poniedziałek, 13 kwietnia 2020

Smacznego lajka


wtorek, 31 marca 2020

Odwiedzajcie Polskę!



Kraj zamknięty stąd specyficzna zachęta do odwiedzin.
 „Vizytujcie Laponię” to reklama Ligi Popierania Zwiedzania PKP roku pamiętnego, o którym pamiętamy, by o nim nie zapomnieć 1 września, bo pamięć jest ważna.  Ewidentna przemoc domowa.

Jest teraz taka strona, Pikio.pl się nazywa, i tam tak się pisze, tam takie nowopisanie się uprawia nowoczesne, tak że my też będziemy tak pisać, bo pewnie tak trzeba i jak jest napisane to ktoś przeczyta, aby się dostosować do stosu, bo stos ten to przyszłość.
Czas start!
No i to „Visitez Lapolonię” jest tera na pierwszej stronie e-buwu, elektrycznej biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego, który pewnie został sprzedany zagranicę, bo zmieniła nazwę i nazywa się tera zupełnie zagranicznie i obco – Crispa. Trochę nas to wpierwwkurwiło, bo poleciały nam wszystkie zbierane linki do wszystkich starych gazet, żeby je rocznikami ściągać na dysk i wtedy szukać różnych rzeczy, albowiem szukanie u siebie jest tysiąckroć bardziej efektywne niż u obcych – nie u siebie i na nieznanym dysku, nieznanego wytwórcy, dodatkowo podłączonego do łącza, gdzie wszystko jest powoli lub bardzo powoli. Teraz jednak trochę się odszczekujemy, bo głębszym wejrzeniu nie jest to takie straszne, jak mogłoby się malować na początku to Crispa.uw.edu.pl.

W ogóle to przeraził nas skok na fajerwerki i ładne obrazki, który dzieje się od pewnego czasu w rzeczywistości bibliotecznej cyfrowej i który zapoczątkowała Polona, gdzie zaczęło się dziać tak, że nic nie można było znaleźć i nerwy, i nerwy, i strata czasu, czasu, czasu, ale dobrze, że chociaż pdfy. Obecnie wciąż dzielnie opiera się biblioteka mazowiecka, tzw. embec, pisany „mbc” - elektryczne rozwinięcie biblioteki na Koszykowej i oby trwała w tej formie jak najdłużej, bo forma biblioteki bez perfumy i świecideł jest najwłaściwsza. Trwaj nam embecu trwaj jak najdzielniej bez tych galeryjek i supermarketu!

Wracając do reklamy zwiedzania to widzimy jak Lapończyk z lewej właśnie ściął już głowę w spódnicy, głowa odlatuje, wzbudza to przestrach tego Francuza w kapeluszu i z wyjątkowo dużym dzieckiem na ręku, dziewczynką.

Visitez la Pologne!

niedziela, 22 marca 2020

Wirusy, wulkany się ckną. Czarna wiosna.


Wirusy się budzą, wulkany się budzą. Pączkują się strachy i omeny. Namnażają kultury w ogrodzie Hosera. Za rogiem czai się bez.

Wiosna!

W środę 18 marca ocknął się jeden z wielu okolicznych wulkanów – stożek Jawczycki, leżący we wiosce Jawczyce obok folwarku Warszawski Rolno-Spożywczy Rynek Hurtowy w Broniszach. W rejonie Warszawy jest tego duuużo. Ciągle coś dymi. Najbardziej śpiące tutejsze wulkany to górka na Moczydle, Radiowo i Kupa na Ursynowie.
Akurat szliśmy patrzeć wirus i tu taki groźny i zaraźliwie piękny widok na Sokołowskiej się zdarzył – tam gdzie jeszcze niedawno hasał Hłasko i Baza Sokołowska. Tak musiałoby wyglądać Powstanie Warszawskie, gdyby było Podwarszawskie, działo się pod Warszawą, gdzieś hen wśród kalafiorów i cebuli pod Konotopą i marchewkowych zagonów pod Umiastowem...  Co prawda, widocznego w kadrze dżentelmena z teczką i w meloniku zupełnie ten widok nie ruszył, również tych młodzieńców na ławeczce mających ostentacyjnie grozę tyłem, ale nas zamurowało, aż krzyknęliśmy "Au!".


Błyskawicznie nadeszły mutacje. Istota widoczna przed maską próbowała nam sprzedać kiszone ogórki, zatopione w plastikowej, pięciolitrowej bańce:

– Domowe! Ekstra! Pan spróbuje.

