Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kolekcje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kolekcje. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 5 września 2010

Śmieszny piesek

Na każdym blogu, prędzej czy później musi pojawić się jakiś śmieszny piesek.

Ten ś.p. to ozdoba mojej kolekcji śpiesków. Stał przy drodze do Białegostoku, za czasów poprzedniego aparatu i poprzedniej narzeczonej.



poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Prawdziwy koniec Wielkiej Zimy

Kończy się sierpień. Najwyższy czas, aby definitywnie zakończyć
"Akcję Sopel".

Jej finał odbył się wczoraj w godzinach wieczornych, gdy w początkowej fazie rozmrażania lodówki jednym pociągnięciem spłuczki wysłałem do Wisły calutką - i to niemałą - kolekcję tegorocznych sopelków zerwnych z parapetu.


Nie była to łatwa decyzja, ale chyba lepsze to niż pozwolić im konać
w niewyobrażalnych wprost mękach w wyłączonej zamrażarce.
I proszę mnie tutaj nie oskarżać, nie obwiniać, bo zupełnie nie czuję się winny. Zrobiłem to naprawdę szybko a sople, które utknęły w muszli dobiłem strumieniem gorącej wody. Jestem pewien, że w nowym stanie skupienia będą szczęśliwsze niż u mnie - zamknięte w lodowej krypcie między mrożoną brukselką i kawałkiem wołowiny bez kości.

Jedyne czego mogę żałować to, że trzymałem je pod kluczem tak długo.
W lutym, gdy przeszmuglowałem je do zamrażarki, kolekcjonerską pasję usprawiedliwiał mocny argument, iż dzięki mnie ocaleją przed pewną zagładą z rąk szwadronów przeczesujących wtedy miasto w poszukiwaniu nielegalnych sopli.
Załatwiłem im mocne papiery, aby mogły poruszać się po zamrażarce nie budząc podejrzeń innych mrożonek. Czasami korzystałem z ich pomocy przy chłodzeniu bezalkoholowych drinków lub temperamentu Aniołka.

Zaczęło się z nimi dziać coś niedobrego gdzieś na początku maja. Zrobiły się osowiałe, niektóre z sopelków gorączkowały.
Tęskniły do słońca i odrobiny wolności.
Dobrze o tym wiedziałem (któż z nas chciałby spędzić pół roku w ciemnej, lodowatej komórce?), ale nie chciałem pozwolić im odejść. Każdy kto choć raz dał się ponieść pasji zbieracza to zrozumie, bo zdaje sobie sprawę,
że kolekcjonerstwo, oprócz jasnych ma także dość mroczne strony...

Teraz już po wszystkim. Kolekcja sopli stopniała do zera, lodówka już tak irytujaco nie buczy jak przed rozmrażaniem, ja zaś mogę się teraz całkowicie poświęcić pozostałym pasjom: kolekcjonowaniu cegieł, obserwacji gołebi
i zbieraniu aluminiowych puszek.


wtorek, 15 czerwca 2010

Rewers 2: warszawskie cegły

Dziewulski i Lange

Jak zaprawdę zapowiadałem, oto prezentacja skromnej kolekcji cegieł i kafli widzianych od podszewki.

Moja przygoda z cegłą zaczęła się w piątej klasie podstawówki, gdy jej kawałkiem wybiłem koledze ząb. Mieszkałem wtedy w gettcie na Muranowie i stara cegła była tam zjawiskiem powszechnym, bo każdy, nawet najpłytszy wykop, dostarczał ich ogromne ilości (były także duże ilości kości, ale to temat na inną pogadankę..)
Wraz z ilością wybitych zębów wzrastało moje zainteresowanie zagadnieniem cegły nie tylko poprzez wzgląd na jej siłę miotającą, ale także na  pochodzenie i ingredienty, które stosowano do jej wypieku.
Zacząłem też zwracać większą uwagę na tajemnicze symbole na niej widniejące.
Wnioski były następujące: najlepiej rzuca się cegłą o klasycznych proporcjach 1 : 2 : 4 i z jak najmniejszą domieszką piasku. Te najlepsze pochodziły z cegielni Schneidera na Jelonkach i z Brwinowa od Wiencka.
Marzeniem był wypiek od Granzowa, ale na nie mieli szansę przede wszystkim chłopacy z prawego brzegu.

Z latami nie miałem już w kogo rzucać i mój pociąg do ceramiki budowlanej przerodził się w kolekcjonerską pasję, której owoce chciałbym teraz zaprezentować.

Zapraszam slajdy na start!

Cegły Zebrane
ZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcie
ZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcie
(kliknij, jeśli masz odwagę)