Widzimy jak miga ostro popołudniowym łebkiem w getto, we wiosenny kombinat żonkili. Zwrócona w dół i tyłem przemykającym Niską wycieczkom — w raz za razem czarne autokary pod ochroniarzem. Patrzy bokiem w dach umschlagplatz, szkoły, co spadła z niego dawno dziewczynka a teraz jej szukają na fejsiku; żali pogromu pokarmu z donicy. Kapie kawce się główka od nadmiaru wiosennego eksterytorium.
_______
Powyższy pretekst stawiamy ze względu na stałą fotogeniczność kawki oraz masowy czas patrzenia ptactwa wędrującego; Nanarwie, Biebrze i Wisłoujścia.
Teraz jest odpowiedni moment, aby patrzeć ptaszkom na ręce!
to jest ten słynny widok, który słynny, bo opisany w tygodniku opinii bloger miał w dzieciństwie całe dzieciństwo, a nie skojarzył z marynistycznym widokiem pogettowym, aż skojarzył?
OdpowiedzUsuńTak, to prawie ten widok (bo pod innym kątem latania). Wspominam z chęcią, że marynistykę rozmalował mistrzowsko blogEr.
OdpowiedzUsuń