Gdy grzecznie odmówiliśmy, mówiąc, że nie jemy mięsa, wyraźnie rozczarowana popełzła dalej, na odchodne rzucając zagadkowe zaklęcie:

– A do gaszenia to trzeba mieć jaja!

Poniżej kilka ujęć widzianych czarno-białemi oczami czerwonej istoty, gdy stopniowo oddalała się w kierunku Górczewskiej..


Dym z płonącego wulkanu majestatycznie unosił się ponad Wolą, odpływał na wschód trzymając się głównego traktu – ulicy Wolskiej. Potęgował i tak już dużą atmosferę strachu, co trzyma ludzkość w szachu, w kulki z nami gra.
Główny banał wynikający z tej historii to, że warszawskie dymy podróżują zazwyczaj równoleżnikowo, na boki, ze zachodu na wschód, zaś sprzedawcy korniszonów poruszają się południkowo, czyli na osi północ-południe (góra-dół). To tyle z dołu.




czwartek, 12 marca 2020

Świadkowie Dmowskiego


Charakterystyczny wąs i sombrero! – to oczywiście Roman Dmowski, prosto z plakatu o trudnej sytuacji krajowej.



Rolandmowski jest jednym z serii kilku najbardziej polskich ojców sportretowanych przez naszego najnarodowszego plakacistę Wojciech Korkuć w hołdzie niemiecka grupa Kraftwerk z okresa „Kawiarnia Elektryczna”.
Omijając niezaprzeczalną sztukę kunst zastanawiający jest wybór akurat tego, nie oszukujmy się, dość przecież małosławnego albumu. Niemiecka Elektrownia ma w swoim dorobku wiele o wiele lepszych percepcji w ucho i dla pieniędzy, za to „Electric Café” (1986) nie spotkać się już z każdym wielkim sukcesem i osiągnąć jedynie nr 58 na liście. Co więcej, w prawie pół dekady niemieckiej przerwy utraciły Kraftwerk kluczowe znaczenie w karierze, w co wjechali Depeche. Może chodziło o Ralf Hütter i jego rowerowy? Może, że herr Bob Ludwig? Trudno orzec. Licencja poetika grafika.  W każdym razie seria ojców jest kolorowa i świetna.

niedziela, 8 marca 2020

Zniknęła jezdnia ul. Górczewskiej



Transparenty z komunikatem o zniknięciu leżą dramatycznie porozrzucane na różnych odcinkach Górczewskiej.


Z zamieszania natychmiast skorzystały tabory wiosennych Cyganów oraz cyrkowcy z Intersalta, już niemal od 30 lat pozbawieni możliwości robienia fikołków i tresury pudla (zazwyczaj robili to na Wolskiej lub na Towarowej).


Obozowisko zaparkowało w okolicy ul. Syreny i jak się poprosi, to chętnie powróży i pokaże sztuczkę. Cyganie chodzą w białych kaskach, tak że dość łatwo na jakiegoś trafić. Cyrkowców lepiej o nic nie prosić, bo zamienią nas w tresowanego szczura lub w małpkę cytrynówki. Zrobili się nerwowi od fiaska czasu Intersalto.




Intencyą drogowców było wskrzeszenie dawnej, proekologicznej, drogi na Górce, jednak teraz, bez jezdni, może być trudniej. No dobrze, rzekłby ktoś, ale droga już jest i drogowcy się przy niej bardzo, ale to bardzo namęczyli. Spokojnie więc można by ją zostawić jako droga piechotna lub rowerowa (lub "techniczna", jak to się teraz zwykło wołać). A wtedy już tylko pozostaje mały kroczek – dostosowanie do wyzwań które niesie ze sobą epoka metra – przerobienie pobliskiej Kolonii Wawelberga na wielopoziomowy parking. Kierowcy dalszą drogę do sądu na Kocjana, czy Górce, przemierzaliby pożytecznym, zdrowym pieszo (kardio + masa).



JEDNAK JEŚLI KTOŚ ODNAJDZIE JEZDNIĘ, niech z łaski swojej, vær så snill, odniesie ją do najbliższego punktu skupu lub na Olimpię.

sobota, 7 marca 2020

Najsmutniejszy barak świata


W międzynarodowym konkursie na Smutek Kontenerów Socjalnych zwyciężył nasz krajan – kontener budowy metra z ulicy Górczewskiej! Serdecznie Gratulujemy!

