Obrazek z listopadowego początku, kiedy groby i tablice krwią uświęcone, rozbłyskają kolorowo.
Wiadomo, iz tu, na Woli, oba wymienione elementy małej architektury egzystują w ilości, o której inne dzielnice mogą tylko pomarzyć.
Hitem tegorocznego świętowania zmarłych była zapalona świeczka, pod najbardziej niewidocznym wolskim pomnikiem — kolejną zminiaturyzowaną kamienicą: Wolska 42.
Zazrzeźbili ją do cna Niemce w '44-ym, ale w roku 1957 odbyło się jej symboliczne wskrzeszenie siłami tubylczej komórki ZMS. Nie bez powodu, albowiem pół wieku wcześniej, w kamienicy nr 42, po raz pierwszy posiedział ich ideowy prekursor, czyli komitet KZMP.
Szczegółowo i mosiężnie informuje o tym tablica:
W tym miejscu stał dom, gdzie odbylo się w dniu 13 marca 1922 roku pierwsze posiedzenie Komitetu Wolskiego Komunistycznego Zwiazku Młodzieży Polskiej.
Tablicę wykonano staraniem Komitetu Dzielnicowego Związku Młodzieży Socjalistycznej
Warszawa Wola 1957
W epoce, gdy okolica tryskała centralnie zarządzanym optymiz-
mem, pomniczek żył. W epoce burzy, ktoś naparł na niego puszką farby, a z upływem wyścigu
w kapitalizm, marniał, krzywił się
i zgryzotał.
I stąd nasze katolickie zdziwienie,
że ktoś się zdobył i zhańbił, i zapalił światełko pod zachlapaną, skarlalą miniaturką komunizmu.
Oczywiście, redakcja bierze pod uwagę, iż mogło sie zdarzyć tutaj jakieś niedopatrzenie, że znicz poszedł z automatu przy okazji innych tablic, ale wolimy myśleć,
że to celową ręką zostało zapalaone.
Przy okazji, przyponimy inne mosiężne tablice na Woli, które bardzo obecnie passe są:
— na "hrabiaku", czyli Wolskiej 54, tablicę odbycia się KPP, która trwa w zachlapaniu identyczną farbą i bez światełek.
— tablicę ku czci Gwardii Ludowej, która w 1943 roku obrzuciła wiązanką faszystowski tramwaj na rogu Karolkowej
i Grzybowskiej. Tablica nie istnieje, bo nie istnieje już budynek dyrekcji Philipsa, na którym wisiała. Tramwaj również nie istnie-
je, bo w ogóle nie istniał: nie jeździł tamtędy ani za firera, ani za cara lub sekretarza i prezydenta. Dla symetrii, zlikwido-
wano również kapliczkę, znajdującą się kilka kroków dalej. Ale to nie znaczy, że nie można ich powrocić na budynku innego kapitalisty — tego co się teraz pnie tam w górę!
xxx
Lokalne urzędnictwo oblizuje się chłodem, towarzystwo nieprzyjaciół urządza w muzeum wolskie salony i podwieczorki wtorkowe, a tutaj — poza kloszem — dzielnica traci i wymyka ślady własnej tożsamości, jakakolwiek
by ona nie była.
Japońscy turyści lubią przecież dziwactwa.
dopiero interesująco i zagadkowo to by wyglądały znicze pod ostatnią z tablic.
OdpowiedzUsuńJak najbardziej. Szczególnie, w kontekście info, które przed chwilą dodałem, bo zapomniałem wczoraj.
OdpowiedzUsuńBTW, nie tylko tramwaju nie było, ale obrzuconych faszytów też mogło nie być. Jak wiadomo istnieją wyłącznie NAZIści, bo FASZYści to są tylko w wersji ANTY.
może... gdy obrzucali, to spali?
OdpowiedzUsuńHitlerowcy, czy Pakistańczycy?
OdpowiedzUsuńobrzuciciele.
OdpowiedzUsuń"Akcje dywersyjne speckomanda lunatyków GL podczas Drugiej Wojny Onirycznej". Gotowy temat na przełomową magisterkę z historii.
OdpowiedzUsuńLunar Speckomando 2.0 - najnowsza produkcja studia 102.
OdpowiedzUsuń