poniedziałek, 28 listopada 2016

Mieszańcy Płockiej patrzą listopadowe schyłki

W E-kierunku wschodnim – opozycyjnym promieniom spadania >




A także odważnie W-stronę zachodnią – na wprost >





Obserwujmy słońca, nim odlecą i wystygną w zimnego karła!
Let'słocz!

Mieszkańcy Woli latają

Scyklu: Dzielnica zamknięta


Na obecne widoki Górczewska proponuje punkt latania. Najczęściej transportacje odbywają się w tandemie z pilotem.
Na pokładzie można się zaopatrzyć w lokalne gadżety: jednodniową pieczątkę wizytówki, porcelanowy portret oraz kubeczek na prochy.

Polecamy! Górczewska 24, róg Syreny, za płotem.

Mieszkańcy Woli patrzą płot

Scyklu: Dzielnica zamknięta


Sobotnie patrzenie zerkających mieszkańców. Niekiedy zmieszane, indziej obojętne. Powszechnie milczące, mało odświętne.
A przecież nareszcie ruszyła budowa płotów XXI wieku. Ponoć Turcja zamknęła Górczewską na sześć lat. Podobno spodem puści metro, które tak reklamuje Ronson osiedlem na Skierniewickiej.

Na razie Turkowie oskórowali jezdnię i skasowali płotem kapliczkę prastarą przy Sokołowskiej (ongiś tak wspaniale osprejowaną kotwicą Polski Walczącej).

I jak tu się teraz modlić o szybki postęp robót?





Będziemy dalej drążyć blitzkrieg Górczewskiej, kopanie Płockiej, a także starannie analizować wszystkie ruchy formacji Gülermaka na drodze
w kierunku Lazurowej i zachodzącego na polach Morach słońca.
Komback!

środa, 26 października 2016

Miło cię wszystkich


Stołeczna manifestacja uczuć przy torach. Próba dialogu z zaklęciem na moście, typu "miło cię widzieć", czy na Włóczni ("kocham Warszawę").
Próba zwycięska, bo zamyka temat szczerze i węzłowato; w duchu fer plej barona de Cubertina (czyt. dekubertena).

Takie hasło to skarb. Ratusz powinien docenić bezinteresowną kreatywność kibiców i umieścić neon na moście Łazienkowskim, zaś Spire powinno zmodyfikować kapitalistyczny napis fruwający się nad placem Europejskim, Towarowym.

poniedziałek, 17 października 2016

Killa Lokomobila


Ekstra luks lokomobilę wyłowiono z ziemi wolskiej, przy okopach na wykopach. Na rozbiórce zaplątała się w sieci. W czwartek jeszcze leżała, sapała, a w piątek na złom wyjechała.

Szkoda, bo urząd mógłby ją z urzędu wystawić w prominentnym miejscu
ku gawiedzi. Na przykład w Parku Szymańskiego przy fontannie lub
na Chłodnej na podkładkę pode kładką.

Jak często się zdarza, aby w XXI wieku, we Warszawie współczesnej, w na wskroś na e-Woli, odławiano jeszcze machiny parowe? No jak?!
Są w tej materii jakieś kroniki, statystyki?


+


Kociołek należał do p. Stanisława Konrada (vel Conrada) z ulicy Przyokopowej 43. Był właścicielem fabryki "Jakor" (po rus. "kotwica")
i produkował tekturę szarą oraz guziki z papier-mâché (po franc. "massa papierowa") od 1924 roku. Początkowo napędzał się siłą lokomobila o mocy 25 HP* i 20 robotnikami. W drugiej połowie l. 30. był to już napędy o mocy 45 KM i 60 KM oraz 72 robotników. I to prawdopodobnie element tej właśnie machiny mieliśmy się okazję nadziwić.
__________
*) ang. "Horse Power"; krajowe: "konie mechaniczne" (KM), ewentualnie "parowe".


"Jakor" funkcjonował na lokalnej, tekturowej arenie już od 1900 r. Pod taką nazwą na Przyokopowej 11 uruchomił fabrykę tektury i guzików p. Jan Franciszek Sztark (vel Stark)*. W 1920 r. jej właścicielami byli Henryk Sachs (vel Zaks) i Adolf Tochterman. To oni kilka lat później przenieśli produkcję na Przyokopową 43, zaś głównym kapitalistą został dopiero – wyżej wspomniany – S. Konrad.
__________
*) Medal srebrny mały na wyst. w Częstochowie "za guziki z odpadków tekturowych i za masową, nadzwyczajnie tanią produkcję dla najszerszych warstw ludności".



