Pokazywanie postów oznaczonych etykietą odkrywki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą odkrywki. Pokaż wszystkie posty

piątek, 2 listopada 2018

Twarda tęcza dresowa


Na Twardej 28 odsłonięto zdrową tęczę sportową, dresową, strzelniczą w charakterze i z wyglądu. Powstała z odruchu odpowiedzi na inne – zbyt miękkie – tęcze.
Posiadła 200 procent paska, czyli 2 razy po 3 paski, w sumie pasków sześć, co daje jej jedną, niezrzeszoną, stonowaną, niekolorową, bardzo czarną tęczę. W czarnej tęczy nic nie brzęczy, jak mówią ruchliwi po porannym kardio.


Po jużesz całkowitem nieomalże zeskrobaniu budynków Twarda 30/Ciepła (rok prod. 1994) kamienica Lejba Osmosa (bud. 1910 r.) nabrała świeżego oddechu i stała najbardziej fotogeniczną się miejscówką w Krakowie.


Prócz, że posiadła ogromną, ekstra zdizajnowaną, strzelniczą tęczę, to ma tam dodatkowo jeden duży, centralny, biało-czerwony sztandar – odkryty w przeciwległym skrzydle na cześć wyboru prezydenta.


Jak wyglądała Twarda 28 wiele miesięcy wcześniej pokazaliśmy już tutaj.
Co pierwotnie reklamował odsłonięty obrazek dowiemy się w następne święta. Audycję przygotowała:
Stej tjun!

poniedziałek, 31 lipca 2017

Odbrukany tobruk Górczewskiej


Tym razem świadczymy odkopanie trochę już wcześniej odkopanego baubunkra 58, czyli ringformy 58c przy wiadukcie na Górczewskiej. 

Przez bez mała wiele lat wystawał mu tam tylko bezwstydnie fragment pośladka, dość szybko skryty pod koronką nielegalnej koronczarki Nespoon. Teraz, po usunięciu warstwy, ukazało się, że pod ziemią bieleje równie nielegalna linia wytwórni makaronu, sprowadzona przez drastycznie zdelegalizowany Instytut Kultury Wietnamskiej (działający w dawnej Fabryce Fotografii przy ulicy Wolskiej 43).


Odkryci na gorąco mali pracownicy, rozpierzchli się przed koparnianemi łyżkami i innym ciężkim sprzętem na wszystkie strony, i – jak to się mówi – wsiękli jak kamfora na polu ryżowym.


Obecnie w tobruku prowadzone są intensywne czynności (stołeczny Michał + wojewódzki Kuba + fundacja  + milicyjni saperzy z milicyjnymi psami oraz digitalizacją).

Jednak w przededniu wybuchu Siedemdziesiątej Trzeciej Rocznicy warto by tam koniecznie zadbać o akcent patriotyczny: udekorować niemiecki bunkier w kotwice, ustawić donice i wsadzić kwiatka lub flagę, ewentualnie pokryć muralem w niemieckim hełmie z orzełkiem. Sam biało-czerwony zakaz ruchu to zdecydowanie za mało, by podkreślić, żezwyciężyliśmy my, anieoni.


Strabag jest przecież uznanym znawcą flag, zaś jakaś donica z parku lub sprzed urzędu idealnie wpasowałaby się w dziurę na strzelca. Problem mógłby być tylko z wyborem-kolorem. Urząd Zielnicy mógłby tedy na swym homepejdżu wysondować kolejną ankietę, z pytaniem

Czy donice w hitlerowskich bunkrach winny być: 
a. niebieskiee
b. czerwonee

piątek, 14 lipca 2017

Pod tobrukiem


Z okazji destrukcji stuletniego wiaduktu na Obozowej, który nie był mazowieckim zabytkiem, ukazał się w bocznej krasie jeden z obwodowych tobruków, czyli ringstandów, czyli schronów, tzn. znanych i lubianych bunkrów hitlerowskich. Do tej pory, przez lata całe od wojny wystawał mu tylko za krzakami górny otwór na Niemca, a teraz Budimeks z koleją odkopali wejście na całą załogę Niemców.


