piątek, 21 maja 2010

Kamler ist tot

Nie ma już fabryki. Dzisiaj uprzątali ostatnie cegły.
Tym razem szopka, popis cynizmu i arogancja na linii deweloper - konserwator - urząd dzielnicy był galaktyczny.

W telegraficznem skrócie, dialog między osobami odpowiedzialnymi w sprawie dekamleryzacji ulicy Dzielnej wyglądał tak:

- W 2006 r. wystąpiliśmy do wojewódzkiego konserwatora zabytków o wpisanie do rejestru fabryki Kamlera. Niestety, nie doczekaliśmy się odpowiedzi - mówi Tomasz Markiewicz, prezes Zespołu Opiekunów Kulturowego Dziedzictwa Warszawy

- Wnioskiem zajmował się poprzedni konserwator, a funkcjonujący wówczas w biurze program nie rejestrował pism wychodzących, trudno więc nam powiedzieć, czy i jaka była decyzja w tej sprawie - tłumaczy Monika Dziekan, rzecznika mazowieckiego wojewódzkiego konserwatora zabytków.

- To konserwator wydaje stosowne decyzje i był na to czas. My nie możemy wchodzić w jego kompetencje, musimy przestrzegać prawa, a w tym wypadku wszystko odbyło się zgodnie z prawem.
Być może na początku lat 90. ktoś nie przemyślał tej polityki. To jest trudna kwestia, ale z drugiej strony muszą powstawać nowe obiekty. Dzielnica musi żyć - wyjaśnia Anna Fiszer-Nowacka z Urzędu Dzielnicy Wola...

/Za artykułem w polskim the Times/


Parafrazując słowa Maximusa Decimusa Meridiusa Russella Crowe - dowódcy wojsk północnych, generała legionów Felixa - ktoś powinien za to ponieść karę, jeśli nie w tym to w następnym życiu.. ;)



2 komentarze:

  1. U nas nie ma za nic kar, będą spać spokojnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale za nic, bo nic się nie stało? Czy, że nasze prawo nie stosuje żadnych kar? (tylko nagrody)
    No to można zawsze dać po mazaku lub lizaku.

    OdpowiedzUsuń