U mnie takim ktosiem jest pan Piotruś. Piotrusia pana ewidentnie korci zewnętrze, do parapetu korci, do gzymsu i od czasu do czasu lubi uciąć sobie po nim przechadzkę.
(Tym razem z asekuracją).
Pan P. miał na dole tłum wiernych kibiców ("Skacz Piotruś, skacz!"), dmuchane miękkie lądowanie straży ogniowej i kilku paparazzich, którzy zapewne zeskanowali policyjne częstotliwości i pojawili się niczym diabeł z pudełka.
Pan Piotruś nie dał się jednak namówić i nasyciwszy się zainteresowaniem gromady istot dolnych, dał się, jak zawsze, odosobnić Albowiem to już nie pierwszy raz mistrz parapetu dostarcza wrażeń naszemu podwórku: za pierwszym razem był parapet, nóż i groźba, że się potnie, drugi raz przegapiłem, trzeci to ten powyżej, czwarty - przegapiłem (zdążyłem tylko na koniec: wyprowadzanie, okrutne wycie, karetka, zastrzyk).
Nadchodzi wiosna, niechybnie rozpoczyna się sezon spacerów po gzymsie..
xxx