Ze względu na to, że mazowiecka kolej zaprojektowała oprócz wiaduktów pozbyć się również bunkrów, należy czem prędzej biec tam z łopatką saperką i znaleźć sobie jakąś niemiecką pamiątkę na pamiątkę – hełm, granat lub chociaż skrawek betonu niczym z berlińskiego muru.
Widok jest niecodzienny, bo większość warszawskich tobruków jest zakopana po otwór i tylko dwa są zupełnie wydłubane z ziemi: na działce po drugiej stronie Obozowej i w Muzeum Powstania nie wiadomo po co, bo te schrony nie walczyły podczas zrywu.


Bez schronów obwodowych pozostaniemy zupełnie bezbronni
i osamotnieni,
 jak pierwszego września i sierpnia oraz 13 grudnia.
Kolej nie wyciągnęła nauczki z historii i co gorsza chce nas wszystkich pociągnąć. To bardzo niedobrze. Bez bunkrów nie ma historii.

Przypominamy również ciepłe słowa skierowane do świeżo odkopanych bunkrów w roku 2011, gdy PKP prała brudy przed Euro.

W finale kategorycznie zaprzeczymy twierdzeniu, iż w bunkrach z betonu nie ma wolnej miłości. Całą sytuację opiszemy z detalami w jednej z następnych audycji, stejtjun!

poniedziałek, 17 października 2016

Killa Lokomobila


Ekstra luks lokomobilę wyłowiono z ziemi wolskiej, przy okopach na wykopach. Na rozbiórce zaplątała się w sieci. W czwartek jeszcze leżała, sapała, a w piątek na złom wyjechała.

Szkoda, bo urząd mógłby ją z urzędu wystawić w prominentnym miejscu
ku gawiedzi. Na przykład w Parku Szymańskiego przy fontannie lub
na Chłodnej na podkładkę pode kładką.

Jak często się zdarza, aby w XXI wieku, we Warszawie współczesnej, w na wskroś na e-Woli, odławiano jeszcze machiny parowe? No jak?!
Są w tej materii jakieś kroniki, statystyki?


+


Kociołek należał do p. Stanisława Konrada (vel Conrada) z ulicy Przyokopowej 43. Był właścicielem fabryki "Jakor" (po rus. "kotwica")
i produkował tekturę szarą oraz guziki z papier-mâché (po franc. "massa papierowa") od 1924 roku. Początkowo napędzał się siłą lokomobila o mocy 25 HP* i 20 robotnikami. W drugiej połowie l. 30. był to już napędy o mocy 45 KM i 60 KM oraz 72 robotników. I to prawdopodobnie element tej właśnie machiny mieliśmy się okazję nadziwić.
__________
*) ang. "Horse Power"; krajowe: "konie mechaniczne" (KM), ewentualnie "parowe".


"Jakor" funkcjonował na lokalnej, tekturowej arenie już od 1900 r. Pod taką nazwą na Przyokopowej 11 uruchomił fabrykę tektury i guzików p. Jan Franciszek Sztark (vel Stark)*. W 1920 r. jej właścicielami byli Henryk Sachs (vel Zaks) i Adolf Tochterman. To oni kilka lat później przenieśli produkcję na Przyokopową 43, zaś głównym kapitalistą został dopiero – wyżej wspomniany – S. Konrad.
__________
*) Medal srebrny mały na wyst. w Częstochowie "za guziki z odpadków tekturowych i za masową, nadzwyczajnie tanią produkcję dla najszerszych warstw ludności".



Wiadomo, że Konrad był ewangelikiem. Zyski z szarej tektury lokował
w nieruchomości w okolicach Warszawy (posiadał duży pensjonat
pod Sochaczewem, fabrykę ziemniaków w Dębe Wielkie oraz majątek w Piastowie). Śmiało można powiedzieć, iż był szczerym  p o s i a d a c z e m.

Jednak zanim Stanisław i Luiza, małżonkowie Conradowie stracili wszystko na rzecz Bieruta i dekretów ładzy udowej, w okolicach Hitlera fabryka "Jakor" przebranżowiła się w produkcję baterii do miniaturowych łodzi podwodnych (tak, tak, hitlerowcy też mieli dzieci oraz zabawki do ich obsługi) . Okolica współpracowała wtedy na rzesz U-botów, np. Philips
z Karolkowej produkował lampy do kriegsmariańskich radiostacji.
Jednocześnie ze zmianą asortymentu adres Przyokopowa 43 wpisuje się
w znany i szeroko opiewany trend trudu chemicznej Woli.


