piątek, 22 października 2010

Okolice Woli > Dreglin

  z Cyklu:  una GLINA naPALONA     
Tip dla koneserów!
Są 2 modele stempli:
pisane wersalikami
i zwyklakami.

Spadając nieuchronnie w dół w stronę Warszawy zatrzymujemy się przy kolejnej cegielni, z której cegły można spotkać spacerujące w stolicy: przy cegielni "Dreglin".

Jej komin pięknie straszy kierowców na "siódemce" w okolicy skrętu na Ciechanów obok Glinojecka. Reszta zabudowań jest w równie pięknym w swej straszności stanie. Trzymają się jednak dzielnie, bo Dreglin posiada legendarną moc oraz protekcję u Boga Na Glinianych Nogach: Golema.

Cegielnia powstała prawdopodobnie w 1914 r., może wcześniej (np. na elewacji kościoła św. Wojciecha jest kilkanaście cegieł z Dreglina a kościół jest z przełomu wieków). Niestety jest trudno wykrywalna w źródłach i na radarach. Raz pojawia się na mapach, raz znika, nie ma jej na liście upaństwowionych cegielni w 1946 roku, w przewodniku po Mazowszu z '75 r. piszą, że jest dynamicznie rozbudowywana (choć śladu jakiejkolwiek rozbudowy tam nie widać).
Jednym słowem, dość enigmatyczne miejsce..

W każdym razie musiała pracować pełną parą na początku lat dwudziestych, bo pochodzące z tego okresu magazyny "Izabelina" w Glinojecku, są całe obrandowane dreglinką. [Cukrownia w Glinojecku będzie tematem jednej z kolejnych audycji].

Trudne do ustalenia jest także nazwisko pierwszego właściciela cegielni. Badania są w toku (raczej nieunikniony będzie kontakt z jakąś bladolicą archiwistką o spojrzeniu aligatora przed posiłkiem). Za to — czyż to nie cudownie? — bardzo łatwo ustalić nr telefonu ostatniego właściciela! — zamalował nim połowę komina. Uwaga! dyktuję numer: 601 35 44 66. Właściciel nazywa się elegancko: InterHouse i od kilku lat sprzedaje teren cegielni (budynki gratis! jak to ujęto w ogłoszeniu). Aktualna cena: 899 000 zet.

Z ciekawostek, zasługują na uwagę m. in.: gumowe glinianki z opon o dużej śrenicy, lekko skrzywiony komin (ale nie aż tak jak w Cg. Lewickiej lub w — zrelacjonowanym niebawem — Pilitowie) a także spory zbiór pokruszonego eternitu (to coś dla fanów nieuleczalnych chorób).


Dość ciekawe są również odbywające się tam regularnie nieludzkie walki:
Predatorsi vs. Obcy Ósmi,
Terminatorsi vs. Krążownicy Imperium,
Invadersi kontra dr Vincent-Już-Wie, itepe.

Zazwyczaj walki zlatują się do cegielni nocą. Sygnałem jest nieludzka emisja rozbłysku na jednym z przyzakładowych słupków granicznych.

Oto kilka migawek zarejestrowanych
w trakcie i tuż po imprezie:


Pomimo tryliardów kwantonów energii przelewanej poczas pojedynków, zapachu nieludzkiej śmierci i prądu, pomimo radiolizacji oraz skażenia eternitem w cegielni rodzi się nowe życie.
Predatorskie posocze rozbryzgane na ścianach!
W zakładowej sławojce!
Nieludzka infekcja atakuje kolekcjonerskie okazy!
Glinianka. Cmentarzysko wielu Predatorów.
Piec Hofmana. Dopala się padlina kolejnego Terminatora.

Do następnego zobaczenia w krainie ceramiki cudowlanej.
Następna relacja ma zamiar dotyczyć Płońska.

środa, 20 października 2010

O mostach /36. gtwb/

Obecnie, wyłącznie używam następujących mostów:

na Wiśle do N. Dworu

na Narwi do Modlina.

Są to budynki na wskroś użyteczne, cieszące oko dużą ilością stalowych przęseł i wyśmienicie dobranym kątem natarcia w nurt. Oprócz tego nie ma pod nimi takich tłumów jak w pobliskiej Warszawie i każdy znajdzie tu dla siebie miejsce.

Bezpośrednio! Poza agencją! 
Przyjedź! - Wypróbuj! - Zostań!

W ubiegłych sezonach używałem następujących mostów:

Gdańskiego do Gdańska.


Oraz wkładek kolejowych:

na Odolanach, zwanej przez miejscowych "molo".
na stacji Warszawa Praga, zwanej przez miejscowych "kładka".


poniedziałek, 18 października 2010

Okolice Woli > Spichlerz


Mały przerywnik: Najzaczarowaneńsze miejsce na Mazowszu (20 min. samochodem z Woli).
W maleńkości, jeżdżąc na wakacje do Gdańska myślałem, że to ruiny zamku. Podobnie nazywali go Niemce wkraczając do Modlina: "Das verwunschte Schloss"- zaczarowany zamek. A był to budynek wzniesiony z przeznaczniem do spełniania jednej, dość przyziemnej funkcji - spichlania zboża.

