleci. Grzybnię przywlokło rycerstwo elekcyjne oraz wołki zbożowe. Mają w sobie odrobinę królewskiego pierwiastka i delikatną nutę poszumu skrzydeł wolskich wiatraków.

Niestety istnieje prawdopodobieństwo, że podczas zagęszczania
i uprzemysławiania dzielnicy, które trwają tu nieprzerwanie od końca XIX stulecia, boczniaki złapały także dużo pierwiastków niepożądanych.
Te najbardziej zbójcze pojawiły się, o dziwo, w ostatnich kilkunastu latach, wraz z masowym rozprzemysławieniem dzielnicy — najazdem bankierów, ubezpieczycieli, developerów i innego stock exchange-kolesiostwa zza rogatek.

No, ale jak to mowią: co nas nie zabije, to i tak zabije nas coś innego.
Trzeba sobie jakoś radzić na przednówku.