Dodając do tego Wytwórnię Uszczelnień Metalowych
i Azbestowych "Record",
również działającą w tym miejscu, to mamy tu kolejną bombę chemiczną, sytuację dynamicznie dramatyczną i nie podjęcia dalszych czynności.* 
__________
*) po wojnie azbestowa tradycja była kontynuowana pod postacią Warszawskich Zakładów Uszczelnień i Wyrobów Azbestowych. I to wszystko tuż obok Muzeum Warszawskiego Powstania!!!
Za to w hołdzie pamięci poczciwej epoki parowych kotłów w fabryce "Jakor" przemianowano dwa krańcowe odcinki ulicy Krochmalnej: w Jaktorowską
oraz w Kotlarską.


Fabryka przetrwała okupację niemal w komplecie.
Wg. akt BOS-u główne budynki fabryczne były okej. Popękała się jedynie ściana szczytowa parterowej oficyny od ul. Przyokopowej (bud. "b") i wymagała interwencji zastrzyków z betonu.
+


Pod koniec przeszłego wieku i pierwszej dekadzie XXI w. na Przyokopowej rozwinął się szeroki bukiet spółectwa z o. o. – począwszy od branży farmaceutycznej (np. Vedim, Pharma), przez ekshibicjonizm (CEE Exhibitions) i ewolucjonizm konsultacyjny (Evolution Consulting Group) po klimatyzację (RP Instal), informatykę (Centrum Technologii Informatycznych) oraz biżuterię, hurt, maklerstwo, ocenę ryzyka, usługi finansowe, deweloperkę & upadłość (Datasave Investments Polska, Familijny dom Familijny Dom Warsaw, Familijny Dom Bis, Familijny Dom Radom w Upadłości Likwidacyjnej). Większość tych firm łączyła prezesura sz. pana Pacewicza Jana.

Gdy nastał Royal Investment Corporation (też Pacewicz), remont typ: PCV + płyty GK + styropian i przekształcenie w "Familijny Dom", fabryczny budynek radykalnie zerwał ze swoją tekturową przeszłością. Został tylko mglisty klimat kształtu okien, żeliwne wsporniki wewnątrz i niezmieniony duch piwnic. Idea była jednak iście królewska! a mianowicie "myśl o klientach, których zakup wymarzonego mieszkania utrudniają nieprzyjazne warunki rynkowe, a przede wszystkim wysokie i nadal rosnące ceny nieruchomości na rynku pierwotnym".

Coś musiało pójść nie tak i już w 2012 roku pierwotna myśl prezentowała się następująco. Vuuuala!




Przy okopach jęły się kręcić zombiaki i poczynać szabrownicy. Niewątpliwą atrakcją był jednak widok z familijnego dachu na południową i północną rzeczywistość. Na wzrastanie i zarastanie Woli >


Wtem, tegoroczną jesienią, cichaczemzasraczem nadszedł
5 październik 2016...

+

"Nie jest sztuką wyburzyć budynek,
sztuką jest po nim posprzątać."


+
+

+
W czwartek (13 X) budynek fabryki wyglądał tak >


Następnego dnia widok uległ dalszemu rozproszeniu >



Kochajmy lokomobile! Łączmy się! Szanujmy pary!

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Picasso na Kole

Bardzo znanym faktem z warszawskiej Syrenki było rysowanie jej przez Pabla Picassa podczas wizyty w stolicy we wrześniu 1948. Jedną narysował na papierze wpisując w album — ta jest chujowa i popularna, drugą otagował ścianę mieszkania państwa Sawickich na ul. Deotymy — i ta jest bardzo fajna, ale niewidzialna.


W papierze i w sieciach można znaleźć dużo informacji na temat przebiegu wizyty Picassa oraz losów Syreny nr 2.* Dlatego od razu przeskoczymy se
w dno, transmitując opis naszych dramatycznych przeszukiwań zamalowa-
nego Pabla w mieszkaniu Sawickich.

Przede wszystkiem, uporządkujmy zamieszanie z właś-
ciwą lokalizacją owego dramatu. Wynika ono głównie
z trzykrotnej zmiany nazwy ulicy. Pierwotnie, wszystkie budynki osiedla WSM Koło, w swej południowej części, miały adres Deotymy (warszawskiej felietonistki z XIX w.) i  stąd podawany jest adres Deotymy 4/28 (ew. 48/28). W 1953 roku, gdy osiedle poprzecinano lokalnymi uliczkami, Picassowi przypadł adres Strużeckiej 4. W 1992 roku komunistkę Esterę Stróżecką-Golde wymieniono na księdza Jana Sitnika (założyciela parafii św. Józefa Oblubieńca na Deoty-
my) i obecnym — właściwym — miejscem pobytu Syrenki jest:
Sitnika 4 m. 8.
(Ten adres podawany jest w prasie od kilku lat, a ostatnio rozpowiada go światu Polskaniezwykla.pl; podajemy więc bez skrupułów).

