czwartek, 15 marca 2012

Odrobina Schlezwiga na Żytniej

Podczas jednego z ostatnich spacerów po ul. Żytniej udało się nam sfotografować pancernika w Gdyni w roku 1945. Wpadliśmy do Włodka, który pokazał był nam album ojca swego Zygmunta z Warszawy, w Gdyni mieszkającego od zbudowania tego miasta, poprzez pracę jako żołnierz
w obronie Oksywia, aż po odbudowanie portu jako powojenny dyrektor.

Z albumu zdjęlismy m.in. zdjęcie okrętu Schlezwig-Holstein, który dogorywał przy Nabrzeżu Rumuńskim gdyńskiego portu, po wojnie, którą rozpoczął. Foto ciekawe, bo są tylko 2 lub 3 pokazujące jego powojnne
stanie w Gdyni.

Włala!



Drugim uwiecznionym postrzeżeniem — już nie tak pophistorycznym — jest wrak pancenika Zahringer, który Niemce zatopiły, żeby nasze statki miały trudno wejść do portu. W tle zaś majaczy sylwetka pancernika Gneisenau, pozostawionego u wejścia do portu w tym samym, złosliwym celu co powyżej.


Jak widać, Bałtyk się jeszcze nie ustabilizowal po wojennym sztor-mie — stąd rozchwiany horyzont na którym stoi Gneisenau.


Gneisenau był już "poważnym" okrętem i został solidnie obfotografowa-
ny/sfilmowany po '45 roku. Stał tam aż do początku lat '50-ych, zanim hutnicy zamknęli go w piecu. Stał jednak na tyle długo, że mogli się o niego zatroszczyć ówcześni łowcy pamiątek i elementy pancerniaka pojawiają się do dziś w biegu kolekcjonerskim.
Koniec Szlezwigholsztajna był zaś dlugi i bolesny: w 1946 roku zabrali go sobie Ruskie i przez 20 lat służył im jako tarcza strzelnicza dla marynarki. Ostatecznie poszedł na dno przy estońskiej wyspie Osmussaar. W jego ślady poszły też na dno wyprawy bardzo współczesnych łowców pamiątek. 4 lata temu odbyły się dwie konkurencyjne i huczne wycieczki do wraka.

Jeśli słuchaczy interesuje świat gdyńskiej problematyki okrętowej — prosimy o serdeczne listy do redakcji.

Włodek teraz popłynął i niestety kontakt z nim stał się inny. Podziękujmy gromko Włodkowi i zatrzymajmy kciuki za jego szybki powrót!

2 komentarze:

  1. nie jest to warszawska temetyka, ale goł on.
    właściwie, to nigdy się nie zastanawiałem, jakie były losy Pancernika Szlezwika. a tu proszę, można się dowiedzieć. no i zawszeć - takie łowy retrofotograficzne cennym są wkładem w.

    OdpowiedzUsuń
  2. W poszerzenie zadości sprawiedliwości w branży kurtuazyjnych wizyt.

    Tematyka jest pozornie niewarszawska, bo ten okręt mógł przecież zakotwiczyć wszędzie — w Kutnie, Zakopanem i pod mostem Kierbedzia również. Nie badźmy tacy antropo. Powstanie Warszawskie zaczęlo się w '39 roku.

    OdpowiedzUsuń