czwartek, 11 stycznia 2018

Ptaki stołecznego lotnictwa


Od jakiegoś podobno pół roku na cywilnych odlotach Szopena zadomowiła się wrona, która jest nieomal maskotką i ma zaufanie do pasażerów. I tutaj od razu wchodzi taki żart – że analogia do kapitana Wrony, który posadził i wszystkich wyratował. Ptaszek wyprawia duże szczwane sztuczki, zajebiste fikołki, wierzby płaczące, kracze melodyjne mazurki i polonezy jakże nasze.


Miejmy nadzieję, że nikt wrony szybko nie zabije. Jakiś niezadowolony portu lotniczego kierownik, skołatany pilot bez maszyny, strażnik graniczny bez polotu, matka z podwójnym dzieckiem, skupiająca uwagę na świecie własnego szczęścia z walizkami, lecz bez cudzych ptaków. Wrona jest wręcz najlepszym przyjacielem, który mógł się przydarzyć Warszawie od czasu znaku z literą "te" jak transport. Wrony jest piękne i lubił je Młynarski z którym mówi starsza pani zdjęta zapewne z Ukrainy, że panie Wojtku 3 lata nie widziałam wnuków,  szukaj wiatru w żagiel i "Jedź z nami do Niemiec", do Unii lub wnet nawet do Polski za najniższą pozakrajową.

Jednak wrona orła nie pokona. Hura. Ale ona oby się wcześniej sama nie poszła, bo ponoć jest bez pary. Trzeba o nią dbać, chuchać elastycznie i wielotorowo, a nie ciasno jak z tą literą te wpisaną w chude "o" jak w kółko orzeł lub syrena i że "wu" (wiadomo co) (i że zakochajsie). Ta wrona to skarb!


_____________
Muzyka w tle materiału pochodzi od sylwestrowego, anonimowego artysty
z elektrycznego składu zmierzającego do Выборга.

+++

Apdejt! Hot!Hot!Hot! Nawet okazuje się, że Tawrona ratuje też inne samoloty! (nie tylko boeingi Wrony). Stop! Że to taki talizman co szczęście potrafić wykraka! Bo w trakcie emisji akurat przyziemiał bombardier z Krakowa i potknął się, i grzmotnął Szopenowi w pas się, ale nic się nie stało, jedna pani tylko słabo w saloniku VIP i jakieś elementy po od padane, że aż zamknęli Szopena na 4 ha, a wrona nie mogła wylecieć z level 1 po oddychać smogiem.

+++

Apdejt nr 2! Stop!Stop!Stop! Dzień później 10.01, czyli dziś 11.01, Tawrona ratuje nad Śląskiem niemiecką Lufthanse!
Należy uważnie popatrzeć, że wczorajszy ptak huśtał się, bujał fikoła na zasiekach barierkach z banderolą Lufthansa Group (fot. nr 2) – dawał znak, krakał, ostrzegał, że coś się Niemcom może zdarzyć. W związku z tym pilot mógł zgłosić niepewność i wrócić bezpiecznie do Krakowa, stolicy Generalgubernatorstwa.
Dzięki Wronie kolejna katastrofa kończy się szczęśliwie! No, nie do wiary!

Vielen Dank, kochana schöne Wrono!


5 komentarze:

  1. no właśnie, zdążyliśmy się czytając zdziwić, że taki wpis przypadkiem tak na czasie, bo o lądowaniu na brzuchu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak! To jedna z najbardziej zbieżnych okoliczności! I to, że pisaliśmy zatrzaśnięci na blogu (i na tym drugim), a równolegle rozgrywał się szczęśliwy dramat sześćdziesięciu trzech pasażerów na taśmie lądowania!

    Można też zaryzykować, iż od czasu miga-29 rozpoczęło się u nas pasmo szczęśliwych katastrof. Latastrof.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mirosławiec, awionetka architekta w Hiszpanii, Smoleńsk. Wrona jako ekspert i przedstawiciel PP Porty Lotnicze, w ramach (lepszej) zmiany, powinna brać udział w pracach Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych przy Ministrze Infrastruktury w (sic?! Dz.U.poz.101,2018) Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Albo brać, albo pracować, jak to mówią oblatani.

    OdpowiedzUsuń