*
Znaleźliśmy się tam zupełnym zbiegiem — za pomocą Weroniki — która zasiedlała Sitnika 4/8 w przeszłym roku. Werka jest bardzo przystojną
i wyjątkowej energii istotą, prowadzącą ciekawe życie fryzjera >

(po wyprowadzce z Płockiej 31, 
obecnie po wprowadzce do Górczewska 6 lok. 25.
CENY BEZ ZARZUTU!)


Po obeznaniu sąsiada spod 7-mki, zasięgneliśmy zaprawy informacyjnej. Wywiadujemy się m. in, że zanim właściciele dostali klucze, w lokalu nr 8 mieściło się "jakieś biuro Bieruta". Informator nie sprecyzował o jakie urzędowe miejsce się rozchodzi, ale Bolesław Bierut, po pierwsze — prezydent, po drugie — jeden z przedwojennych filarów założycielskich WSM, faktycznie mógł coś dostać na osiedlu Syrkusów w prezencie od wdzięcznego ludu pracującego.
Syrenka nie przynosi szczęścia lokatorom spod ósemki: umiera mąż pani Sawickiej, a ona sama – nauczycielka plastyki w podstawówce — zaczyna stopniowo tracić kontakt z rzeczywistością. Oddala się w alkohol, traci pracę — aż do finału — śmierci w przydrożnym rowie pod miastem.

Jeszcze w czasach, gdy rysunek egzystował na powierzchni, Sawiccy dosta-
wali mnóstwo propozycji jego odkupienia. Żadnej nie przyjęli i rozprawili się z Picassem po swojemu, z godną podziwu zawziętością i nonszalancją. Jedyny pozytyw (i nadzieja zarazem) to, że — jak donosi pan sąsiad — tynk pod Syrenką nie został skuty i egzekucja Picassa odbyła się wyłącznie pędzlem z farbą.
*
Dalszy rozwój poszukiwań następuje mianowicie: sąsiad wskazuje dokładne miejsce ukrycia Syrenki, rozstawiamy aparaturę poszukiwawczą i pierwszym przeprowadzanym pomiarem jest rzut ogólny wzrokiem statycznym wg. mono zasady inż. Pisarenki.


Potem przechodzimy do metod popromiennych: robimy ścianie projekcję stymulującą Szwarcfuksa i Landsztoka.


Niestety, bez większych ujawnień.

Największe nadzieje budzą nam wirówki nadfioletu i infraredu. Czasami coś się wyistocza, ale nie na tyle, aby móc trąbić sukces.
Nawet tak radykalny radiant, jakim jest bombardowanie pasmem X, przynosi zero Syreny i ostatecznie nie wymacujemy jej żadnych skutków.



Zostawiamy jednak pole dla przyszłych entuzjastów polowań. Dysponując bowiem odpowiednio zagranicznym sprzętem, prześwietlenie ściany nie byłoby czymś niewykonalnym. Za to fakt wydobycia światłu jednej z naj-
większych legend Warszawy byłby bezwątpliwą sensacją.

Przynajmniej można by spróbować.

*
______________
* Poniżej zestaw wygodnych linków z Syrenką:
KTT "Picasso i rewolucja"
Marta Tychmanowicz "W Warszawie zniszczono wielkie dzieło Picassa"
K. S. "Picasso w Polsce"
Babaryba.pl "O Syrence Picassa w wersji „ściennej” oraz w wersji „albumowej”
PKF 36/1948 (o Kongresie Intelektualistów) oraz PKF 38/1948 (o orderowaniu Picassa)
Edusens.pl "Jak Pablo Picasso ruchem ręki zniszczył spokój mieszkańców bloku na Kole"
itede, itepe, etc.

Analogowo można sięgnąć w książkę M. Bibrowskiego "Picasso w Warszawie" (Wyd. Literackie 1979) lub odszukać film Józefa Gębskiego "Picasso w Warszawie, czyli jak to się zaczęło" (TVP 1992).