Duża radość, ale i znaków zapytania ogrom. Gdzie była? Co robiła? Czy działa się jej krzywda, czy niekrzywda? Czy zostanie w rejonie śmietnika na dłużej, czy znów ją gdzieś agregaty chłodzące poniosą...? Tyle pytań, tyle pytań... Soł meny..
Do niedzieli była spokojna i powściągliwa, obwąchiwała stare kąty. W poniedziałek poczuła się już nieco swobodniej - fajtnęła na plecy i radośnie rozdziawiła paszczę. Pewnie odpoczywa po podróży.
Do dzisiejszego popołudnia nic niepokojącego lub spektakularnego w jej zachowaniu nie odnotowano.
[Podgląd na finał zimowych przygód lodóweczki >>> tutaj.]
Witajta Lodóweczko! Czekali my na Ciebie w Płockiem;)
OdpowiedzUsuńto jest chyba lodówka dalekiego zasięgu, nie tak dawno temu spotkałam ją pod blokiem na Ursynowie...
OdpowiedzUsuńTo bardzo cenna informacja, dzięki!
OdpowiedzUsuńPrzybliża nam porabianie lodóweczki w międzyczasie tzn. od kiedy puściły lody.
Mam taką dwudrzwiową lodówkę i planuje oddac na elektrosmieci, ale troche sie o nia martwie ze ja tak robebesza:( ale serio to czekam na przygody innych lodowek i pralek zeby o czym innym myslec...
OdpowiedzUsuńSzczególnie pralki mają teraz duże zagęszczenie przygód. Wschodnie pralki. Potem lodówki.
OdpowiedzUsuńDziwne odpisywać na przedwojenne przygody sprzed 12 lat. Teraz jest już inaczej.
Rozbebeszanie jest kluczowe.
OdpowiedzUsuń