Wiadomo, że Konrad był ewangelikiem. Zyski z szarej tektury lokował
w nieruchomości w okolicach Warszawy (posiadał duży pensjonat
pod Sochaczewem, fabrykę ziemniaków w Dębe Wielkie oraz majątek w Piastowie). Śmiało można powiedzieć, iż był szczerym  p o s i a d a c z e m.

Jednak zanim Stanisław i Luiza, małżonkowie Conradowie stracili wszystko na rzecz Bieruta i dekretów ładzy udowej, w okolicach Hitlera fabryka "Jakor" przebranżowiła się w produkcję baterii do miniaturowych łodzi podwodnych (tak, tak, hitlerowcy też mieli dzieci oraz zabawki do ich obsługi) . Okolica współpracowała wtedy na rzesz U-botów, np. Philips
z Karolkowej produkował lampy do kriegsmariańskich radiostacji.
Jednocześnie ze zmianą asortymentu adres Przyokopowa 43 wpisuje się
w znany i szeroko opiewany trend trudu chemicznej Woli.


Dodając do tego Wytwórnię Uszczelnień Metalowych
i Azbestowych "Record",
również działającą w tym miejscu, to mamy tu kolejną bombę chemiczną, sytuację dynamicznie dramatyczną i nie podjęcia dalszych czynności.* 
__________
*) po wojnie azbestowa tradycja była kontynuowana pod postacią Warszawskich Zakładów Uszczelnień i Wyrobów Azbestowych. I to wszystko tuż obok Muzeum Warszawskiego Powstania!!!
Za to w hołdzie pamięci poczciwej epoki parowych kotłów w fabryce "Jakor" przemianowano dwa krańcowe odcinki ulicy Krochmalnej: w Jaktorowską
oraz w Kotlarską.


Fabryka przetrwała okupację niemal w komplecie.
Wg. akt BOS-u główne budynki fabryczne były okej. Popękała się jedynie ściana szczytowa parterowej oficyny od ul. Przyokopowej (bud. "b") i wymagała interwencji zastrzyków z betonu.
+


Pod koniec przeszłego wieku i pierwszej dekadzie XXI w. na Przyokopowej rozwinął się szeroki bukiet spółectwa z o. o. – począwszy od branży farmaceutycznej (np. Vedim, Pharma), przez ekshibicjonizm (CEE Exhibitions) i ewolucjonizm konsultacyjny (Evolution Consulting Group) po klimatyzację (RP Instal), informatykę (Centrum Technologii Informatycznych) oraz biżuterię, hurt, maklerstwo, ocenę ryzyka, usługi finansowe, deweloperkę & upadłość (Datasave Investments Polska, Familijny dom Familijny Dom Warsaw, Familijny Dom Bis, Familijny Dom Radom w Upadłości Likwidacyjnej). Większość tych firm łączyła prezesura sz. pana Pacewicza Jana.

Gdy nastał Royal Investment Corporation (też Pacewicz), remont typ: PCV + płyty GK + styropian i przekształcenie w "Familijny Dom", fabryczny budynek radykalnie zerwał ze swoją tekturową przeszłością. Został tylko mglisty klimat kształtu okien, żeliwne wsporniki wewnątrz i niezmieniony duch piwnic. Idea była jednak iście królewska! a mianowicie "myśl o klientach, których zakup wymarzonego mieszkania utrudniają nieprzyjazne warunki rynkowe, a przede wszystkim wysokie i nadal rosnące ceny nieruchomości na rynku pierwotnym".

Coś musiało pójść nie tak i już w 2012 roku pierwotna myśl prezentowała się następująco. Vuuuala!




Przy okopach jęły się kręcić zombiaki i poczynać szabrownicy. Niewątpliwą atrakcją był jednak widok z familijnego dachu na południową i północną rzeczywistość. Na wzrastanie i zarastanie Woli >


Wtem, tegoroczną jesienią, cichaczemzasraczem nadszedł
5 październik 2016...

+

"Nie jest sztuką wyburzyć budynek,
sztuką jest po nim posprzątać."


