U mnie takim ktosiem jest pan Piotruś. Piotrusia pana ewidentnie korci zewnętrze, do parapetu korci, do gzymsu i od czasu do czasu lubi uciąć sobie po nim przechadzkę.
(Tym razem z asekuracją).
Pan P. miał na dole tłum wiernych kibiców ("Skacz Piotruś, skacz!"), dmuchane miękkie lądowanie straży ogniowej i kilku paparazzich, którzy zapewne zeskanowali policyjne częstotliwości i pojawili się niczym diabeł z pudełka.
Pan Piotruś nie dał się jednak namówić i nasyciwszy się zainteresowaniem gromady istot dolnych, dał się, jak zawsze, odosobnić Albowiem to już nie pierwszy raz mistrz parapetu dostarcza wrażeń naszemu podwórku: za pierwszym razem był parapet, nóż i groźba, że się potnie, drugi raz przegapiłem, trzeci to ten powyżej, czwarty - przegapiłem (zdążyłem tylko na koniec: wyprowadzanie, okrutne wycie, karetka, zastrzyk).
Nadchodzi wiosna, niechybnie rozpoczyna się sezon spacerów po gzymsie..
xxx
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo widzisz, reality show na żywo. Można nawet przyjmować osiedlowe zakłady, masz zadatki na bukmachera?
OdpowiedzUsuńCoś się pokićkało i trzykrotnie dodało mi ten sam komentarz - może pan Piotruś został adminem na bloggerze?
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, faktycznie w zbyt ironicznym tonie jest to napisane. Ale oddaje tzw. koloryt lokalny i mówi, niestety, prawdę. Tam na dole nie było "wrażliwców" (ja nim nie byłem także).. Poza jednym wyjatkiem... jakiś pan starej daty energicznie odradzał panu P. zamiar skoku: "Nie rób tego Piotrek! Piotrek, opamiętaj się!" - krzyczał, ale policja go szybko uciszyła (że niby dezorganizuje akcję).
OdpowiedzUsuńPropozycja obstawiania zakładów też padła.
Jeśli masz życzenie, mogę napisać ten txt inaczej (lub kilka wersji, żeby każdy mógł być kontent). Serio.
Ależ w ogóle nie miałem zamiaru krytykować tonu Twojego postu. Zresztą mi ironia nie jest obca, a poza tym tego typu widowiska wzbudzać muszą uśmiech/politowanie/przerażenie/inne (niepotrzebne skreślić). Jak byłem mały, w moim bloku mieszkał kiedyś sąsiad, ganiający żonę z siekierą. Niestety, szybko ich wyeksmitowano i nie dane mi było oglądać przedstawienia live przez dziurkę od klucza.
OdpowiedzUsuńPodejrzewałem, że nie jesteś złointencyjny. Być może problem w tym, że problem z publikacją tej migawki miałem ja sam - że to jednak zdecydownie intymne jest - to sąsiedzkie balansowanie na krawędzi i że być może pan Piotruś podczas jednej ze swoich podniebności zastuka nożem w moje okno.. :)
OdpowiedzUsuńPoki co, wyżej wymieniony posiada także umiejętność miotnia złych uroków. Na Ciebie (bo się pokićkało) i na mnie (bo choroba a za chwilę szpital).
każde osiedle ma takiego Pana, czasem jest to Pani, jak ta u mnie, rozmawiająca z główką kapusty i śpiewająca nocą bardzo mocnym, operowym głosem na balkonie. ten śpiew cholernie przeszkadzał mi w nauce...
OdpowiedzUsuńna jednym zdjęciu wyszedł Ci taki fajny, tłuściutki bokeh :P:P:P
OdpowiedzUsuńKurcze, nie wiedziałem co to jest bokeh.. Myślałem, że to rasa tego rudego pieska na jednym z foto.. :)
OdpowiedzUsuńAle teraz już wiem! Dzięki Tobie wzbogaciłem słownik foto-terminów :)
(chociaż wciąż nie wiem, na którym zdjęciu widać ten bokeh.. :(
Odkopuje, bo nie mogę przeżyć, że taka impreza mnie ominęła aż 4 razy!
OdpowiedzUsuńSpoko, właśnie rozpoczął się sezon piotrusiowych spacerow. Zdecydowanie preferuje jesienną melancholię niż inne - łatwe technicznie - pory roku.
OdpowiedzUsuńJeśli mieszkasz w sąsiedztwie, bądź czujny!
Jasne, że mieszkam. Mieszkam i pracuję! Od dnia dzisiejszego codzienne spacerki ulicą płocką!
OdpowiedzUsuń