Pokazywanie postów oznaczonych etykietą świadectwa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą świadectwa. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 15 listopada 2011

W cieniu odzyskania

Niestety, dwa spektakularne wydarzenia przeszły zupełnie bez echa 11.11, spowite mrokiem świętownia niepodległości.
Pierwsze, to odważny fakt zaparkowania Lamborghini na ul. Grzybowskiej


Drugie, znacznie bardziej dramatyczne, to katastrofa drogowa na Żelaznej, róg Leszno.


Prawdopodobnie, oba te fakty nic ze sobą nie łączy, ale zostanie
to poddane gruntownej analizie.

niedziela, 13 listopada 2011

Inflancka Antifa


A to obrazek chwycony wczoraj na ulicy Inflanckiej.

Dla nieumiejących czytać > Stritart o treści: "Ебать фашистов! (podpisano) Антифа" opowiada o antifowych przemyśleniach na temat ich oponentów; czyli, nie jest to jakoś przełomowo odkrywcze, ale..

.. ale dlaczego ta reklamówka jest PO RUSKU? Czy to oznacza, że w Rosji
też są antyfaszyści?!.. Jak Prezes się o tym dowie, to mu opadnie stołek.
Czyżby to była prowokacja gliwicka, obliczona na wywołanie następnej wojny inflanckiej?.. Trzeba go błyskawicznie powiadomić!
Nie dość, że antyfaszyści z Niemiec bestialsko atakują naszych XIX-wiecznych legionistów nadwiślańskich, to na Inflancką zrzucili jeszcze ruskich antyfaszystów!
To trzeba natychmiast inteweniować gorącą linią! Uruchomić wyprzedzający guzik! Wysłać flotyllę naszych U-bootów szarżą na Tallinn! Trzeba internować Inflanty! Niech sobie przypomną, jak przymknęli naszego "Orła" w latach '30tych ubiegłego wieku.
I trzeba to zrobić JUŻ! Nał! Уже! zanim do awantury dołączy się Antifa
ze szwedzkiej Ikei! Wtedy może już być za bardzo antyfaszystowsko, aby dać odpór tej odrażającej ideologii.

Święto kibica > zestaw migawkowy

Ponieważ blogerów też trzeba unieważnić, wyświetlimy trochę migawek
z onegdajszego nordyckiego walkingu.*
VŁALA!

Przeźrocze nr 1 opowiada o miśkach żelkach i nopasaranie.


Przeźrocze nr 2, mówi o zbliżeniu na piękną policjantkę gładkolufowową.


Numer 3, to reklamówka całodniowego maratonu w Cinema City.


Dwa kolejne, to patriotyczna kapela R.P.Oi! i jej nieświadomi fani.
Po nadejściu reszty maszerowiczów, wspólnie odśpiewano piosenkę.


Szóste przeźrocze jest spojrzeniem na Kraft durch Freude, czyli na młodzież truchtającą.


Reszta slajdów to melanholijne krajobrazy niepodległościowe, zza szyb naszego eterycznego pojazdu.
No to LU.


Na koniec, niemieccy antyfaszyści w pełnym rynsztunku. Dla niepoznaki przebrali się w biało-czerwone opaski.


Jednak to co te bestie wyrządziły z Prudentialem woła o straszliwą pomstę! Poczuli się zupełnie jak w '44ym.


Stay & czuwáy!
__________
* Tzw. nordic walking jest już od dawna znany na Woli i w innych dzielnicach oświeconej słowiańszczyzny, i nosi nazwę "chodzenie o kulach".

sobota, 12 listopada 2011

Święto kibica > Kto za tym stoi?

Czyli wieczorny przegląd prasy porannej ujawiający rąbka mocodawców
i pryncypałów wczorajszego nieporządku.

Numer 1: Skoda.
Numer 2: Volvo.
Numer 3: Enea.

And lastbat notlist
— Apap.

Na Gazecie ujawnili się jeszcze inni, ale hitem sponsorskim był niewątpliwie Battelfield 3 śmigający na TV-Nie.
Obu portalom gratulujemy finezji i szczerości przekazu.

Przechodzimy teraz do obserwacji tematów dnia.
Gazetę ponosiło krocze (w 00:15 słychać było miażdżący gruchot), zaś TVN zabierał w epicką podroż po sercu zamieszek wraz z rożową policją
i oksymoronem (albowiem wiadomo, iż zamieszki serca nie mają).