+
+

+
W czwartek (13 X) budynek fabryki wyglądał tak >


Następnego dnia widok uległ dalszemu rozproszeniu >



Kochajmy lokomobile! Łączmy się! Szanujmy pary!

piątek, 9 września 2016

Pierwsza ofiara metra


Dzisiej, w piątek, 9 września nastąpi ostatni dzień Lanczbara Płocka 14. Dostał nakaz zniknięcia, by po 100 latach Wola mogła dojść w metropolię metrem ciągniętym. I to akurat w podziemiach Płockiej! ulicy zabudowanej mieszanką sypiących się domów z l. '30, '50 i kilkoma blokami z l. '70!
Nie ma w dotychczasowej stolicy tak zapuszczonej ulicy, pod którą sprowadzono by metro. Również tak wąskiej – szczególnie na odcinku Wolska-Górczewska. Tutaj już przejazd zwykłego małolitrażowego auta wyzwala drgania, od których odpadają balkony i tynk!



Odcinek Kasprzaka-Wolska jest trochę szerszy, bo to dawne rozlewisko Sadurki. Dzikie, bagienne baseny, wyregulowane przez Lindleya, a dopiero po wojnie ucywilizowane i przeniesione na Moczydło. Mimo to, cały czas wzdłuż Wolskiej osiadają bloki (z najbardziej znanym: Wolska 69). Jeśli Turcy zaczną drążyć od Kasprzaka, będą mieli Potop jak pod Wiedniem.

Dlaczego nie wybrano wariantu metra przez bezludne tereny Karolkowej, remizy tramwajowej i okolic ul. Młynarskiej? Żeby deweloperzy mogli się tam w międzyczasie wybudować cichymi osiedlami, którym żadne metro tynków nie pęka i nie zrzuca obrazków ze ścian?! Jak Ronson, który zatruł pół dzielnicy, ze względu na dystans problem go bezpośrednio nie dotyczy,
a już się reklamuje na płocie "Osiedle przy M"?!



Wracając do ofiary z lanczbara: ... Metropolis nie ma jeszcze wszystkich pozwoleń, coś tam mu się nie dopina, targują się przetargi, protestują mieszkańcy ul. Płockiej (przeciwni metru), wbijanie łopat może nastąpić za kilka lat (oby w ogóle), ale bar musi zniknąć TERAZ. Jako pierwszy.


Właściciele wystosowali wszystkie możliwe ścieżki do dzielnicowego urzędu (że trochę dłużej, że są tutaj od 1991 roku, że budowa się nie rozpoczęła), ale urząd odpowiadał za każdym razem niedasiem i paragrafami: "Tutaj zaraz będzie plac budowy. Bo budowy plac tu będzie."



Wielka szkoda czyni się na Płockiej 14. Knajpa "Lunch bar/ Pizzeria/ Królewskie/ Coca-cola" jest jedynym miejscem w ogromnym promieniu, gdzie można pójść iść i siedzieć normalnie. Można tam konsumować domowe, pyszne żarcie i płyny oraz patrzeć w telewizor (są dwa). Ma zdrową atmosferę, perfekcyjne uwarzoną między brakiem zadęcia a blaskiem szarości. Z rozkosznym poczuciem bezpieczeństwa, porównywalnym tylko
z dawnym wagonem WARS-u lub "Kojotem" na pl. Wilsona. Bez żadnej hipsterki, w każdym razie (ta zaczyna się tutaj systematycznie wdzierać
z kierunku Karolkowej i Skierniewickiej).

Trzy lata temu lokal przeszedł gruntownie kulturalny remont. Do tej pory był nienarzucającym się pawilonem z blachy falistej w stylu blaszanego funkcjonalizmu wczesnych lat dziewięćdziesiątych. Jednak dodanie szczypty styropianu na fasadzie wprowadziło lokal w dumny warszawski wiek XXI.


Niedawno oderwał się stamtąd segment handlowy "Ana", robiący w branży pończoszniczej. Chwilę wcześniej, boczny segment warzywniczy. Pod osłoną jednego z ostatnich łikendów irytujący wandal pt. "Zefir" obsmarował knajpce odnowioną ścianę szczytową (to nie tylko wolska plaga; "Zefiry" są już wszędzie, nawet w Pruszkowie).


Jak już piliśmy na wstępie — dziś dzień ostatni. Będzie pożegnanie jakiego Wola długo nie zapomni. Będą hulanki i darmowe piwo. Tak jak kiedyś.


Lub nie.