Niemce mogli oglądać go jeszcze w całości, my zaś — w stanie malowniczej ruiny,
w dodatku okrojonej o połowę (zaraz po wojnie jedno ze skrzydeł gmachu gdzieś się zapodziało, chodzą słuchy, że wspomogło odbudowę stolicy). Obecnie, dostępu
do spichlerza dzielnie bronią wojska NATO.

 RZUTNIK HISTORYCZNY 

Spichlerz powstał w l. 1832 - 1844. Ukończono go w okrągłą — minus setną — rocznicę Powstania Warszawskiego. Architektem był Dżej-Dzej Gay. Kosztował kosmicznie, bo ponad milion rubli w srebrze (w przeliczeniu na nasze, współczesne, byłoby to ok. 2 miliardy zeta). Budowę sfinansował Bank Polski.

Oddajmy na chwilę mikrofon śp. Zygm. Glogerowi, który tak opisał
to miejsce:

"Na wyżynach prawego brzegu Narwi i Wisły czerwienią się tu olbrzymie kazamaty Nowogeorgewska a w samym cyplu wideł dwóch rzek wrzyna się pomiędzy fale obu, wspaniały kilkopiętrowy spichlerz na zboże.
Gmach ten najokazalszy jaki w drugim ćwierćwieczu wzniesiono w Królestwie...".



Spichlerz magazynował zboże przez ok. 10 lat. Potem - od 1853 r. - zamieniony został na magazyn amunicyjny i taką funkcję pełnił aż do września 1939. Wojna porwała mu tylko dach, poza tym przetrwal ją w jednym kawałku.
Potem, jak już wspomniałem na początku, rozeszła się jego połowa a następnie - z biegiem lat - ktoś zawsze sobie skubnął jakiś co fajniejszy kawałek: a to jakąś rzeźbę, a to płyty z piaskowca, elementy bramy lub jakiś żeliwny detal..
Pomimo tego budynek wciąż poraża swoim rozmachem, starożytną urodą i mocno surrealistycznymi kontekstami, których tutaj na pęczki.

Stemplowanych cegieł nie stwierdzono.

Daty postępów budowy, wyryte na płn. obramowaniu portalu.


W rzutniku dopalałem się księgą Ryszarda Gołębia "Ilustr. monografia miasta N. Dworu Maz. z historią Twierdzy Modlin" (2001)

 CIEKAWOSTKI FILMOWE 

Spichlerz dwukrotnie przyjął w gościnę kręcicieli: Bogdana Porębę w 1975 r. z filmem o Jarosławie Dąbrowskim i Andrzeja Wajdę w 1999 z filmem o jakimś panu Tadeuszu. Za pierwszym razem zniknęła ozdobna belka nad wrotami w portalu, ze stylizowanymi literami "BP" (symbol Banku Polskiego), ale z pewnością nie miało to żadnego związku z inicjałami reżysera. Z kolei, za Pana Tadeusza zniknął fragment samych wrót. Zostały zdemontowane na czas kręcenia, ale już nie wróciły.
Zapomniałem wymienić Wiedźmina (pomalowana na niebiesko jedna z sal), ale tego filmu przecież nie było.

Jeszcze tylko jeden widoczek w technikolorze, przeźrocza inwentaryzacyjne i — jak to mówią — Vłala!

ZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcie

niedziela, 17 października 2010

Okolice Woli > domki w Mławie

Na pożegnanie z Mławą, błyskawiczne przebicie do siódemki — gaz do dechy, dwieście dwadzieścia, ludziki o maskę pac, pac, itd.

— Hamowanie na przejeździe: ruska bajka - pstryk,
na rynku: secesja - pstryk,
 na Warszawskiej: Marki Szagale, cyganie i domek z plastrem na oku
pstryk, pstryk, pstryk.

Nie byłem w Mławie nigdy, ale wrócę tu z pewnością nie raz, nie dwa, lecz trzy razy. Bardzo intrygujące i zaskakujące swym wdziękiem miasteczko.

W następnych wejściach o przygodzie z cegłą będziemy spadać w dół —
w kierunku Płońska.

sobota, 16 października 2010

Okolice Woli > Mława

  z Cyklu:  una GLINA PALONA     

Nasz wóz w eterze dotarł wreszcie do Mławy - do cegielni "Mława".


Jak już wspomniano w poprzednim wejściu w eter, znajduje się ona przy
ul. Cegielni (d. Ogrodowa) i jest przed torami.

Przed wojną była własnością Mendela Borensztejna i jego sukcesorów. Po wojnie był tam zakł. materiałów ściernych "Tysbet" p. Tyskiego. Potem przyszła nacjonalizacja i starła również pana Tyskiego - cegielnia w Mławie stała się Cegielnią "Mława" - mocno rozbudowanym kombinatem do produkcji cegieł.
W czasach nieodległych, naleciała ją dywanowo wolność, na skutek czego rozsypała się w drobny mak. Obecnie stoi pusta i - tak jak w Lewiczynie - chętnie przyjmie kulki od paintbola.


Podczas oględzin stwierdzono następujące stemple:

Pierwszy z inicjałami Borensztejna, 2 pozostałe - późniejsze.

Stwierdzono również, iż Kowal to gej.
(Pewnie każdy z nas zna jakiegoś Kowala, także proszę mieć się na ostrożności!)


A oto pozostałość inwentaryzacji spostrzeżeń. Vłala!
ZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcie