środa, 8 grudnia 2010

Cudzysłów


Ostatnia emanacja twórczości podwórkowych Gustlików.

Ładne


Gdyby wszystkie warszawskie słupy były takie defoltowo... Z glazurowanych płytek lub czegoś w tym klimacie.. Nie trzebaby w ogóle wieszać plakatów — byłoby wystarczjaco ładnie.
Jakoś tak nas wryła w Degola ta obserwacja. Na prawdę kawał uroczego, papierowego, choć ceramicznego w duchu słupa.

Sister Winter


Gramatura

Lekkie nawiązanie do kamienicy Żelazna 65 (a także Fabryki Kamlera, Philipsa, Wuzetki, Spokojnej 3... itede + itepe), czyli cytat ze wstępu
do pięknego folderu — karton, kreda, półmat, gramatura 200 — reklamującego dzielnicę zachodnią:

„Jeżeli ktoś chce być mieszkańcem dzielnicy,
która z jednej strony ma wspaniałą tradycję,
Pole Elekcyjne, Redutę Ordona (!), miejsce pamięci tragicznych dni Powstania Warszawskiego,
czyli coś, co jest historią nie tylko Warszawy,
ale całej Polski, a z drugiej strony chce być świadkiem i w pewien sposób współuczestnikiem zmian na dużą skalę to zapraszamy na Wolę.”
                                          BURMISTRZ DZIELNICY WOLA MAREK A.

Potem następuje naświetlenie "Za co można lubić Wolę", nakreślenie futurologiczne, tj. "Zmiany. Budujemy się", i finałowe czarowanie akapitem "Najwyższe budynki w Posce i... zabytki".
Z wielką radością zatoczymy się koło niego w całości:
„Inwestorzy zaczynają też inaczej patrzeć na możliwości,
jakie daje wykorzystanie zrujnowanych wojną i czasem zabytków. Zaczynają powstawać bardzo ciekawe projekty loftów. Mam tu na myśli dawną fabrykę Lilpopa (?!) przy Prymasa Tysiąclecia czy też starą Gazownię Warszawską. Wszystkiego pilnuje konserwator zabytków. Jest też wiele ciekawych projektow nowoczesnych wysokościowców. Istnieją plany wybudowania przynajmniej trzch budynkow powyżej 200 m. Dzięki rozwojowi Wola będzie miała większą i ciekawszą ofertę handlową, kulturalną, powstanie wiele miejsc, ktore będą przyciągać mieszkańców Woli
i Warszawy”.

Lokalni Obserwatorzy zachowają się względem powyższych słów neutralnie
i wstrzemięźliwie. Zaś do do osoby, które je wypowiada Lokalni mają stosunek wprost entuzjastyczny! Uwielbiają pana burmistrza między innymi za jego duże podobieństwo do ich ulubionego aktora charakterystycznego — niestety wciąż należycie nie docenianego — Zdzisława Kuźniara!
Rola Kuźniara w "Niedzieli Barabasza" Janusza Kondratiuka była mistrzostwem! Aktor jest tak wyjątkowy, że jego pojawienie się w każdym innym filmie wywoływołuje w odbiorniku Obserwatorów natychmiastowy aplauz. Gdyby Tarantino lub Guy Ritchie byli Wajdą, z pewnością poobsadzaliby Zdzisława Kuźniara od stóp do głów!


Niniejszym "Obserwator Lokalny" obiecuje, że gdy tylko wjedzie do mejnstrimu, zatrudni pana Zdzisława przy pierwszej nadarzającej się wolskiej superprodukcji!

Przy okazji, ukłony dla urzędników magistratu.


wtorek, 7 grudnia 2010

Nazi Observer

Po odejściu lumixa, Obserwatorzy wertują się lokalnie starymi księgami, zrzucają ekranami aby ten sposób kompensować brak potencji rejestracyjnej. Trafiają tam na rożne ujęcia, różne kąty i niezwykłe niedowiary. Jednym słowem: rozpoczynamy nowy cykl!
W dzisiejszej obserwacji, będziemy tropić nazistów, aby im wyciąć
Skawinę na czole.