Będziemy wznosić wnioski do Najwyżej Zatwierdzonej Partycypacji, aby kontener nie zniknął wraz z zakończeniem tureckich prac. Można tam zrobić skwer, mural, basen/moczydło lub pierwsze muzeum Drugiego Odcinka M *

__________
*) Drugim odcinkiem M jest znak przypominający literę A bez poprzeczki lub ułomną strzałkę w górę (wykluta tylko lewostronnie). Może też być (również ułomnym) oklapniętym Y oraz, gdyby metro jeździło do góry nogami, odwróconą literą V. To wszystko na dodatek jest pozrastane ze swoim lustrzanym odbiciem – ze swoim pierwszym odcinkiem. Jednym słowem M jest literą o dużym natłoku cierpienia okaleczonych znaków i nie powinna być używana bez odpowiedniego komentarza.

Płocka róg Górczewskiej po 1945 r. (zimą)


Zdjęcia ze spalonego dysku odnalezione w przyszłości, zakonspirowane na wypadek bezludnej wsypy, czyli na wtedy, gdy wszyscy odejdą metrem za Wisłę. Pokazują, że czas wykańczać, co jeszcze niewykończone, zalewać to, co wciąż niezalane. Mówią, że z betonem się nie walczy.

zombiak

piła
młot
młotek

Nowe tureckie gatunki. Głównie larwy grzybów i grzyby.

beton, że żaden tlen i żaden mysz się nie przeciśnie

zombiak
horda pod Sokołowem

piątek, 6 marca 2020

Włochaty jeż leży. Może krecik, może ryjkówka


Włochate w marcu masowo opuszczają swoje bajki i pchają się pod koła. 
To tzw. syndrom Kiwaczka o dotychczas nieustalonej etologii (ang. Cheburashka Syndrome). W tym okresie należy się szczególnie dochować po czym się jeździ.
Ten słodziak wracał od fryzjera nucąc wesoło swoją ulubioną melodię, gdy rozjechał go jakiś pirat na ul. Towarowej.

Problem też dostrzega czeski badacz kreskówek Filip Hodas i ku przestrodze wystawił czaszki martwych bohaterów w specjalnie dedykowanej galerii.


środa, 4 marca 2020

Matryks się chmurzy, gniewnieje, robi marsową murawę


Onegdaj, w ostatnich promieniach schodzącej Płockiej, Matrix znowu dał się o sobie we znaki. Wyskoczył, przekrzywił koda i pochłonął niebo.
O tramwajowych przepowiedniach w ogóle można było zapomnieć, bo przejął kontrolę nad całością i wszystkie cyfry pouciekały. Zgasił nawet czas w tym małym telewizorku u góry i aż do zmroku z pudła dobiegały rozpaczliwe krzyki chcących się wydostać cumulusów oraz likwidowanej sieci wolskich autobusów.

No bo jak można było wymazać 155?!
Sto pięćdziesiąt pięć,
czyli najbardziej wolski autobus w historii?!

155, jeżdżący nieprzerwanie od 1962 roku, czyli 155 lat!!! Jeżdżący z dołu do góry, odważnie, spod Legiuni, potem Grzybowską i dalej, w kierunku zachodzących słońc, aż na wieś Strąkową?

A co z 520?!
Już chyba dostatecznie upokorzoną
odebraniem dumnego imienia Jotki
i degradacją z wyfiokowanego Żoliborza
w mroczne ulice wolskiego rewiru..

Teraz, kiedy już wszyscy się przyzwyczaili i uznali 520 za swojaka, a ona też już dawno zapomniała o perfumerii i polubiła szambo na ul. Znanej, właśnie teraz trzeba ją upokorzyć po raz drugi i zesłać do zatrutego spalinami z metra i urzędów Centrum?..
Czy w tym w kółko uśmiechniętym ZTM, rybim ogonem czesnym, nie umieją w ogóle liczyć?! Nie umieją warszawić ludzi?! Własnych pasażerów? Aż tak ich zachłysnęło to metro i wzrost cen za wywóz śmieci?


Jak powiedziała w tramwaju jedna zasłyszana starsza pani drugiej zasłyszanej pani: — Nieeeeeenawidzę metra.

Cała Wola będzie teraz chodzić na piechotę. Tłumy na chodnikach! Będzie jak na przedwojennych filmach o Paryżach północy. Może nawet zrewitalizowana Chłodna się wreszcie zaludni. A śmieci zawsze można nie wyrzucać i trzymać w domu. Wtedy będzie za darmo.