piątek, 20 stycznia 2017

Druga ofiara metra


Kapliczka z Górczewskiej odjechała z przy Sokołowskiej do na Syreny.
Gülermak i jego polsko-ukraińscy janczarzy/janczarowie wyczekali aż
w niedzielę opustoszeje ostatni klient na Olimpijce, wykopali, i wzieli,
i przesadzili kapliczkie.


Kapliczka jest niezwykle ruchliwa ta, bo ją podobno ciągle ruszają i choć stoi w tym samym miejscu od prawie kilkuset lat, wożą ją niczym przesuwany kościół na Lesznie. Obecne posunięcie ma ponoć związek – jak twierdzi miejscowa ludność – z budową metra oraz "jego uciążliwością, która dopiero nastąpi".
Tureckiej jazdy nie zapowiedziała prasa, lecz ksiądz z ambony u św. Wojciecha. Świadkowie mówią, że wszystko odbyło się zgodnie z zasadą "Ech, panie, teraz to są takie technologie…" i kapliczka po podróży wydaje się być stabilna tam.


Zyskała również nowego darczyńcę i protektora.


_______________
Ostatnio byliśmy poza zasięgiem, ale wszystko skrupulatnie nadrobimy: wszystkie płomienie, dekapitacje, Sławińską, Brylowską, Waliców, niemieckie bunkry, wolskie trucie i inne benzensy; stej hej!

7 komentarze:

  1. No i jaki w tym problem? Zajmijcie się lepiej wycinką drzew, które za sprawa ustawy Pisowkiej będą wycinane masowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Samobójcom zostaną jeszcze latarnie (o ile narodowcy nie zasiedlą ich komunistami).

      Usuń
  2. Kapliczka mobilna - nadzieja dla chorych i kalek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kaleki mają własne pojazdy.
      Chyba, że miałeś na myśli obłożne kaleki – wtedy wizyta m-kapliczki może faktycznie zdziałać cuda.

      Usuń
  3. pierwszy był domek loretański.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze wcześniej – odbojowa ofiara z kozła na rogu Prostej i Towarowej.

      A co zrobiono domkowi?

      Usuń
    2. no w sensie - pierwsza przeniesiona kapliczka ;-)

      Usuń