Nazista ma na imię Arthur, na nazwisko Greiser, na imię drugie Karl.

To człowiek wielu zajęć i zaintersowań: był żołnierzem Wielkiej Wojny, kierowcą samolotu, kierowcą taksówki i motorówki oraz holownikiem wycieczek po Gdańsku. W czasie wolnym, zajmował się złością na Polaków.
Raczej mu się nie wiodło...
Do momentu, gdy nie wyciągnęła się poń narodowosocjalistyczna dłoń partii i nie został doń przez dłoń przyjęty w 1929 roku. Zaczynał karierę z pozycji
o numerze 166 635. Z biegiem czasu, malał dystans dzielący go od lidera — członka partii z legitymacją nr 1. W '31 r. Greiser wstąpił do SS (egzamin
z kota zdał celująco). Błyskawicznie przemknął przez wszystkie szczeble esesmańskiej kariery — od szturmfirera do obergrupenfirera. Równolegle robił blitzkotliwą karierę polityczną: w 1934 roku został szefem gdańskiego senatu a w '39-ym — namiestnikiem Gału Warty. Wielkopolska pod jego rządami została zrdukowana do podwielkopolski. O kilkaset tysięcy została zmniejszona również liczba ludności.

Obecnie Gauleiter Greiser ma 113 lat a od 54 lat jest zupełnie martwy. — Karierę zakończył w 1946 roku poprzez publiczne przerwanie rdzenia kręgowego na stokach poznańskiego Fortu Winiary. Wielotysięczny tłum świadków tego wydarzenia przyjął je
z olbrzymim aplauzem; kiełbaski sprzedawał niezawodny G. S. P. Dibbler, zaś kat, który obsłużył szubiennicę, jeszcze tego samego dnia wydawał numerki w poznańskim "Mulęróż".  

A teraz nastąpi zrzut na ekran z całostronicowej reklamy. Vłalaaaaa!


Reklama jest z 1923 roku. Gdyby przełożyć ją na nasze realia, to makler tranzytowy z Długiego Targu 42 Greiser musiałby za nią zapłacić ok. 200 tys. zet (wg. cen najbardziej pazernej reklamowo Wyborczej).
To gdzie tu ta bieda Graiserowa?
BTW, droga od kakao z ryżem do namiestnika Warthelandu jest imponująca. Ale każdy gauleiter musi przecież od czegoś zacząć
(np., ci współcześni, zazwyczaj zaczynają od styropianu lub palenia opon
ze zbożem).

Dziwne, że nikt tej reklamy nie spostrzegł.. (lub spostrzegł, ale Obserwatorzy nie spostrzegli tego spostrzeżenia).

Następne Skawiny niebawem.


piątek, 3 grudnia 2010

Tzw. dom Duschika.. Znika.


Rozpoczęła się następna znikawka: Żelazna 65.

Budynek miał być odbudowany przez jego nowożytnego sąsiada — Demonbuda — który ponoć przyczynił się do spektakularnego zawalania części kamienicy przed 6-ma laty. Odbyła się standartowa zadyma medialna, długi okres ciszy, mydło po oczach tegorocznym remontem elewacji Żelaznej 63... — wszystko odbyło się modelowo.

Od kilku dni kamienica jest odbudowywana poprzez rozbiórkę.

Co tu można komentować? Obserwatorzy zostawiają tą część etatowo lamentującym, ręce z boleści załamującym varsanazistom, kondensatorom zabytków i innym Kolejkom Mareckim. Naszem zdaniem, najlepszy komentarz i tak jest na pierwszej fotce — przy jej prawej krawędzi.


"Rewitalizacja Chłodem" plus "śmierć zaprzeszłym frajerom" — dwa motta, które obecnie najbardziej mottywują urząd dzielnicy Wola. To jego multimedialny, intrdyscyplinarny i synergiczny wkład w e-przyszłość.


czwartek, 2 grudnia 2010

Ortofoto says:



Cykl Redutowy > mapki

Nadciągnął się serwis mapowy, listopadowy — by wycieczki rodziły się po ludzku.