Co prawda, swoją teorię na temat odpowiedzialności wygłosił
były premier/prawie znowu premier/permanentny prezes, ale wobec wyłuskanych powyżej faktów prosimy w ogóle nie brać pod uwagę tych spiskowych dewiacji.

___________
Oprócz tego, przez cały dzień przewalały się po antenach miliony ekspertów
i komentatorów, Jerzy Dziewulskich i innych Gronkiewiczów, szukano metod, chciano zaostrzać, eliminować, zakazywać, i zdejmować maski (kiepski pomysł, nota bene, bo oznaczać będzie zagładę balów maskowych). Jednak Lokalni Obserwarorzy znają prostego p. Ceum:

Należy natychmiast zdelegalizować futbol!

Można pójść też całościowo i unieważnić cały sport! (zostawić tylko sex, szachy i kometkę). Nie będzie sportu, nie będzie Prawdziwych Polaków.

A i tak prawdziwym winowajcą są media — media rozszalałe, subiektywne, najeżone Lisami, informujące Kraśko-Pochankami i resztą stada tzw. osobowości, posługujące się retoryką agresji i zaawansowaną techniką.
A także media krzykliwe i nieortograficzne, nastawione na plotki i ilość odsłon, jak Gazeta, Fakt lub SE.

Widzieliśmy wczoraj zza okien lokalno-obserwacyjnego roweru, jak porozstawiali się na Rozdrożu na dźwigach i lawetach, czychając z kamerami, mikrofonami na nadejście zajścia (i to na długo zanim przymaszerował tam marsz!). No i się doczekali.
Teraz będą musieli transmitować z wozów opancerzonych.

Przykre.


piątek, 11 listopada 2011

11.11.11


Na patryotycznem ślizgu uniesieni, odnotowujemy ukłon Goglów, które patrzą dzisiej na nas przez biało-czerwone szkiełka!
Uprzejmie dziękujemy!
Drobną refleksją krytyczną jest tylko to, że przy takim roztasiemkowaniu loga, ZAGRANICA pomyśli, że coś się dzieje w Monako. No, ale i tak to nie obniża chwalebności gestury i jakości adraseta ew. pomyłki. W końcu to księstwo.

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
WIADOMOŚĆ Z PÓŹNIEJ, czyli z POTEM: Okazuje się, że zagranica nie widzi żadnych tasiemek!!! Ich pojawienie odnotowała też GW, ale tamtejsi Polacy mówią, że to tylko taki gest lokalny, mikrogeścik związany
z naszem ajpi. Hańba i kolejne zdradzenie o świcie!
Ale nastąpi jeszcze takie święto, że całe Gogle i inne kraje będą obowiązkowo skąpane w białej czerwieni! Inaczej przykręcimy im kurek z łupkiem lub zagrozimy blokadą exportu hydraulików!


poniedziałek, 24 października 2011

Qui pro quo travel


Na wysokich tonach marmurowych. Dająca do przemyślunku w zadumce
(na ul. Przechodniej, nomen omen)..

środa, 12 października 2011

Tego ranka słońce zaszło na wschodzie


 11.X.2011  
Wczoraj Wola zawinęła się o 180 stopni na osi trasy W-Z, przebiegunowała przebiegle z warszawskiego brzegu na Targówek. W ten innowacyjny sposób dzielnica jest już w pełni przygotowana na przyszłoroczną euroklątwę, czyli nadejście Majów w czerwcu.
Razem z powyższym zjawiskiem przebiegunowało się także najkrótsze proroctwo literatury SF, słynne "Słońce wzeszło na zachodzie" pana Antoniego Burgessa.

piątek, 7 października 2011

Urna wspominkowa żeńska

Kontynuacja wyborczego, budzącego nieufność przememijania,
z naciskiem na płeć.



Niezwykle piękną, czerwonoustną Zdyrę otaczał estrogeniczny blask,
a z jej oczu tryskały dobroć, zaufanie i fachowość.
Jednak zawsze patrzyła się samotnie. Nigdy nie widzieliśmy w jej obecności towarzystwa z lewicowego klubu. Wszyscy się od niej odsuwali, bo na skutek kontaktu twarze członków popadały w pełną zadumy maślaność, zaś członkinie bledły, kurczyły się i degenerowały podwójnie (wyjątkiem był tylko — omawiany w poprzenim bloku wyborczym — Backiel, ale jego interesowały glównie antyki). Pawdopodobnie taka wulkanizacja plakatowej energii zadziałała też w sposób odwrotny od zamierzonego na wyborców (1,5%) i Magda Olga Zdyra nie weszła do mazowieckiego Sejmiku.


