Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pedały. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pedały. Pokaż wszystkie posty

środa, 5 czerwca 2013

Dziadek cyklistą

Sezon rowerowy się rozpełnił, wyświetlimy więc redakcyjnego dziadka, który kolarzył klubowo przed wojną, hej!


Pierwsze foto jest podobnie worldpressfotowe temu p. Redżinalda Kenny, choć przedstawia tragedię mniejszą. Zostało zdjęte na rozdrożu W. M. Gdań-
ska (w prawo) z Wejherowem (lewo) i Gdynią (21 cm, na skuśkę). Nie wiemy kiedy i kto zdejmował; celujemy w początek lat trzydziestych. Pierwsza z pra-
wej toczy się głowa dziadka.

Kolejne dwa slajdy pochodzą z tej samej pomorskiej eskapady. Pierwsze przed ratuszem Starogardu Gdańskiego (który istnieje w niezmienionej postaci do dziś), drugie pod wskazówką "Pomieczyno - Miszewo" w miejsco-
wości n.n. (po wywiadzie w mapach optujemy, iż miejscowością tą może być, nomen omen, Przodkowo; jeśli tak, to budynek w trakcie budowy widoczny w tle, również istnieje do dziś).


Niestety, nie spytamy obecnie dziadka ś.p. o nurtujące nas szczegóły; może potem. Najbardziej ciekawi nas przynależność klubowa. Dziadkacórka twierdzi, że WTC, ale nam nie zgadzają się niewutecowe koszulki. Czarne koszulki z białem pasem to mogłaby być "Polonia", ale dziadek — krwią i kością z Woli — od 1929 roku pracował w Państwowej Wytwórni Karabinów na Dworskiej, która miała własny klub "Orkan", więc może tam? Poza tem, foto cz.-białe, więc nawet nie wiadomo, czy to jest czarny kolor (bo może np. niebieski lub czerwony?). W dodatku przed wojną na Woli było dość dużo klubów z sekcją kolarską — "Skra", "Syrena", "Świt", "Ster", "Mars", "Laur", "Torpeda" czy oczywiście "Sarmata". Tyle pytań, rety, rety. Na pewno kiedyś się rozsupłamy w tej materii.

Na koniec dziadek oddali się Nowym Światem.


Keep pedaling!

czwartek, 4 kwietnia 2013

Wielkanocna kolęda z Muranów po Wolę.

Cyfryzacja obejmie Jajo, rowery, kładkę, florę, druty i śniew!
Jajo obejmie pamięć w alei, rowery płatną nonszalancję, druty uwydatnią sieć, kładka — krasnoludki. Ukażą się również bezpańskie bryły a na klatce ślady huczne.
Flora się z czasem zarumienia. Śniew zamiera zawieją.



piątek, 15 czerwca 2012

Fun welcomes fans

Dodatkowe europostrzeżenia z 12/13 czerwca chwycone okiem redakcyjnego rowera. Było byczo i morowo. Prócz helikoptera i kibitek na sygnale,
w którejś sekundzie słychać nawet strzały.




Nie ukrywamy, że plik jest big, jednak sam film — średni.


czwartek, 12 stycznia 2012

Czarnokrawężnik

ACHTUNG! TEMAT INTERWENCYJNY! TEMAT INTERWENCYJNY!

Spieszymy się z donosem mikro-lokalnym na temat złego, podstępnego krawężnika przed hotelem Ibis na róg Solidarności/Okopowej! Spowodowało nas do tego doniesienie do TVN o podobnym dramacie.



Tam był kiedyś szeroki, zwykły chodnik. Od kiedy pojawiło się hotel z pofał-
dowanem tynkiem poświetlonem od dołu, to dla piechotnych zostawiono pół metra (rycina: na lewo od zapory przeciwczołgowej). W trakcie mijanki, ludzie musza się teraz o siebie ocierać lub wchodzić w kupy. Nie musimy chyba podkreślać, że taka sytuacja jest bardzo niehigieniczna i konflikto-
genna.


O wiele gorzej mają jednak piesi na rowerach! Mogą co prawda przejechać się szeroką aleją pomiędzy ibisową ścianą a chodniczkiem, ale chcąc wrócić znowu na chodnik muszą się prześlizgnąć przez wąska bramkę (widoczną na rycinie powyżej). Innego wyjścia nie ma, bo aleja ma długość hotelu, a od chodniczka odgradza ją wysoki płot zbudowany z krawężnika (ta biała linia).


No i właśnie o ten płotek się tutaj rozchodzi.

Ma na sumieniu wiele ofiar i uszkodzeń. Ślady zakrzepłej krwi i szczątki padłych rowerów to stały obrazek tego miejsca.

No bo właściwie po co jest ten krawęznik? W dodatku nie taki zwykły, lecz perfidny — o dwukrawędziowym licu i pomalowany na biało! On się wizu-
alnie podczepia pod zwykłą linię płaską — taką namalowaną! Jesli się tam-
tędy jeździ przy nieświetle słońca, szarówkami, zmierzchaniem, to tragedia murowana! W ogóle nie widać, że tragedia wystaje 10 cm nad poziom drogi!

Przestrzegamy przed hotelem Ibis. Już chyba lepiej wpakować się na ulicę pomiędzy wiecznie żądnych rowerowej krwi kierowców, niż za każdym razem padać plackiem na beton ku uciesze przechodniów i hotelowej obsługi.
.


Ale to i tak nic w zestawieniu z drzewem śmierci na Słomińskiego przy Kłopot.
Tam to już regularna mielonka! Bardzo, ale to BARDZO kłopotliwe miejsce dla przechodniów rowerowych! Dwa lata temu, tylko jedna gałązka tego drzewa wyrwała dziesiątki policzków, gałek ocznych i rowerowych skalpów. Potem, ktoś tą gałąź wreszcie odpiłował, ale i tak drzewo nie straciło nic na swojej popularności (co doskonale widać na ostatniej rycinie).



czwartek, 17 marca 2011

Hetero