Dwie pierwsze to zaczyn bardzo archiwalny, ruski w dodatku, który opowiada o umiejscowieniu reduty klarownie i estetycznie, rysunkiem barwnem, odręcznem. (No, ale jednak ruskim).

Mapa okolic Warszawy z 1836 r. (Карта Окрестностей г. Варшавы). Moskale orientowali wtedy mapy w kierunku zachodnim, także mapka jest obrócona 90° w lewo, żeby było
po współczesnemu.
Mapa okolic Warszawy z 1874 roku (Окрестности города Варшавы).

Mapa umocnień 1831 roku, ze zbioru
płk. Marcina Klemensowskiego — podczas powstania — głównego kwatermistrza wojsk K. P., potem znanego kolekcjonera militariów.

Wersja poszerzona mapki porównawczej z 1-szej części przewodnika.
Czerwony kontur, to szańce wg. mapy z 1836 r., zielony — z 1874.





Wersja zbliżeniowa. Czerwony, krótki sygnał oznacza rok 1836. Niebieski: 1874 r. i należy go zignorować (raczej nie jest to nic związanego
z listopadowym zabijaniem).



LABORATORIUM OPISOWE:
Generalna zasada — te "podkówki" to reduty. To duże wyglądające jak piesek po spotkaniu z walcem drogowym i podpisane Wola, jest Redutą 56 (tzw. Redutą Sowińskiego). Na dwóch pierwszych mapach najniższa "podkówka" po środku to Reduta 54 (Ordona) a droga, do której jest przyklejona to obecna Al. Bohaterów Września (przed wojną: Bema). Skrajny szaniec przy lewym brzegu mapy (luneta, wg. forterminologii)
to Reduta 57, skrajny prawy — Reduta 52.
Numeracja wszystkich szańców jest na mapie Klemensowskiego i częściowo na porównawczej.

Tuż obok Reduty Ordona — miejsce oznaczone jako pomnik (памятникь) — to pamiętnik szturmu Warszawy, który onegdaj tyle namieszał przy określeniu prawidłowej lokalizacji wybuchowej reduty; za to widoczna na mapie droga prowdząca do pomnika średnio pokrywa się zarówno
z przebiegiem dawnej ulicy Pomnikowej (na której końcu stała owa kolumna rosyjskiego triumfu), jak też z miejscem, na którym obecnie stoi pomnik reduty 54. Wniosek: głaz z Oriona przy Mszczonowskiej nie dość,
że zaliczył wpadkę z oznaczeniem miejsca reduty, to nie jest nawet w miejscu ruskiego pomnika.
Wniosek alternatywny: rosyjska mapa z 1874 roku jest niezbyt dokładna.
Kolejny wniosek alternatywny: bing-bang na Orionie spowodowała sztuczna mgła.

I są to kolejne przyczynki do czasoprzestrzennych zawirowań Bateryjką generowanych.

*

Ciekawostką mapy z 1838 roku jest zaznaczony projekt nasypu nieodległej już w czasie kolei warszawsko-wiedeńskiej. Na mapie z r. 1874 ciuchcia już jeździ, zaś warta szczególnego zachwycenia jest widniejąca tam wiatrakowa dżungla. Zwraca uwagę także rozrost zwalcowanego pieska (powiększono szaniec Sowińskiego, lokując w tym miejscu cmentarz prawosławny).

Kolejne smaczki dot. szańca-lunety nr 57 oraz Reduty 52. Trwałym śladem po tej pierwszej jest obrys części północno-zach. narożnika Cm. Wolskiego, pamiątką po Reducie 52 były ślady w przebiegu polnych dróg
w rej. ulic Kopińskiej i Lelechowskiej, częściowo widoczne jeszcze w '45 roku (co widać dość wyraźnie na ortofotoloto). Zaś obecnie, na podstwie daleko posuniętych asocjacji, można wysnuć śmiałą teorię, że duch owej reduty rzucił się projektantowi na rzut budynku Szczęśliwicka 19, tym samym czyniąć z nr-u 19 najbardziej nawiedzony dom na Ochocie (szuflady i szklanki lewitują tam permanentnie a polsko-ruska ektoplazma leje się z kranów).