Do RD nie weszła równie piękna, ognistowłosa Katarzyna Niewalak. "WOLA Kobiet Nowoczesnych" dostarczyła jej zaledwie 1,48 promila. Nie zauważyliśmy u niej jednak żadnych oznak degradacji.


Małgorzata Ślepowrońska, tak jak dwie poprzednie panie jest klaberką SLD i żeńskim członkiem komanda młodych socjaldemokratów. Tak jak koleżanki jest piękna. Jej uśmiech Monolizy i spojrzenie  Volkswagena Passata hipnotyzował i nikogo nie pozostawiał obojętnym. Niestety, również nie dostała się do rady czegokolwiek.
Za to degradowała się bardzo przyzwoicie.


Za granicę mały skok zakończy lewicowy blok.
W nieWoli — na Śródmieściu — zaobserwowaliśmy piękną Kulę Lidię.
Jej demakijaż był dość porywisty, ale i tak to nie przeszkodziło w oryginalnej urodzie i zajęciu cennego stołka śródmiejskiej Rady.


Chwila kwarantanny innopartyjnej, z piękną, anielskooką Ewą Olbrycht (Pis) i równie przystojną Barbarą Różewską z WWSu. Obie panie odpadły z walki o stołek. Wspominając pierwszą kandydatkę należy spostrzec zadziwiające podobieństwo rysów i oprawek do kandydatki Niewalak.



Po tym estetycznym relaksie z zakamarków kart pamięci nadciąga piękno
i uroda urny z PO.
Pierwszym przykładem będzie Anna "Bejbiface" Fiszer-Nowacka, pamiętna rzecznik wolskiego urzędu. Chciała do Rady Miasta jako "WOLA zwykłych ludzi", ale nie chcieli jej wyborcy. Demorfizowała się różnorodnie
i bardzo opływowo.


22-letniej, prześlicznej i radosnej Anecie Skubidzie także się nie udało.
Jej twarz uśmiechała się niezmiennie przez cały okres zawieszenia.


Za to Aleksandrze Marcie Grzelak-Grotek oraz Monice Agnieszce Wiśnioch powiodło się znakomicie. Obie piękne kandydatki usiadły
w RaDzielnicy (Wiśnioch zabrała aż 12,3 proc!). W obecnej kadencji, pani AGG zapytała inerpelacyjnie 2 razy, MW raz (w sprawie niezrobienia akapitu).
Pierwsza kandydatka była zafoliowana przed degeneracją, druga trzymała się znakomicie dzięki solidnym pasom mocującym.



Za chwilę wielki finał, w którym nastąpi najpiękniejsza i najmądrzejsza kobieta samorządzenia, najgłówniejsza ze wszystkich — Hanna Beata. Wspomimy ją już po modyfikacji typu "niewidzialna ręka" (co to wtedy szalala po dzielnicy dość intensywnie).



Przełączamy się teraz w tryb ciszy nad tą urną. Kolejna audycja będzie
o czymś sympatycznym.

____________________________________________
Disklamer: Blok wyborczy nie był na celu odradzania lub doradzania.
Nikomu nie chciał też ugodzić dóbr lub czegokolwiek przysporzyć. To jedynie archiwalny i naukowy zapis kondycji ulicznej rejestrujący przełom wydarzeń XI/XII 2010 r. Także reklamacje w stylu Alvina Gajadhura nie będą uwzględniane (btw, Gajadhura startującego teraz w wyborach do sejmu ;-).



czwartek, 6 października 2011

Urna wspominkowa

Przenosimy się teraz w niesłodki rok 2010, w późną jesień listopadową, gdy na ulice wyległy gromkie twarze.


To było ich ostatnie najście przed tym teraźniejszym. Wybory były lokalne, bo samorządowe i zewsząd agitowały na nas proszalne oczy: z murów, przystanków, śmietników, drzew i latarni. Niektóre spojrzenia szybko pospadły, inne wraz z upływem czasu wykoleiły się degeneracyjnie.
Garstka najtwardszych przezimowała i dopadła wiosny.


Moment akurat sprzyja refleksjom na tematy urne, zanurzmy się więc w analizę archiwalną. Przypomnijmy sobie wyborczą celebrację i degeneracje, zanim nadejdzie dziewiąty X i niektórzy będą wrzucać.

Rozpoczynamy kandydatem, który lekko się zachiwał już następnego dnia zasadzeniu. Hasłem Marcina Hoffmana z PO było: "Zdrowy rozsądek z Naszej WOLI. Z dala od polityki". Wszedł z nim do Rady Warszawy, gdzie jest na tyle oddalony, że nie wykazuje się żadną aktywnością (z wyjątkiem podwyżki biletów).


