niedziela, 5 września 2010

Błyskawiczny Poznań


Rozumiesz bracie, szybka akcja.
Najpierw na Sochaczew krajową dwójeczką, od Łowicza do Strykowa czternastką, gaz do dechy, na liczniku 300, ludziki o maskę pac, pac, pac, jak muchy normalnie... trafiliśmy nawet dwie krowy! ty wiesz bracie ile taka krowa ma w sobie gówna?
Na A2 było już spoko. Nudno, monotonnie... jak w rajchu. W dodatku trzeba za to bulić 12 zeta (raz tylko zabuliliśmy, bo, rozumiesz mnie, wyminęliśmy bramki skrótowcem).
Turbinka załączona i po godzince byliśmy w Poznaniu.


A Poznań jak to Poznań - "miasto no hau" - obowiązuje zakaz szczekania ;)) (bracie, kumasz? - taki dowcip! Sam wymyśliłem). Poza tym Poznań piękny jest i dostojny niezwykle. Stary też jest. Normalnie, brachu, przejdź się parę minut po Wildzie, po Jerzycach a nałapiesz tyle klimatów i smaczków, że twój krawaciarski,  umysł nie jest w stanie tego ogarnąć. Jak chcesz to pochylaj się nad każdą cegiełką, wściubiaj nos w każdą obdrapaną kamienicę, łaź po Warszawie w te i wewte szukając tego co już dawno nie istnieje. W Poznaniu masz to wszystko podane na tacy: i z murka, i od podwórka, i centralnie.

ZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcie

Byliśmy tam coś ze 2 godzinki i spadówa z powrotem. Noc ciemna, zimna, kurew niewiele, tirów mało, także - gaz do dechy - przed pierwszą byliśmy
na chacie.


W tym roku, to takie Poznania szybkie rozpoznie (w interesach). Niebawem śmigniemy znowu to będzie więcej przeźroczy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz