Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trzepanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trzepanie. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 9 stycznia 2011

Rondo pod romantycznym szafotem

Kolejny odcinek powstawania mitów z narodowego patefonu poswięcony jest tradycyjnie Arturowi Zawiszy.
Oprócz tego naświetlimy jak z latami symfonia na jego temat nabiera rumieńców, aż do wielkiego finału w formie ronda.

To jest krótka notka z "Nowin Codziennych" z listopada 1933 roku, której autor apeluje do władz Warszawy o uczczenie pamięci bohatera placem jego imienia:

"Na placu, gdzie obecnie stoją dwa okrągłe budynki, zwane rogatkami Jerozolimskiemi, sto lat temu, dnia 26 listopada 1833 roku, był szafot. Dnia tego o świcie szeregi wojsk rosyjskich otoczyły plac ten szczelnie murem najeżonych bagnetów. Pół załogi warszawskiej tam ściągnięto, w obawie rozruchów. Skazaniec wstąpił na szafot. Zwrócił się do tłumów z jakiemiś słowami, ale warkot bębnów je zagłuszył. Wtedy wziął chustkę, którą trzymał w ręku, i z siłą cisnął w dół. Padła na pierś ruskiego oficera.

— Odnieś to mojej matce i powiedz,
że gdybym miał sto żyć, wszystkiebym oddał za Polskę.


Tak się żegnał ze światem Artur Zawisza Czarny. Jeden z najwięcej obiecujących działaczy patriotycznych, bohater z pod Grochowa i Ostrołęki, choć zaledwie dwudziestotrzyletni, został mianowany komendantem okręgu warszawsko-sochaczewskiego w wyprawie Zaliwskiego. Przedostał się z poznańskiego na Kujawy i tu rozpoczął pracę organizacyjną nowego powstania. Ale już po krótkim czasie otoczyli sztab partji Kozacy i ujęli Zawiszę w lasach Krośniewickich.
Robota była skończona. Sąd wojenny pod wpływem namiestnika gen. Paskiewicza wydał wyrok śmierci przez powieszenie. Przed paru laty postawiano w warszawskiej Radzie Miejskiej wniosek, aby plac przy zbiegu Grójeckiej i Alei Jerozolimskich, na którym wykonano egzekucję, nazwać placem Artura Zawiszy, Wniosek, choć się podobno wszyscy na niego zgodzili, utonął w aktach.
Może teraz, z okazji smutnego stulecia, Rada Miejska sobie o tym wniosku przypomni?".


A to jest notka z Nowin żołnierskich z października 1938 r. informująca
o odsłonięciu w Łowiczu obelisku ku czci Zawiszy:

"W niedzielę dnia 16 października rb., staraniem Związku Rezerwistów powiatu łowickiego, odbędzie się w Łowiczu odsłonięcie kamienia pamiątkowego ku czci bohaterskiego syna ziemi łowickiej Artura Zawiszy Czarnego, w obecności przedstawicieli władz państwowych, wojskowych, kościelnych i t. p. Artur Zawisza Czarny urodzony w Sobocie pod Łowiczem w 1809 r. kształcił się na Uniwersytecie Warszawskim i należał do tajnych związków, przygotowujących Noc Listopadową. W powstaniu listopadowym 1831 r. Artur Zawisza Czarny służył w 8 pułku ułanów i walczył pod Grochowem, Nasielskiem, Ostrołęką, Różaną i Białołęką. Za waleczność otrzymał krzyż Virtuti Militari. W roku 1833 Artur Zawisza Czarny staje się bohaterem partyzantki. W potyczce pod Krośniewicami dostaje się do niewoli i wyrokiem sądu wojennego skazany zostaje na śmierć przez powieszenie.
W dniu 26 listopada 1833 r. w Warszawie przed egzekucją Artur Zawisza Czarny zwrócił się do zebranych tłumów ze słowami:

„Gdybym sto lat miał żyć, wszystkiebym ofiarował mojej Ojczyźnie".
Słowa te, wyryte na kamieniu pamiątkowym, niech będą drogowskazem dla każdego Polaka.

(Oba te artykuły są dostatecznie czytelne jako skany, także można sobie darować powiększanie txtu. Tekst jest tylko po to, żeby było ładnie i aby zaprzeszłe zdania poszły w cybernetyczny eter).

Wnioski są następujące:
1. Przetrzepano Ostatnie Zdanie Skazańca pomiędzy 1933 a 1938 rokiem. Piotr Wysocki, autor wspomnianego już artykułu w "Łowiczaninie" podaje nawet winowajców: pierwszy, to tłumacz pamiętników rosyjskiego historyka Mikołaja Berga (to z jego książki był cytowany w pierwszej audycji fragment), wydanych w Krakowie w 1894 r., drugi to Jan Wegner, współinicjator kamienia ofiarnego Zawiszy w Łowiczu.

2. Pojawiają się dodatkowe elementy; historia zarumienia się: a) "chustką
z siłą w dół ciśnietą", b) "zagłuszającym warkotem bębnów", c) "połową rosyjskiej załogi ściągniętej na plac egzekucji".
Ale to i tak drobiazg w porównaniu z tym jak niemal 100 lat wcześniej opisywał to Michał Chodźko (zresztą widać, że autor 1-szej notki nawiązuje do tego tekstu).

3. Nie należy też bezkrytycznie przyjmować relacji Berga. Rosjanie, nasz odwieczny słowianski wróg, są mistrzami w stawianiu zasłon dymnych, wywoływaniu sztucznych mgieł itp., także może faktycznie było tak, jak poetycko zrelacjonował Chodźko Michał? — Może mamy narodowego superbohatera, któremu nie tylko rondo się należy, ale jakiś porządny komiks lub film fabularny co najmniej?... Należy odebrać Zorru "znak zorro", wytoczyć proces o naruszenie kopyrajtu i zwrócić literkę zet jej prawowitemu wlaścicielowi!

Drobne spostrzeżenia rykoszetem: *
1. Zawisza nie dostał swojego placu w 1929 roku (jak prawi Wikipedia),
ale później. Nie wiemy kiedy, ale z lektury notki w "Nowinach codziennych" wynika, że nie wcześniej niż przed 1933 rokiem.

2. Zawisza nie był studentem prawa (jak podaje portal na Wu.),
lecz "pobierał ukształcenie, poświęcając się szczególniej historyi i filozofii" (spostrzeżenie po lekturze Chodźki).

3. Ciekawa jest ta historia z Henrykiem Gradowskim, którą zajawia portal na Wu w linku o Placu Zawiszy. Kolejna ofiara systemu, tym razem systemu krajowo-sanacyjnego, kończąca żywot w tym samym miejscu. (Za to elementem już zupełnie innej historii, a właściwie tzw. polityki historycznej, jest usunięcie pomnika poświęconego Gradowskiemu w 2005 roku; szczerze mówiąc nigdy nie zwróciliśmy uwagi na ten pomnik).

____________
* Mała rzygowniczka, jakby to nazwał Witkacy.


Polacy! Pamiętajcie o bohaterach, po których rondach stąpacie!