Kolejny, Paweł Pawlak z SLD, zdemorfizował się metaforycznie. Otworzył furtkę hasłem "WOLA zmian", teleportował się nim do Rady Dzielnicy i umocował się w niej jako v-ceprzewodniczący. [Jego krótką ekspiację nt. przetargu Hrubieszowskiej 9 można sobie zerknąć tutaj, zaś interpelację
w sprawie psich kup tutaj].



Sylwester Paweł Sieradzki z PiSu wszedł nigdzie. Jego motto podzieliło 2% wyborców. Być może z powodu degradacji monochromatycznej (inspirowanej znanym i lubianym porzekadłem prezesów).


Również Marcin "Zdrowa WOLA. Z dala od polityki" Wąsowicz z PO wypadł z konkursu. Wola jest chorą dzielnicą i jego wizję podzieliło tylko
3 procent. Pomimo, że dotał do mrozów, degradował się bardzo nieznacznie.




Następny kandydat, który doszedł donikąd: Sylwester Hojczyk (PO; 4.23 promila). Niestety, jego hasło nie utkwiło nam w obiektywie, ale z pewnością konczyło się na "z dala od polityki"(tak deklarowali wszyscy Peowiacy). Oprócz tego, miał piękny, choć dramatyczny, rozkład.



Robert Skrobski. Również nie chwyciliśmy brzmienia hasłowego. Startował w wyścigu do RM, ale nie stanął na podium bo miał prawie dwa promile. Był wolskim radnym z poprzedniego wybierania 2006. Degenerował się bardzo szlachetnie — kolory blakły mu aż do wiosny.
To właśnie jego oku badaliśmy dno.


Mrok oświetlał rownież twarz Michała Serzyckiego z PiSu. Ta dyskretna strategia doprowadziła go na krzesło Miejskiego Rajcy. Walczy tam z tirami i ujmuje się za lokatorką Krystyną. Jest też bardzo zdyscyplinowany — był na niemal wszystkich sesjach Rady. Za poprzedniego samorządzenia zastępował burmistrza Woli. Poza tym, podobny jest do jednego Kijaka Roberta. Nie spostrzegliśmy mu żadnych oznak zmienności, bo zawsze nasze spojrzenia spotykały się w zmroku.


Dwóch ładnych chłopców z PO: dwójeczka — Czaykowski, trójeczka — Hać. Zachęcali karcianymi trikami i ręką przy buzi. Obecnie rajcują. Pierwszy niezauważalnie w Radzie Miasta, ten ładniejszy — Woli.
Nie zauważono oznak kosmetyki degeneracyjnej (jedynie wiatr ich czasem potargał, bo wieszali się też na latarniach jako chorągiewki).


O Radę Miasta bezskutecznie dobiegali się dwaj lewicowi sojusznicy, Andrzej Wawrzak & Jakub Zamana. Zdegenerował się okrutnie tylko ten młodszy, bo wystartował z omyłką zecerską (w okrzyku bojowym "zwykłych ludzi" uciekł mu "igrek").
Jednak wciąż pozostają w prominencji, bo Andrzej "Czas zmienić Warszawę" jest członkiem zarządu Sojuszu dystrykt Wola, zaś Jakub wiceprzewodzi jego dzielnicowej Radzie oraz Federacji Młodych Socjaldemokratów (odpowiada za całe Warschau).





Ludwik "fryzjer" Rakowski startował
w konkursie do Sejmiku Mazowsza, gdzie osiągnął pułap Przewodniczącego. Wspiął się na niego
z przełomowym oksymoronem na ustach,
pt. "Nowoczesne Mazowsze".
Amorficznych zmian w obrębie twarzy nie stwierdzono. Jedynie jakieś nieżyczliwe
i nienowoczesne dłonie sabotowały Rakowskiemu numery.

Kończymy ten odcinek "Wspomnień nad urną" twarzą początkową, zimową. 
Marek Backiel z SLD na krótko przed tym zanim został zasypany śnieżką, wkroczył już w ciepła Radę Dzielnicy. Radzi tam w stylu o podobnym natężeniu jak rajca mecenas Czaykowski.


Jednocześnie lewą połówką przeźrocza anonsujemy kolejną, tym razem, bardzo przyjemną część urny, w której wystąpią wyłącznie spojrzenia żeńskie. Poza tym, demorfizacje i kosmetyka będą
tam odgrywały wiodącą rolę! Stejtjun!