sobota, 12 lutego 2022

Grancówka. Czy tu biją Polaków?


Parura! Orientacja, że w Marek Piwowski "Przepraszam, czy tu biją?" ma swoja mała rola Grancówka. To jest w scena, gdy mechanik Kudelski Jerzy oraz Student wyskakują z Żuk po czym trzymając się za ręce odchodzą w stronę Kozia Górka & zachodzącego słońca. Tam przed szlabanem jest granatowa tabliczka, żeliwna kapliczka, Grancówka, ceglany domek i perspektywa ulicy Chełmżyńskiej. Kilka scen wcześniej jest Mirafiori: — Italiani? — i miła odpowiedź: — Si, si! Prego.

Potem ucieczka, społemowskie groszki w żółtym pudełku, milicja w nietypowych barwach, Wisłostrada. Wszystko w 1976 roku przeszłego wieku, czyli już prawie 50 lat tak biją. PCTB? to zdecydowanie jeden z najlepszych krajowych, narodowych filmów ever. Gratulacje zdrowia dla wciąż żyjącego reżysera!
Gdyby tylko pokusił się o modne kontynuacje i zechciał przepraszać bić 2, zastosował do obecnej szarzyzny nazywaną demokracją, do aktualnego reality show – to by dopiero było kino! Niestety, zatrważająco dużo uczestników tamtego bicia już nie ma: Jan Szczepański † 2017, Jerzy Kulej † 2012, Himilsbach † 1988 (Misio), Włodzimierz Stępiński (Parura) † 2000, Ryszard Faron † 2017 (Student), Alfred Freudenheim † 1999... Musiałby grać tylko samotny Bene Rychter (mechanik Kudelski Jerzy) w czymś na kształt monodramu. Mogłoby być bardzo ciekawe...


§

Przy okazji zapadła okazja, by wspomnieć Grancówkę z lat 2009-2010, gdy była ona jeszcze tak ładna – gdy była tylko etapem na drodze do swojej szumnej odbudowy. Odbudowy muszą się jednak wyszumiać niczym wierzby. Kiedyś wrzuciliśmy lakoniczną transsmisję z Granzowa, mieliśmy ją, chcieliśmy, znaliśmy, ale czas minął i można gdzie indziej, np. tutej.







Gdyby chciał ktoś odwiedzić Kazimierza Granzowa, to po zniszczeniu jego domu w Kawęczynie, często przebywa na Cmentarzu Ewangelickim na Młynarskiej lub w pobliżu, w pobliżu, pobliżu...





piątek, 11 lutego 2022

Ruch lotniczy w przededniu wybuchu III






Wczoraj w dzień i w nocy amerykańska bezzałogowa przyjaźń na wypadek wojny kręciła piruety, stawiała kreski, wąchała prawo-lewo-góra-Krym tuż obok ruskiej, białoruskiej granicy. Wolę okrążyła z prawej. Ukraińcom latał RQ-4 Northrop Grumman Globalny Hawk FORTE12, niezmordowany, nieforemny, pokojowy dron bez twarzy, nie wiadomo co i po co wożący w środku. Wożący po prostu "coś".
Zgodnie z unijnymi przepisami uczciwego korzystania musiał być widoczny na Flajtradarze. Mamy nadzieję, że na zasadzie wzajemności Rosjanie również będą widoczni na radarze, gdy odpalą rakiety balistyczne spod Kaliningradu. 

Oprócz tego po nocy latały amerykańskie transportowe Globalne Mastery (Boeing C-17 Globmaster III), to już nad naszą ziemią ojczystą i z naszej ziemi, bo z Rzeszowa latały. Tak że globalnie, czyli światowo się zrobiło. Niemal jak na światowej wojnie nr 3.



Do całej sytuacji bardzo poważnie podeszli się Rosjanie, Aerofłoty, bo nakładali kawał drogi omijając łukiem Ukrainę, lecąc z Kiszyniowa do Moskwy.




Z kolei brytyjscy Royal Marines przylecieli w hołdzie dla Solidarności pozwiedzać Warszawę, aby po tradycyjnej grochówce czem prędzej pójść na Ruska, Białoruska (po południu bardzo hałasował ich duży, szary, brzydki samolot). Kilka godzin później wylądował inny samolot RAF – Hawker Siddeley BAe 146 Statesman – który poszedł na skróty i po prostu przyleciał z Moskwy.

Jednym słowem napięcie lata i powiewa. Nic z tego nie będzie. Nie odważą się. Nie odważymy się. Rozejdzie się po kościach i pyłach.