*

LABORATORIUM PRZYPISOWE:
— mapa płk. Klemensowskiego została wypożyczona z "Wola ongi i dziś".
— mapy rosyjskie i mapa WIG-u z Archiwum Map WIG.
— mapy Googla pochodzą z GE.

Zapowiedzi przypisowe:
Obserwatorzy bedą wypatrywać za kolejnymi mapami. Np. Marcin Zdrojewski w swoim art.
w "Zeszytach wolskich" posiłkuje się 3-ma mapami: Lindleya z 1890 r., Witkowskiego z 1856 roku oraz mapką ataku na Warszawę z książki Puzyrewskiego "Wojna polsko-ruska 1831" (wyd. 1899r.) (ukłony dla Doroty Masłowskiej ;-). W mapę można spojrzeć tutaj w wersji zrusyfikowanej.


*

Stej! Cyrk będzie kontynuowany także poza listopad: w grudniu, styczniu, itd. — dopóki nie przyćmi go rocznica kolejnego wybuchu — tego
w sierpniu.

Tradycyjnie zapraszamy do bufetu na wegetariańskie przekąski z gliny!


poniedziałek, 29 listopada 2010

Kolumbowie > zaczątek

Jedną z nitek nabateryjkowego kłębka, od foty Dw. Zachodniego poczętego, są "Kolumbowie"  Morgensterna (w jednym z syntetycznych ujęć wspomnieliśwa ze szwagrem o zamachu na "Panienkę"). Mamy zamiar ten temat drążyć do najdrobniejszego atomu.
Dzisiaj zaczątek, czyli to co lubieto: cegiełki + gołąbki, w dodatku zacytowane z "Kolumbów".


Wersja alfa czołówki (bez napisów).

Początek serialu to, naszym zdaniem, arcymajstersztyk! Nie dość, że cegły nigdy chyba nie odegrały tak ważnej roli w filmie, to prostota tego pomysłu, klimat i uroda skamerowania są po prostu zmiażdżące.
Teraz czołówki w filmach prześcigają się w ekwilibrystycznych sztuczkach, Afterefektach, Majach i innych renderingach a tutaj mamy mur z cegieł *, napisy białą farbą i walącą po grdyce muzykę Matuszkiewicza w tle. Kapelino z głów przed panem Gwiazda Poranna!



Z kolei gołębie ** odgrywają kluczową rolę na początku 4-go odcinka serialu
(pt. "Oto dziś"). — Gwałtowne zerwanie do lotu gołębi spłoszonych serią wystrzałów, ilustruje moment wybuchu Powstania. Kolejny arcymajstersztyk. I kolejny przykład prostoty w mówieniu o rzeczach najważniejszych. No i ta symboliczna "warszawskość" całego przekazu...
Pewnie niemiłośnicy gołębi zrobiliby tą scenę z udziałem latających syrenek. Syrenki latałyby z bimbałkami na wierzchu, z fajną szabelką i — co najistotniejsze — nie defekowałyby po parapetach. A z taką mieszanką seksu i higieny sukces komercyjny byłby murowany.

W wywiadzie z reżyserem w GW, mówi on, że kluczem do filmu, o którym widz będzie pamiętał przez kilka następnych wcieleń, jest umiejętność "wzięcia go za mordę".
W "Kolumbach", Obserwator jest brany za mordę wielokrotnie. Wyprowadzonych jest też kilka szybkich prostych w szczękę, dwa lewe sierpowe a całość ociera się
o nokaut.



Warszawiaku! czy wiesz że... że miarą twojej warszawskości jest również stosunek do gołębi?


Stej na antenie.
Kolumbowie niebawem powrócą! Wraz z nimi zainauguruje działalność
I. Warszawska Grupa Rekonstrukcji Filmu Historycznego.
To będzie chwilowa wiekopomność! Odtwarzacze esesmanów miejcie się
na baczności.

________________
 * Niestety nie widać poklatkowo ani jednego stempelka.
** Redakcji nie udało się ustalić ich imion.